Trzecia z kolei część cyklu Castlevania, to próba naprawy błędów po jej poprzedniku. Nieprzemyślane pomysły, specyficzne mechaniki, to wszystko niezbyt przypadło graczom do gustu. Dlatego Hitoshi Akamatsu, twórca serii spróbował poprzez tę produkcję odkupić swoje winy. I udało mu się to. Dzisiaj przyjrzymy się Castlevania III: Dracula’s Curse.
Polowanie na Drakulę
Japonia, rok 1989. Konami, po nieudanych próbach wprowadzenia mechanik RPG do tytułu Castlevania II: Simon’s Quest, wróciło do korzeni. Część trzecia jest co prawda wzbogacona o parę innych rozwiązań, jednak w głównej mierze system opiera się o pierwszą część serii. Gra zadebiutowała w 1989 roku na Famicomie w Japonii, zaś rok później w USA na NESie. Europejczycy musieli poczekać jeszcze 2 lata. Obecnie, tytuł dostępny jest na NES/Famicom, Wii, N3DS oraz Wii U. W przeciwieństwie do pierwszej Zeldy, której recenzja znajduje się na naszym portalu, ta produkcja niestety nie jest dostępna na platformie Nintendo Switch. Jednak biblioteka gier retro na Switcha wciąż rośnie, więc możemy spodziewać się tego tytułu w przyszłości.
Klątwa Drakuli – fabularnie
Europa, rok 1476. Hrabia Drakula zaczął powolny podbój Europy, przez wysłanie hordy potworów. Głównym bohaterem jest Trevor C. Belmont. Obecnie to właśnie on posiada Vampire Killer (legendarny bicz należący do jego rodziny). Kościół, nie mogąc poradzić sobie z takim rozlewem krwi i chaosem, postanawia zwrócić się o pomoc do rodziny Belmont. Jest to radykalny krok, gdyż ludzie świeccy bali się nadprzyrodzonych umiejętności rodu, który już kiedyś został wygnany.
Po prośbie Kościoła, Trevor rozpoczyna swoją misję. Nie będzie jednak sam, o czym dowiecie się w następnym akapicie.
Wybierz mądrze
Trzecią część Castlevanii wyróżnia fakt, że nie jest ona liniowa. Gracz po pierwszym poziomie dostaje możliwość wyboru, na który etap się wybierze. Ten wybór pojawi się jeszcze w kilku innych miejscach w grze. Ponadto, możemy mieć ze sobą towarzysza. W grze występują 3 możliwe postacie, które mogą dostarczyć nam nowych umiejętności (o czym więcej w dalszej części recenzji)
System gry, a trudność
Castlevania, to platformowa gra 2D, gdzie po prostu idziemy przed siebie i zabijamy. Jak w każdej z odsłon tej serii, Dracula’s Curse również posiada identyczne cechy. Całość jest mroczna, naszymi przeciwnikami zawsze są przeklęte stworzenia, czy potwory wyjęte żywcem z mitologii.
Poruszamy się w lewo, prawo, w górę i w dół. Do dyspozycji mamy wspomniany na początku Vampire Killer, lecz nasz arsenał rośnie wraz z postępem gry. Istnieje możliwość jego ulepszania, jednak ze względu na dostępność przedmiotów w kolejnych pomieszczeniach, nie jest to niezbędne. Przykładowo, drugą bronią jaką możemy założyć Trevorowi, jest topór. Ma on spory zasięg, co pozwala na łatwiejsze pokonywanie przeciwników, którzy latają. Należy pamiętać, że bicz to główna broń i na niej cały czas polegamy.
Naszym celem jest parcie do przodu i zabijanie przeciwników. Niszczymy również lampy/świece, z których mogą wypaść monety, lub serca uzupełniające część życia.
Sporą przewagę natomiast dają nam zdolności bohaterów, którzy nam towarzyszą. Specjalny skok, latanie jako nietoperz pozwalają na łatwe i bezpieczne przemieszczanie się po mapie. Umiejętności ofensywne natomiast bardzo przydają się przy trudniejszych sytuacjach. Po zdobyciu naszego “pomagiera” jesteśmy w stanie się w niego przemienić. Pasek życia jest wspólny, zawsze mamy tyle samo punktów zdrowia. Możemy również wyposażać naszych pomocników w odpowiednie bronie.
Gra nie należy do najłatwiejszych i nie ma tu co ukrywać. Ze względu na rosnące obrażenia jakie są w stanie zadać nam potwory, jesteśmy łatwym celem. Dodatkowo, różnorodny wachlarz tego czym możemy oberwać (biorąc pod uwagę fakt, że w grze jest wiele rodzajów przeciwników) sprawia, że często możemy usłyszeć ścieżkę dźwiękową towarzyszącą napisowi Game Over.
Twórcy okroili również możliwość korzystania z takiego przedmiotu jak stopwatch, który potrafił zamrozić czas na około 3 sekundy. Nie jesteśmy w stanie użyć go podczas walk z bossami.
System haseł
Jest to pierwsza odsłona Castlevanii, w której pojawił się taki system. W grze możemy wprowadzić specjalne hasła jak i imiona, każde z nich będzie miało inny efekt.
Przykładowo, gdy po śmierci zdecydujemy się nie kontynuować rozgrywki, zostaniemy przeniesieni do menu. Jesteśmy tam w stanie wybrać hasło, złożone ze specjalnych symboli, które przywróci nas na początek etapu na, którym skończyliśmy. Ponadto, gra zapamięta kto był naszym partnerem. Podczas tworzenia nowej gry, wpisanie jednego ze specjalnych imion pozwoli nam zacząć rozgrywkę, z danym pomocnikiem. Jedynym wyjątkiem jest wpisanie imienia HELP ME, co zaowocuje tym, że po każdym powrocie do gry po śmierci, otrzymujemy 10 żyć. Gra nie zapamiętuje ilości zdobytych punktów w wypadku użycia hasła.
Ścieżka dźwiękowa
Muzykę do Dracula’s Curse, stworzyli Hidenori Maezawa, Jun Funahashi, Yukie Morimoto i Yoshinori Sasaki. Jak w pozostałych częściach z serii, muzyka jest jej dużym atutem. Jak na możliwości konsoli, oddaje ona klimat i nie jest uciążliwa. Japońska wersja gry ma lepszą jakość dźwięku ze względu na mocniejszy chip VRCVI. Wersja amerykańska, ze względu na brak wsparcia dla zewnętrznego audio amerykańskich NESów, miała gorszą jakość dźwięku.
Podsumowanie
Jeśli miałbym wybierać pomiędzy pierwszą, drugą a trzecią częścią, zdecydowanie wybrałbym trzecią.
Jest to dobrze wykonany prequel, oprawiony w świetną muzykę, lekko ulepszone mechaniki, i opowiadający ciekawą historię. Początkowo, grafika może nie tyle przerażać, co męczyć. Ogromna ilość nakładanych na siebie, jaskrawych kolorów, w kontraście, z ciemnymi pomieszczeniami drażni oczy. Wraz z upływem rozgrywki, kolory stają się bardziej stonowane, i przestaje się już na to zwracać uwagę. Pomimo poziomu trudności, nie męczyłem się ponownie grając w ten tytuł, a brak liniowości w tej odsłonie sprawia, że grę aż chce się przejść kolejny raz. Z całą pewnością mogę polecić ją każdemu fanowi gier retro.