Seksualne dojrzewanie, czyli recenzja filmu „Seks to nie grzech”

0
1346
seks to nie grzech
Natalia Dyer w filmie Seks to nie grzech

W ostatni piątek, na polskich platformach VOD ukazał się komediodramat – Seks to nie grzech. Obraz opowiada o młodej dziewczynie z katolickiej szkoły, która odkrywa w sobie seksualność, a to wszystko w bardzo niesprzyjających warunkach.

Seks to nie grzech, czyli reżyserski debiut

Reżyserką i scenarzystką filmu jest Karen Maine. Co ciekawe, jest to debiut reżyserski, a całość oparta jest na jej krótkim filmie o tym samym tytule z 2017 roku. W roli głównej występuje znana z serialu Stranger Things – Natalia Dyer. Mimo dosyć trudnego tematu, całość podana jest w bardzo przystępnej, momentami nieco zabawnej formie. Jeśli chodzi o stronę techniczną – trudno się tutaj czymkolwiek zachwycać. Widać, że film jest bardzo niskobudżetowy, na czym cierpią montaż oraz cała oprawa audio-wizualna. Oczywiście po tego typu filmach nie oczekujemy technicznych fajerwerków, najważniejsze są opowiadane historie oraz gra aktorska. Pod tym względem film radzi sobie dużo lepiej, choć do ideału też trochę brakuje. 

Katolickie, hermetyczne środowisko

Cała historia rozgrywa się w bardzo krótkim odstępie czasu. Główną bohaterką jest piętnastoletnia uczennica katolickiej, bardzo hermetycznej i tradycjonalistycznej szkoły – Alice. Dziewczyna jest ciekawą świata i niedoświadczoną seksualnie osobą. Pewnego razu, na lekcjach moralności, ojciec Murphy poucza uczniów że każda aktywność seksualna, która nie ma na celu prokreacji w heteroseksualnym małżeństwie, jest grzechem, za który grozi wieczne potępienie. W tym samym czasie do dziewczyny docierają seksualne żądze, które wywołują w niej poczucie wstydu. Po zajęciach, Alice wraca do domu i uruchamia komputer, gdzie nawiązuje kontakt z pewnym internetowym nieznajomym, który namawia ją do cyber-seksu. Mając na uwagę morały ojca Murphy’ego oraz swojej przyjaciółki Laury – dziewczyna sprawa wrażenie zupełnie zagubionej i przytłoczonej nieznanymi wcześniej żądzami. Sytuacji nie poprawia rozpuszczona w szkole plotka, która tylko potęguje problemy egzystencjonalne głównej bohaterki. 

Rekolekcje, które zmienią wszystko

Alice i Laura postanawiają wziąć udział w kolejnych szkolnych rekolekcjach „Kirkos” – Alice robi to by powrócić na drogę prawości. Sytuacja komplikuje się, gdy na wyjeździe poznaje Chrisa -przystojnego seniora, który jest również liderem rekolekcji. Chris jest przyjazny i entuzjastyczny, a po tym, jak Alice zostaje przydzielona do jego grupy, w jej głowie pojawiają się różne, niekoniecznie akceptowalne w katolickim środowisku, wizje. Nie będę mówił więcej o fabule, bo warto, żeby każdy sam zapoznał się z filmem. Całość to tak naprawdę podróż młodej dziewczyny w drogę po swojej seksualności i szukania własnego ja. Obraz w ciekawy sposób pokazuje problemy psychiczne bohaterki, która zmaga się z hejtem i wstydem i poszukiwaniem swojej kobiecości.  

Gra aktorska

Dużym atutem produkcji jest gra aktorska głównej bohaterki. Natalia Dyer stworzyła bardzo wiarygodny obraz dorastającej w bardzo trudnym środowisku dziewczyny. Filmowcy bardzo często robili zbliżenia na twarz aktorki, która robiła świetną robotę mimiką i gestami. Mimo bardzo spokojnego, niemal statycznego rozwoju historii, Dyer robi wszystko, żeby pokazać swój kunszt aktorski. Wbrew pozorom to była piekielnie trudna rola, z której aktorka bardzo dobrze wybrnęła. Mimo dosyć sztampowej historii, to właśnie postać Alice ciągnie ten wózek i doprowadza go do satysfakcjonującego widza finiszu.

Przyjemny film, ale bez fajerwerków 

Jeśli oczekujecie po tym filmie czegoś wyjątkowego, to możecie być trochę rozczarowani. Seks to nie grzech, to ciepłe, skondensowane kino, bardzo mocno zgłębiające problemy, z którymi borykał się każdy z nas. Reżyserka trochę zbyt jaskrawo pokazuje katolickie środowisko. Całość sprawia wrażenie bardzo przerysowanego, wręcz karykaturalnego. Film wydaje się być skierowany do nieco młodszego widza – wydaje się, że dorośli nie do końca będą w stanie złapać przesłanie z niego wynikające. Mimo że nie jest to jakieś przełomowe dzieło filmowe, warto zapłacić te kilka złotych, obejrzeć i wyrobić swoją własną opinię.  

Film miałem okazję zobaczyć przedpremierowo dzięki polskiemu dystrybutorowi – Best Film, za co bardzo dziękuję. 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments