Miłosny trójkąt poetycki: Cyrano | Recenzja

1
188
Cyrano
fot. Filmweb

Cyrano to opowieść, której początki rozpoczęły się od teatralnego widowiska. Słynny niegdyś spektakl Cyrano de Bergerac stał się inspiracją do stworzenia filmu o tym tytule i chociaż historia pochodzi z końca XIX wieku, to problematyka powierzchowności, braku akceptacji czy różnic społecznych pozostaje z nami po dziś dzień.

Cyrano, czyli kto?

Muzyczny dramat romantyczny Cyrano w reżyserii Joe Wrighta pojawił się w Polsce 4 marca, chociaż film swoim klimatem zdecydowanie przywołuję na myśl święto zakochanych. Znany widzom między innymi ze słynnej roli Tyriona Lannistera z Gry o Tron Peter Dinklage wciela się w rolę niepoprawnego romantyka Cyrano. Jego prototyp nie był akceptowany głównie ze względu na nieproporcjonalnie długi i duży nos. Współcześni twórcy nie poszli jednak tą samą ścieżką, a nosowy mankament wydawał im się niewystarczający (i słusznie). Dlatego w roli głównego bohatera obsadzili człowieka odtrącanego przez społeczeństwo z powodu jego karłowatości.  Głównymi narzędziami miłosnym Cyrano są szpada i słowa. Tym pierwszym zabija w imię miłości wszystkich, którzy próbuję stanąć na jego drodze, a drugim oczarowuję i rozkochuję w sobie jedyną wybrankę swojego serca, kuzynkę Roxanne.  

Co z tym trójkątem miłosnym?

Od wielu lat wytrwała, w dużej mierze platoniczna miłość Cyrano pokazuje, że nie do końca dobrze kojarzący się w społeczeństwie trójkąt miłosny, może nabrać zupełnie innego znaczenia. Rudowłosa piękność Roxenne (Haely Bennett) pragnie kochać, potrzebuje uczucia nieskazitelnego, żarzącego, buzującego, wypełniającego każdy element jej ciała i duszy. W swoich wyobrażeniach bywa jednak dosyć samolubna i drobiazgowa. Ciężko sprostać jej wymaganiom. Na jej drodze pojawia się przystojny Christian (Kelvin Harrison), nowy podopieczny wojownika Cyrano. Ich drogi przecinają się w absurdalny i niecodzienny sposób, ale łączy ich jedno uczucie, jedna kobieta, a z biegiem czasu także jeden cel. Pióro Cyrano i aparycja Christiana łączą się idealnie i razem tworzą duet, który podbija serce Roxenne. Zostać z nią może tylko jeden z nich, czego nie ułatwiają komplikacje takie, jak wojna czy brutalny antybohater De Guiche (Ben Mendels). Kobieta praktycznie do końca nie była świadoma, że jest zakochana w dwóch mężczyznach jednocześnie. Prawda jednak w końcu zawsze musi wyjść na jaw, a ostatecznie to prawdziwe emocje, pozbawione uprzedzeń i powierzchowności wygrywają oraz pokazują, że miłość jest uczuciem przekraczającym wszelkie konwenanse.  

Dla kogo?

Film należy do wyciskaczy łez, wzruszająca, subtelnie namiętna historia pozbawiona jest banalności. Całość wypełnia muzyczna oprawa, w dużej mierze w akompaniamencie Londyńskiej Orkiestry, także z kin wyjdą zadowoleni pasjonaci musicalowych tworów, ale nie tylko. Oparta na sztuce Edmonda Rostanda Cyrano de Bergerac i musicalu o tym samym tytule historia, zachwyca widzów też pod względem estetycznym. Teatralny format i kostiumy typowe dla XIX wiecznej Anglii idealnie komponują się z zamkowo-pałacową scenografią. Momentami banalny i niespójny wątkowo film, jako całość tworzy jednak historię poruszającą i przyjemną wizualnie. Myślę, że mogę polecić ten tytuł zdecydowanie osobom, które kochają kino romantyczne, może momentami banalne, ale pokazujące najpiękniejsze uczucie, jakim jest miłość.  

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wioletta
Wioletta
2 lat temu

Wow super recenzja, trzeba obejrzeć bo zapowiada się ciekawie ☺️