Nominacja do nagrody LUX European Prize dla ostatniego dzieła Wolfganga Fischera pt. Styx można traktować jako zaskoczenie. Absolutnie nie mam tu na myśli poziomu filmu. Jedynie fakt, jak bardzo krytykuje on postawę Unii wobec przedstawionego problemu.
Symbolicznie
Styx opowiada historię lekarki Rieke, która decyduje się na wypłynięcie w samotny rejs żaglówką poprzez ocean Atlantycki, chcąc dotrzeć do Wyspy Wniebowstąpienia (wyspy, zalesionej w sposób sztuczny przez Charlesa Darwina). Natrafia jednak swej drodze na przeludniony statek z uchodźcami i staje przed bardzo trudnym wyborem moralnym. Na szczególną uwagę zasługuje symbolika jaką operuje Wolfgang Fischer. Sam tytuł jest symbolem. Styks, to w mitologii greckiej rzeka umarłych, oddzielająca zaświaty od świata żywych. Tą granicą w filmie jest morze, dla uchodźców uwięzionych na statku. Kolejnym bardzo istotnym symbolem jest jedna z pierwszych scen dzieła. Wypadek samochodowy i akcję ratowniczą ze strony policji, straży pożarnej i pogotowia, w której, jako lekarka, główna bohaterka wzięła udział. Ratowanie ludzkiego życia było w tej scenie priorytetem, zaangażowanych w to było wiele osób. Ten symbol prowadzi nas do głównego przesłania filmu.
Postawione pytanie
Każde prośby o interwencję przez Straż Przybrzeżną, kończyły się słowami ekipa jest już w drodze. I choć w teorii są obietnicą ratunku, główna bohaterka dobrze wie, że tak naprawdę nie przybędą. Została też poproszona, a wręcz nakazano jej oddalić się od przeludnionej łodzi. Jak nieludzko taka reakcja na zagrożone życie setek, a może nawet tysięcy ludzi, wygląda zestawiona z rutynową akcją ratunkową w wypadku samochodowym. Dlaczego życie osób ze statku jest mniej warte? Takie same pytania zadaje sobie Rilke, wiedząc jednak, że nie może nic zrobić. Na żaglówkę naszej bohaterki dostaje się jednak uchodźca uciekający ze statku – chłopiec imieniem Kingsley. Scena wnoszenia dziecka na pokład jest jedną z najlepszych w całym filmie i wskazuje jedną z mocniejszych jego stron.
Fizycznie
Oglądane przez nas sceny są bardzo rzeczywiste. Wysiłek jaki Rilke musi włożyć, by wnieść Kingsleya na żaglówkę jest ogromny. Jej ruchy są niespotykanie, jak na film, nieporadne i dzięki temu prawdziwe. Wszystkie wykonywane przez główną bohaterkę czynności są wręcz namacalne, gdyż kamera nie opuszcza jej praktycznie na krok. Towarzyszymy jej cały czas. Czujemy jej samotność i bezradność, których wrażenie umacnia znikoma liczba dialogów, nawet gdy do Rilke dołącza Kingsley.
Diabeł tkwi… w ogóle
Styx może pochwalić się grą aktorską na dobrym poziomie, jednak ciężko wyróżnić którąś z postaci, gdyż to nie indywidualności są tu najważniejsze. Najważniejsze są pytania, które film ma stawiać i jego aspekt polityczny. Tego właśnie dotyczyła większość pytań zadanych przez prowadzącego, widownię i przez media społecznościowe podczas Q&A z Wolfgangiem Fischerem, które miałem przyjemność obserwować na żywo po seansie.
Q&A
Podczas rozmowy reżyser wspomina, że historia opisana w filmie jest oparta na faktach. W sposób kulturalny, aczkolwiek dosłowny wytyka Unii Europejskiej bierność, brak odpowiedzialności za uchodźców, których rzekomo chcą ugościć na naszym kontynencie. Fischer widzi bowiem szansę na wspólne życie w Europie. Ponadto odpowiadając na pytania, wytłumaczył wymienione przeze mnie, a także wiele innych symboli zawartych w jego dziele.
Coś więcej
Według założeń nagroda LUX Film Prize ma być nagrodą dla filmu, który ujmuje istotny problem dla Unii Europejskiej. Styx zdecydowanie spełnia to kryterium. Jest dziełem bardzo mocno przesiąkniętym polityką, co wielu widzów może uznać za wadę. Jednak pomijając ten aspekt mamy do czynienia z filmem stojącym na bardzo wysokim poziomie jeśli chodzi o realizację, scenariusz i budowanie odpowiedniego nastroju. Bardzo stonowanym, w mojej opinii stroniącym mimo to od nudy. Wartym obejrzenia, niezależnie od poglądów. Bo przecież tak naprawdę chodzi o coś więcej niż podziały polityczne. O rozwijanie przyrodzonej cechy, którą coraz więcej ludzi zatraca: człowieczeństwa.