„Moje kolekcjonerstwo to jest po prostu mój styl bycia i charakter” wywiad z Kają Augustyńską

0
215

Historia kolekcjonerki lalek i figurek postaci z bajek, gier, filmów i anime. Jakie są wady i zalety takiego hobby? Co dało początek tej niecodziennej pasji? O swoim zamiłowaniu do kolekcjonerstwa opowiada Kaja Augustyńska.

Jaka historia stoi za Pani pasją? Dlaczego zdecydowała się Pani na kolekcjonowanie właśnie tego typu przedmiotów.

Kaja Augustyńska (KA): W moim domu zawsze było pełno bibelotów. Mój tata był kolekcjonerem i modelarzem. Wtedy na topie, jeśli chodziło o jego „zbieractwo” były modele żaglowców. Były po prostu w całym domu. Piękne, z dopracowanymi najmniejszymi szczegółami. Część kupiona, a część złożona przez mojego tatę. Pamiętam, że wtedy w dzieciństwie naturalnym było dla mnie to, że nie wolno ich było ruszać. Modele były do podziwiania, nie do zabawy. Wówczas moim ulubionym filmem byli „Piraci z Karaibów” i bardzo przepadałam za bajką „Planeta skarbów”, również o piratach. Wyobrażałam sobie, że w przyszłości też będę takim piratem na majestatycznym statku i będę przeżywać równie ekscytujące przygody co bohaterowie tych produkcji. Do tej pory mam do nich ogromny sentyment. Nie raz wymyślałam historie żaglowca, który stał na półce. Ile krain i światów na nim zwiedziłam. Oczywiście zmyślonych, wtedy nawet nie wiem, czy wiedziałam gdzie na mapie leży Sandomierz.

Dla innych te statki były tylko kurzącym się modelem. W mojej głowie przeżywałam na nich niesamowite przygody. Do tej pory podziwiam swoją wyobraźnię z tamtego okresu.

Od najmłodszych lat interesowała mnie także tematyka fantasy. Bajki o wróżkach i czarodziejkach. Nawet jak bawiłam się domem dla lalek, to zawsze musiały mieć jakieś super moce. Pamiętam, jak w telewizji leciało anime pt.: Czarodziejka z Księżyca. Do tej pory jest to moje ulubione anime. Mam nawet tatuaż z nim związany – różdżkę z kotkiem Luną. To zapoczątkowało tak naprawdę moje „zbieractwo”. Mimo że w tamtym czasie nie miałam o tym pojęcia.

Rodzice kupowali mi drogie zabawki, lalki czy figurki, ale ja nie chciałam się nimi bawić. One nie były do zabawy tylko do podziwiania i oglądania. Ja mogłam się bawić papierem toaletowym – poważnie, robiłam z niego „Pana Nóżkę”, a wyobraźnia robiła resztę.

Każda moja zabawka miała swoje miejsce. Byłam dumna z ich posiadania. Każda historia, którą wymyślałam z udziałem tych zabawek, przenosiła mnie do innego świata. Tak zrodziła się pasja kolekcjonowania – od kolekcjonowania lalek i figurek postaci z bajek po sporą kolekcję figurek z gier, filmów i anime.

Od jak dawna zajmuje się Pani kolekcjonerstwem? Co uważa Pani za największą zaletę bycia kolekcjonerem?

KA: Od najmłodszych lat, a tak na poważnie, od kiedy sama na siebie zarabiam i jestem w stanie zaspokoić swoją „chęć posiadania”, jak ja to nazywam. Największą zaletą bycia kolekcjonerem jest to, że nikt nigdy nie ma problemu z wyborem prezentu dla mnie. Każdy, kto mnie zna i kto wchodzi do mojego domu, od razu widzi, czym się interesuje. Oczywiście zdarzają się tacy, co pytają „po co Ci te zabawki?”, „ile Ty masz lat?”, „przecież to zajmuje strasznie dużo miejsca”, „nie masz na co pieniędzy wydawać?”. Ale głównie spotykam się z pozytywnym feedbackiem na temat mojej kolekcji. Tak naprawdę jest tak obszerna, że każdy znajdzie coś dla siebie i mówi „o, a tę postać znam!” i już zaczyna się łapanie wspólnego języka.

Skoro było już o zaletach, to teraz czas i na wady? Jakie są cienie tego typu hobby?

KA: Chyba jak w każdym hobby. PIENIĄDZE. Często moja chęć posiadania jakiejś figurki jest tak duża, że główną częścią moich wydatków jest po prostu moje zbieractwo. Czasami nachodzą mnie takie refleksje, gdzie bym za to nie pojechała, jakiego samochodu bym za to nie miała. Ale to jak z palaczami, gdy palą – myślą, że ile by nie zaoszczędzili, gdyby nie palili, a gdy rzucą to i tak nie widać różnicy w oszczędnościach.

Jako wadę można również zaliczyć brak miejsca. Trzeba się czasami nakombinować, żeby wyłuskać nowe miejsce w domu na kolejne „zabawki”.

A może kolekcjonerstwo to wcale nie jest „tylko” hobby? Może to coś więcej? Pasja? Zamiłowanie? Sens życia?

KA: Myślę, że dla mnie moje kolekcjonerstwo to jest po prostu mój styl bycia i charakter. Nie wiem, czy moja kolekcja ukształtowała mój charakter, czy mój charakter ukształtował moją kolekcję i moje hobby. Ale na pewno ze sobą współgrają i nie byłoby jednego bez drugiego. Na pewno z zamiłowania do gier, seriali czy anime, narodziło się moje hobby, którym jest rysowanie. Jestem rysownikiem samoukiem. Nigdy nie chodziłam na żadne zajęcia ani nie miałam styczności z rysunkiem. Po prostu postanowiłam, że też chcę kiedyś tworzyć takie koncepty i że może kiedyś to figurki moich postaci będą stały na czyjejś półce. Poniekąd się udało, mam całkiem dobrego skilla w rysowaniu, ale życie zaprowadziło mnie w dziedzinę IT i obecnie pracuję dla dużej korporacji. Z czego też jestem mega dumna i to tak naprawdę zrodziło kolejną pasję i chęć rozwijania swojej wiedzy w kierunku IT. Wiecie, z takiego IT do gamedavu to już rzut beretem!

Jakie cechy charakteru, a może nie tylko charakteru uznaje Pani za niezbędne u prawdziwego kolekcjonera? Czy finanse mogą tu być jedyną barierą?

KA: Jeśli chodzi o cechy charakteru to na pewno nieprzejmowanie się opinią społeczeństwa i wytrwałość w dążeniu do celu. Robimy to dla siebie i zdanie innych nie powinno mieć wpływu na to, co sprawia nam przyjemność. Druga kwestia to nie poddawanie się, nawet jeśli w danej chwili blokują nas aspekty finansowe. Jeśli nie kupimy czegoś teraz, bo nas na to nie stać, na pewno uda nam się to kupić w przyszłości. Warto spełniać swoje marzenia. Ja staram się to robić cały czas. Nawet jeżeli w danej chwili wiem, że coś jest poza moim zasięgiem, nie przejmuje się i wiem, że na pewnym etapie mojego życia po prostu to zdobędę. Albo los sam postawi to na mojej drodze – serio.

Poza tym kwestia miejsca może być barierą. Tak to prawda, kolekcjonowanie czegoś pochłania strasznie dużą przestrzeń. Ale to kwestia przyzwyczajenia i organizacji.

Co Pani zdaniem każdy powinien wiedzieć o kolekcjonowanych przez Panią przedmiotach? Jakie informacje o nich warto byłoby upowszechnić i uznać za przysłowiowe „minimum przyzwoitości”, gdy chodzi o laików?

KA: Nie mam z tym problemu, jeśli ktoś kompletnie się na tym nie zna. Wręcz lubię wtedy opowiadać, jaka to postać, co to za film, serial, gra czy o co chodzi w danym uniwersum. Jest to totalnie mój świat. Nie jestem zła czy oburzona, gdy ktoś tego nie zna lub nie rozumie. Każdy z nas interesuje się czymś innym. A dla mnie to swego rodzaju pole do popisu. Mogę komuś przedstawić dane uniwersum, postać czy historię, a druga osoba może mi opowiedzieć coś o swoich zajawkach. Dzięki temu każdy jest inny i wielu rzeczy wciąż możemy się nauczyć. Nie ma nudy, każdy z nas jest freakiem w swoim świecie.

Czy w przypadku kolekcjonowanych przez Panią przedmiotów istnieje duży problem z rozpoznaniem ich faktycznej wartości? Łatwo pomylić cenny obiekt ze zwykłą „taniochą”?

KA: Moim zdaniem zależy dla kogo, jaką wartość ma dany przedmiot. W przypadku figurek Funko POP, które między innymi kolekcjonuje, bardzo często jest tak, że jest jakiś limitowany nakład i figurki nie są już później produkowane w tym konkretnym wydaniu. Dlatego w pewnym momencie figurka Geralta, Triss czy Yennefer z Wiedźmina osiągała na aukcjach kwotę ponad 1000 zł za sztukę. Dla kolekcjonerów figurek też ważną kwestią jest zachowanie wyglądu opakowania. Gdy jest ono zniszczone – automatycznie przedmiot traci na wartości.

A jak wygląda sprawa ewentualnych podróbek i falsyfikatów. W niektórych przypadkach jest to prawdziwa zmora, a jak wygląda to w przypadku kolekcjonowanych przez Panią przedmiotów?

KA: Tak, w dobie popularnej chińskiej platformy bardzo często zdarza się, że jakaś figurka czy przedmiot kolekcjonerski jest nieoryginalny. Często idzie to rozpoznać po prostu po jakości wykonania, porównaniu wykonania figurki z oryginalnymi zdjęciami produktu w Internecie, czy nawet wysokością ceny. Jeśli wiemy, że dany przedmiot mieści się w jakiś określonych widełkach cenowych, a nagle znajdujemy go za grosze to już może zaświecić nam się czerwona lampka, że jednak ten przedmiot niekoniecznie jest oryginalny. Często też możemy trafić na licytacje z likwidacji jakiś sklepów i wtedy faktycznie można dorwać oryginalne przedmioty za bezcen. Nie ma reguły. Po prostu musimy wcześniej przeprowadzić tak zwany research. Kupując na aukcjach lub w sklepach internetowych konkretne okazy często sprzedawcy deklarują, że sprzedawany przedmiot jest oryginalny. Kiedy otrzymamy zakup i wiemy, że przedmiot, który do nas przyszedł niekoniecznie taki jest to zawsze mamy jakiś określony czas, aby ten przedmiot zwrócić.

Jaki obiekt uważa Pani za ozdobę swojej kolekcji? Z czego jest Pani najbardziej dumna?

KA: W moim przypadku chyba jest to całokształt wyglądu mojej kolekcji i to, że te przedmioty obrazują mnie i mój charakter. Ale jeśli miałabym wymienić konkretne rzeczy, na pewno byłaby to kolekcja figurek z gry Cyberpunk. Mam już skompletowane prawie wszystkie, które wyszły i są możliwe do zdobycia na rynku. Jako kolejne mogę wymienić sporą ilość figurek Funko POP ze świata Gry o Tron czy Uniwersum Marvela. Na pewno jednym z bardziej zabawnych przedmiotów, jaki mam w swojej kolekcji to gadająca głowa Deadpoola. Dzięki aplikacji, którą możemy pobrać na telefon, możemy schować ją na przykład do lodówki i gdy ktoś otworzy drzwi lodówki, głowa zaczyna gadać i ruszać się jak żywa.

Co poradziłaby Pani początkującym kolekcjonerom lub osobom rozważającym dołączenie do tego grona?

KA: To naprawdę fajna zabawa i pozwala pokazać siebie w jakiś sposób. Nie musicie zaczynać od nie wiadomo czego. Ważne by dla Was to miało znaczenie. Nie przejmujcie się opinią innych i bądźcie sobą. I pamiętajcie, że jeśli czegoś nie można, ale bardzo się chce, to można 🙂

Zaintrygowała Cię postać kolekcjonerki lalek, figurek i postaci z filmów, gier i anime? Więcej inspiracji znajdziesz na profilu www.instagram.com/animitriss!

Rozpocząłeś przygodę z kolekcjonerstwem? Posiadasz już sporą różnorodnych bibelotów, modeli bądź innych potencjalnie bardzo cennych przedmiotów? Chcesz poznać ich rzeczywistą wartość? Odwiedź naszą stronę Valuepedia i zamów profesjonalną wycenę.

Artykuł sponsorowany / reklama
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments