Better Call Saul 6 – powrót w świetnym stylu (recenzja)

0
463
fot. Materiały prasowe

Po niemal dwóch latach przerwy powróciło Better call Saul (Zadzwoń do Saula). Czy 6. odsłona jednoznacznie udowadnia, że warto było na nią czekać aż tak długo? Czy pierwsze odcinki podtrzymują poziom serii i nadal świadczą o genialności tej produkcji? Sprawdźcie koniecznie.

Pierwsza scena otwierająca całą sekwencje na pewno zaskoczyła nie jednego fana serii. Do tej pory twórcy przyzwyczaili nas do czarno-białych futurospekcji opowiadających historię Soula Goodmana, ale już po wydarzeniach z Breaking Bad. W 6. sezonie twórcy zdecydowali się na pokazanie sceny w kolorze. To na pewno pierwsze zaskoczenie. Druga sprawa to jej przebieg. Na samym początku widzimy w zwolnionym tempie całą masę krawatów – od klasycznych jednokolorowych po maksymalnie przejaskrawione. I w tym momencie możemy się już domyślić kogo to garderoba. Nie może być chyba jaśniejszego sygnału, że wracamy do świata Better call Saul – czyli serialu, który w sposób genialny porusza się po dwóch półkulach. Z jednej strony mamy świat prawników z Jimmy McGillem/Saulem Goodmanem na czele, z drugiej zaś niesamowicie wciągający świat kartelu. Pierwsze odcinki podtrzymują tę zasadę w doskonały sposób.

Jimmy i Kim – kto tu jest tym złym?

Przede wszystkim na wstępie należałoby zadać sobie pytanie, kto z tej dwójki bohaterów przeszedł większą przemianę. Z jednej strony mamy Jimmy’ego, czyli chłopaka, który za wszelką cenę chciał zostać prawnikiem. Jednak zawsze w jakimś sensie wybierał drogę na skróty, co nie zawsze spotykało się z aprobatą jego otoczenia. W serialu jednak główną osią jest pokazanie jego przemiany która została ukazana w dość oczywisty sposób. Gość o miłym usposobienia, drobny cwaniak, ale za to o dobrym sercu (Jimmy) zamienia się z czasem w dość poważnego, nieco cwanego i wyrachowanego prawnika utrzymującego bliskie kontakty  z kartelem (Soul Goodmana).

Jednak okazuje się właśnie, że jeszcze ciekawsza jest chyba Kim Wexler, która w tej chwili niemalże całkowicie przykrywa przemianę Jimmy’ego. Potwierdzeniem może być sytuacja z drugiego odcinka finałowej serii, która tylko utwierdza nas w przekonaniu, kto w tym duecie przejął stery. Przypominając sobie początki tej postaci i zestawiając je ze stanem obecnym można stwierdzić jednoznacznie, że przemiana jest zatrważająca. Z niewinnej, lekko naiwnej dziewczyny, która zaczynała swoja karierę w pokoju pocztowym wyłania się wyśmienita, pozbawiona jakichkolwiek skrupułów prawniczka. Obecna postawa Kim dostarcza widzom coraz więcej niepokoju. Dokładnie takich samych, jakie malowały się z każdym kolejnym sezonem na twarzy Jimmy’ego przy okazji wysłuchiwania jej kolejnych planów, a następnie wcielania ich w życie. Ten entuzjazm da się wyczuć również u naszego głównego bohatera, jednak nie jest on aż tak bardzo wysunięty jak w przypadku Kim.

Można odnieść takie wrażenie, że Kim bardzo dobrze się bawi wymyślając różne scenariusze, jak wkręcanie napotkanych naiwniaków. Jeśli nawet nie nadarza się okazja do zrobienia komuś kawału, to wówczas sama je wymyśla i kreuje. W końcu miała dobrego nauczyciela przekrętów. To Jimmy ją wszystkiego nauczył. Ta zabawa jednak trochę wymyka się spod kontroli, gdyż Kim poprzez takie zachowania staje się coraz bardziej wyrachowana i przebiegła. Mamy tu więc sytuację, w której to Kim przerasta swojego nauczyciela w wymyślaniu różnych scenariuszy na kolejne przekręty. Warto jest więc sobie postawić pytanie, kto w tym związku nosi spodnie, a kto biega w spódnicy.

Przekręt z Kettlemanami

Ktoś kto uważnie oglądał Better call Saul na pewno pamięta sytuację z pierwszego sezonu tej produkcji. Poznaliśmy bowiem parę małżeńską, która miała na swoim koncie liczne finansowe przekręty. Dorobili się na tym sporych pieniędzy, jednak jednemu ze współmałżonków postawiono zarzutu. Na ich drodze stanął Jimmy, który z jednej strony odsyłał ich do swojej konkurencji, wiedząc doskonale, że sprawa jest beznadziejna. Z drugiej zaś, sam postanowił po cichu wymierzyć im sprawiedliwość, zawłaszczając ich pieniądze (to taka klasyczna sytuacja, kiedy dobry złodziej okrada złych złodziei). Do tego celu zatrudnił Mika, który przeprowadził całą tę akcję w swoim stylu.

W szóstym sezonie możemy zobaczyć ich ponownie. Okazuje się, że prowadzą nowy biznes. W dalszym ciągu oszukują, tym razem jednak za cel wzięli sobie ludzi starszych. Wychodzi jednak na to, że nic się nie zmienili i wciąż dają się wodzić za nos. Zmuszenie ich do współpracy przez Jimmy’ego i Kim tylko po to, aby w końcowym rezultacie pogrążyć Hawarda Hamlina przed Cliffem okazało się strzałem w dziesiątkę. Istny majstersztyk. Tego nie da się opisać. To po prostu trzeba zobaczyć. Tak na marginesie to cała ta sprawa ma tak po prawdzie humorystyczny charakter. Z jednej strony mamy postać wygadanej Betsy, a drugiej zaś Craiga, czyli faceta nazbyt uprzejmego i okropnie naiwnego. Zestawienie tak różnych osobowości w jedną parę małżeńską to jeden z najlepszych gagów tego serialu.

W trzecim odcinku zobaczyliśmy dalszy etap pogrążania Howarda. Tym razem Jimmy i Kim biorą pod lupę jego samochód. Więcej szczegółów dotyczących nowego przekrętu poznamy zapewne w kolejnym odcinku. Jedno jest pewne. Howard ma przechlapane.

Kartel nigdy nie wybacza

Druga warstwa tego serialu jest mi znacznie bliższa, gdyż trzyma ona w jeszcze większym napięciu niż wątek Kim i Jimmy’ego. Przenosimy się bowiem na południową granicę Stanów Zjednoczonych, gdzie mamy całą rodzinę Salamanców i pośród nich Nacho, który za wszelką cenę próbuje się zerwać ze smyczy kartelu, by móc wreszcie normalnie żyć. Wizja otrzymania świętego spokoju nie jest zbyt łatwa do osiągnięcia. Z jednej strony, Nacho współpracuje z Fringiem, który za wszelką cenę chce wyeliminować Lalo Salamankę, gdyż ten, jak twierdzi, stanowi zagrożenie dla jego interesów. Z drugiej zaś, musi utrzymywać dobre stosunku z Lalo, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń.

Nacho ostatecznie decyduje się zdradzić Lalo wpuszczając snajperów na jego posesję (finał 5 sezonu). Jednak przeprowadzony zamach ostatecznie wymyka się spod kontroli. Lalo odkrywa kto go zdradził i pragnie zemsty. Nacho musi uciekać, jednak nie jest to taka prosta sprawa. Trzeba pamiętać, że jest na obcym terytorium, co zdecydowanie komplikuje cały plan ucieczki. Dodatkowo jest na celowniku policji stanowej i całej rodziny Salamanca. A chyba nie ma nic gorszego od wkurzonych Salamanców.

Ostatecznie jednak w trzecim odcinku finałowej serii rozwiązuje się sprawa z Nacho. Zostaje przetransportowany przez ludzi Fringa, a następnie przewieziony na odludzie (działka Hektora znana z trzeciego sezonu). Finał jest dość bolesny, ale w jakimś stopniu trochę zaskakujący. Nacho po krótkiej wymianie zdań (mówi kto zlecił zabicie Lalo, według wcześniej ustalonej wersji/ częściowo jednak obarcza winą Fringa) i spojrzeń, zwłaszcza w stosunku do Hectora, postanawia odebrać broń Bolsie. Następnie z bezsilności decyduje się na drastyczny i chyba jedyny ruch, jaki może wykonać w tej sytuacji. Przystawia sobie broń do skroni i strzela. W taki oto sposób mamy tragiczny finał wątku z Nacho, do którego i tak prędzej czy później musiałoby dojść, gdyż jego postać nie pojawia się w Breaking Bad. Problemy kartelu jednak na tym się nie skończą. To z kolei optymistyczny scenariusz dla widza, który będzie miał co oglądać przez najbliższych kilka tygodni.

Kończąc…

Tytułem końca należy powiedzieć, że pierwsze odcinki finałowej serii trzymają w napięciu. To wyśmienite otwarcie sezonu, na który czekaliśmy aż dwa lata. Jednak już teraz z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że było warto. Better call Saul (Zadzwoń do Saula) to obecnie najlepsza pozycja serialowa na całym serialowym rynku. Jeśli jeszcze nie widzieliście to koniecznie nadróbcie.

Serial możecie oglądać na platformie Netflix.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments