Relaks dostępny w każdej chwili, szczypta emocji i dobra zabawa – gry przeglądarkowe to sympatyczny sposób na zabicie czasu. W dodatku może w nie zagrać absolutnie każdy, niezależnie od doświadczenia. Tylko… na co się zdecydować?
Łatwa rozgrywka dla każdego
Chociaż na tego typu gry przyjęło się patrzeć z pobłażliwością, nie da się ukryć, że mają sporo zalet. Szczególnie docenić je mogą osoby grające rzadko (czyli casuale) i takie szukające rozrywki na chwilę. Gry przeglądarkowe nie wymagają długotrwałej instalacji, nie trzeba też za nie płacić. Co więcej, zalogować można się w każdej chwili i z reguły nie trzeba spędzać online całych godzin, bo większość rzeczy robi się “w tle”. Nie trzeba, ale oczywiście można, bo czego jak czego, ale ciekawych tytułów tego rodzaju mamy pod dostatkiem. W co zatem warto zagrać?
Klasyka w nowym wydaniu – Forge of Empires
Pierwszą pozycją, na którą warto zwrócić uwagę, jest strategia Forge of Empires. Jej twórcami jest niemieckie InnoGames, które stworzyło takie gry przeglądarkowe jak chociażby Elvenar czy kultowe już Plemiona. Chociaż FoE ma już swoje lata (powstało w 2014 roku), nadal cieszy się popularnością, głównie ze względu na korzystanie ze starego, dobrego schematu rozgrywki. Zadaniem gracza jest bowiem rozbudowywanie własnego państwa i dbanie o jego rozwój cywilizacyjny. Zaczynając od epoki brązu, stopniowo przechodzimy przez średniowiecze, erę kolonizacji, modernizm i dochodzimy do futurystycznych epok przyszłości.
To, czy gracz postawi na podbój czy dominację ekonomiczną, zależy tylko od niego. W Forge of Empires można grać praktycznie nie posiadając armii, a rozwój militarny zamienić na taki oparty na handlu. W podobny sposób rozwiązano także kwestię nawiązywania kontaktu z innymi graczami. Możemy oczywiście nieustannie toczyć zażarte walki na arenach PvP (co daje korzyści, ale ma też swoje wady), ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy grali pokojowo, jedynie wspierając innych i handlując z nimi.
Nie sposób wymienić wszystkich funkcjonalności gry w kilku akapitach, dlatego musicie uwierzyć mi na słowo – w Forge of Empires jest co robić. Rozwój cywilizacji przebiega wielotorowo, ale bardzo szybko łapie się rytm. Do tego, jako władcy imperium, nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Przez wszystkie epoki prowadzą nas królewscy doradcy, którzy wyznaczają nam zadania i podpowiadają, na czym powinniśmy się skupić. Za każde zadanie czeka nas oczywiście nagroda, którą najczęściej są zasoby w różnych ilościach. Mogą być o te zwyczajne (i zawsze potrzebne) jak monety czy punkty zaopatrzenia, które produkują nasze warsztaty. Zdobyć możemy także punkty rozwoju, niezbędne do opracowywania technologii, medale, a nawet walutę premium, czyli diamenty. Trzeba przyznać, że czasami taka pomoc bardzo się przydaje, nie jest jednak niezbędna do dobrej i efektywnej zabawy. Forge of Empires nie jest więc grą typu pay to win. I co najlepsze – nie wymaga od nas siedzenia przy komputerze przez całą dobę. Do swojego imperium można zaglądać na krótko, co z pewnością ułatwia świetnie zaprojektowana aplikacja mobilna. Nic, tylko grać!
Dreszczyk emocji, instynkt przetrwania – Last Stand: Dead Zone
Ta gra z pewnością przypadnie do gustu fanom serialu The Walking Dead i miłośnikom klimatów postapokalipsy. W Dead Zone – kolejnej odsłonie serii Last Stand amerykańskiego studia Armor Games – zadaniem gracza jest przeżyć w świecie ogarniętym apokalipsą zombie. Fabularnie mamy tu więc do czynienia z klasyką klasyki: hordy mutantów szturmują miasto, w którym garstka ocalałych stara się przetrwać. W poszukiwaniu jedzenia, wody i zaopatrzenia zapuszczają się w coraz niebezpieczniejsze rejony. Przeszukując zrujnowane domy, spustoszone biura i szpitale, opuszczone magazyny i ulice, czujnie wypatrują zagrożenia. A nuż za rogiem przyczaiła się horda…
Świat Last Stand: Dead Zone dzieli się na dwie mapy – podzielone na sektory miasto, gdzie szukamy zasobów i obozowisko ocalonych. Początkowo startujemy w niemal całkowicie zrujnowanym garażu i z tylko jednym ocalałym. Wkrótce jednak nasz postapokaliptyczny dom zaczyna coraz bardziej przypominać miejsce do życia. Dzięki udogodnieniom drużyna powiększa się o kolejne osoby, którym przydziela się funkcje – inżyniera, medyka, zbieracza, albo ochroniarza całej reszty. Ale uwaga! Im więcej ludzi, tym wyższe mają wymagania. Zapasy wody i jedzenia, bezpieczeństwo i komfort obozu wpływają na zadowolenie całej drużyny. Niskie morale sprawi, że ocaleli stracą wolę walki i zwyczajnie zginą.
Tym, co szczególnie zwraca uwagę w przypadku Dead Zone jest wspaniały, ciężki klimat zagrożenia, tylko potęgowany przez mroczny ambient. Gry przeglądarkowe rzadko kiedy mogą poszczycić się tak dobrze zbudowanym nastrojem, ale tutaj twórcy wykonali naprawdę doskonałą robotę. Właściwie, od pewnego momentu każda wyprawa na miasto łączy się ze stresem, a każde natarcie hordy powoduje przyspieszone bicie serca. Zdecydowanie warto sprawdzić ten tytuł.
Krew, ludzie i wpływy – BloodWars
A gdyby tak połączyć klasyczny klimat fantasy, science fiction i postapokalipsy w jeden, epicki twór? Z takiego założenia wyszli członkowie grupy BW Team, tworząc grę przeglądarkową Blood Wars: Wojny Krwi. Tytuł ma już swoje lata – pierwsze wersje powstały w 2006 roku – ale wciąż jeszcze się rozwija, dostarczając graczom rozrywki. Niektórzy twierdzą, że Blood Wars ma w sobie coś, co uzależnia – wystarczy zagrać raz, by zawsze o tej grze pamiętać. Trzeba przyznać, że doskonała mechanika i rozbudowane tło fabularne robi wrażenie i magnetyzuje. Być może właśnie w niezwykłym klimacie tkwi tajemnica tej gry.
Blood Wars ma kilka cech charakterystycznych. Przede wszystkim posiada dwa typy serwerów: Nekropolie dla mniej zaawansowanych graczy i Morie, polecane wyjadaczom (lub tym, którzy lubią cierpieć). Co więcej, serwery jednego typu różnią się między sobą nawet takimi kwestiami jak kultura graczy i samej rozgrywki. Ciekawe jest również podejście do kwestii kontaktów z innymi graczami. Wcześniej wymienione gry przeglądarkowe umożliwiały współpracę w obrębie serwera, ale właściwie nie wymagały jej. Jeżeli ktoś bardzo pragnął grac samotnie, w FoE czy Dead Zone miał taką możliwość. Blood Wars jest natomiast całkowitym multiplayerem. Urokiem tej gry jest konieczność współdziałania z innymi graczami Niemożliwe jest też zachowanie neutralności i gra pokojowa. Niemal od samego początku rozgrywka wymusza na nas atakowanie innych wampirów i ograbianie ich z zasobów. Nawet najbardziej pokojowo nastawiony gracz szybko przechodzi z tym do porządku dziennego. Ani się obejrzy, a już angażuje się w serwerowe wojny, knuje i duszy zemstą jak na wampirzego władcę przystało.
Blood Wars jest wyjątkową grą także ze względu na rozbudowany endgame. To właśnie dzięki temu nasza przygoda z tym tytułem może trwać nadspodziewanie długo. Ot, wdrapiemy się na jeden szczyt i właśnie z niego widzimy kolejny, który można zdobyć. Z drugiej strony to i niezwykły, fantastyczno-postapokaliptyczny klimat powoduje, że w tej grze można stracić naprawdę dużo czasu. Dlatego w całym zestawieniu to właśnie Blood Wars jest grą przeglądarkową, która – pomimo braku aplikacji mobilnej (o którą od lat proszą gracze) – pożera najwięcej czasu. Mimo wszystko na pewno warto w nią zagrać i dać się porwać uniwersum stworzonemu przez BW Team.
Dla każdego coś dobrego
Oczywiście, to nie wszystkie gry przeglądarkowe, które warto polecić. Na rynku dostępnych jest wiele innych, ciekawych tytułów. Już na przykładzie trzech wymienionych tytułów widać jednak wyraźnie, że twórczy prześcigają się w pomysłach, jak zadowolić nawet najbardziej wybredne gusta. Chcemy coś, przy czym nie trzeba będzie spędzać całego dnia? Forge of Empires będzie jak znalazł. Coś z mrocznym klimatem i szczyptą grozy? Zapraszamy do Dead Zone. A może angażująca rozgrywka w klimatach fantasy? Blood Wars to coś dla Was. Z pewnością każdy znajdzie coś, przy czym będzie się świetnie bawił. Bo nieważne, czy gamer, czy casual – każdy chce po prostu spędzić czas w fajny sposób. Gry przeglądarkowe mogą to umożliwić bardzo niewielkim kosztem.