Heartstopper – chłopak spotyka chłopaka | Recenzja

1
706
fot. instagram.com/heartstoppertv

22 kwietnia na platformie Netflix miał premierę pierwszy sezon serialu Heartstopper na podstawie komiksów Alice Oseman. Serial opowiada historię pierwszej miłości dwóch chłopaków. 

Historia o licealistach jak każda inna? 

Do brytyjskiego liceum dla chłopców uczęszcza wyoutowany, nieśmiały i prześladowany gej Charlie Spring (Joe Locke) oraz popularny, pewny siebie gwiazdor rugby Nick Nelson (Kit Connor). Na początku nowego roku szkolnego ich losy się splatają, a ich przyjaźń przeradza się w romantyczne uczucie. Wydawać by się mogło, że jest to serial o kolejnym nastoletnim romansie, jakich na platformach streamingowych nie brakuje. Jednak Heartstopper posiada swój wyjątkowy urok. Nie jest to kolejna produkcja, która historię o seksualności młodych ludzi, przedstawia w wulgarny i przesadzony sposób, a szesnastoletni bohaterowie są grani przez dojrzałych i zawsze atrakcyjnych dwudziestolatków. Alice Oseman (twórczyni serialu) ukazuje nam prawdziwą i uroczą opowieść o nastolatkach, którzy odkrywają własne preferencje seksualne, budują pierwsze poważne relacje i po prostu popełniają błędy, bo nie są idealni.

fot. instagram.com/heartstoppertv

Nie tylko queerowy romans

Hearstopper to serialowy dramat, który oprócz słodkiej, ale nie przesłodzonej, love story o dwóch chłopakach, ma dla nas coś więcej do zaoferowania. Homofobia, transfobia, dyskryminacja, wykluczenie, brak akceptacji oraz szukanie własnego “ja”. Ukazane problemy nie są potraktowane po macoszemu, bardzo zdawkowo i bez właściwej refleksji, ale twórcy produkcji podchodzą do tych ważnych kwestii z ogromną wrażliwością, wyczuciem i empatią. Oprócz nastolatków głos dostają dorośli: nauczyciele, którzy nie lekceważą swoich uczniów, ale wspierają ich i łagodzą konflikty oraz rodziców, którzy potrafią wysłuchać, zrozumieć i podnieść na duchu. Myślę, że niejeden młody człowiek może odnaleźć się w losach głównych bohaterów, którzy są po prostu zwyczajni, nieprzejaskrawieni, ale pełni wad i porażek. Serial nie koloryzuje i nie wyolbrzymia żadnych aspektów życia licealistów, ale pokazuje ich codzienne trudności i rozterki.

Prawo do miłości

Ten ośmioodcinkowy serial porusza swoją prostotą i szczerością. Oglądając go, wierzyłem bohaterom, współczułem im i kibicowałem. Każdy z nich jest wielowymiarowy, ich historie nie są spłycone, a problemy wyolbrzymione. To młodzi ludzie, którzy mierzą się codziennie z brutalnością świata, z hejtem, prześladowaniem, upokorzeniami. Ogromną wartością tego serialu jest to, że uczy on otwartości i dumy ze swojej tożsamości. Twórcy w bardzo subtelny sposób prezentują życie młodych ludzi, pełnych niepewności, sprzecznych emocji i bojących się odrzucenia. Serial kładzie duży nacisk na komunikację, z którą w dzisiejszych czasach mamy problem. Główni bohaterowie bardzo często ze sobą rozmawiają, informują się nawzajem o swoich uczuciach i dzielą się swoimi pogmatwanymi myślami. Każdy z bohaterów posiada swoją unikatową osobowość i rozwija się z każdym odcinkiem. Wszystkie postacie są prowadzone konsekwentnie, obserwujemy krok po kroku kolejne ich działania, a fabuła nigdzie nie goni. Oprócz tego, że Heartstopper oferuje nam ciekawą opowieść, to również niesie za sobą coś więcej: przesłanie, że miłość nie wyklucza.

fot. instagram.com/heartstoppertv
Dla kogo ten serial?

Cała produkcja w głównej mierze jest adresowana do ludzi młodych, licealistów, którzy tak jak główni bohaterowie, poszukują siebie i pragną być szczęśliwi. Jednak uważam, że osoby starsze będą się przy nim również świetnie bawić i odnajdą w nim coś dla siebie. Serial jest pełen ciepła, optymizmu i niewinności. Heartstopper to produkcja o ogromnej sile przyjaźni, która umacnia i podnosi z upadku, o miłości, która jest warta poświęceń oraz odnajdywaniu siebie, bo inny nigdy nie znaczy gorszy. Nie możecie przegapić tej kwietniowej premiery od Netflixa.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
"i"
"i"
1 rok temu

Wkradł się błąd w artykule. Imię pierwszego bohatera to Charlie Spring, nie Nick Spring 🙂