Słuchając Transferu Małolata i Auera przychodzi na myśl parafraza klasycznego stwierdzenia. W życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki i stagnacja w rapie Małolata. Ale czy to czyni Transfer złą płytą?
Półtorej dekady stylu
W tym roku mija 14 lat od wydania przez warszawskiego rapera wraz z Ajronem W Pogoni Za Lepszej Jakości Życiem. Płyta uznawana za klasyk, tak jak styl Małolata, który… niewiele się zmienił od tego czasu. Młodszy z braci Kaplińskich kluczy między uliczną scenerią, a wersami zakrawającymi o rap bardziej poetycki. W tekstach porusza podobne tematy. Jeśli nawet nie aż tak bardzo jak na swoim debiucie, to już z całą pewnością podobne do tych, o których nawijał na wydanym w 2015 Więcej. Do tejże płyty można także porównać Transfer od strony muzycznej. W obu wypadkach Małolat sięga po bardziej nowoczesne brzmienia, na których radzi sobie raz lepiej, raz gorzej.
Małolat jakiego znacie
A mimo to Transferu słucha się bardzo przyjemnie i tak naprawdę jest to swojego rodzaju podsumowanie stylu Małolata w pełnej krasie. Choć niekiedy bity go przerastają, popada we wtórność liryczną (jedyną nową rzeczą jaką się dowiedziałem to, że warszawski raper… lubi zjeść) i częstuje słuchacza potworkami w wersach w stylu „raperzy to same szychy z półświatka / oglądali za dużo Gomory / bardziej włoski byłby Lewandowski / gdy trafiłby do Napoli” rekompensują to najlepsze cechy warszawiaka. Bardzo dobre obrazowanie rzeczywistości (Światła Mnie Rażą, Nad Ranem), agresywna nawijka (Transfer) czy zwyczajna szczerość i umiejętność uzewnętrznienia (Gdy Byłaś Obok).
Światowe produkcje
Drugim czynnikiem, sprawiającym, że Transfer jest po prostu przyjemną w odsłuchu płytą są produkcje Auera. Jest on moim zdaniem osobą, której należą się największe pochwały w kontekście całego albumu. Nie bez powodu na Dress Code Małolat nawija: „wiem, że chciałbyś teraz ten bit / twój producent nie jest Auerem”. Produkcje na Transferze stoją na najwyższym poziomie. Niektóre z nich, jak choćby w utworach Transfer, wspominanym wcześniej Dress Code czy najlepszym na płycie Backstage, wręcz wbijają w podłogę.
Hołd dla starej szkoły
Wspominając Backstage warto zaznaczyć rolę featuringów na Transferze. O ile zwrotkę Szpaka na Nad Ranem, można nazwać co najwyżej przeciętną, to refren Młodego SMF stoi na bardzo wysokim poziomie. Jednak główną rolę odgrywa tu Backstage. Na utworze, będącym niejako hołdem dla oldschool’owego podejścia do rapu (jednakże wyzbytym syndromu starczego, em… marudzenia, jakiego nie ustrzegł się Małolat na Dress Code) udzielają się EMAS, Melny, Bonson i KPSN. O ile zwrotka Melnego jest po prostu poprawna, o tyle EMAS i KPSN pokazali się z naprawdę dobrej strony. Natomiast Bonson udowodnił, że jest w absolutnej topce raperów w Polsce. Jego wersy: „I mam trochę żal Małolat żeś mnie z bratem w rap wjebał / Mógłbym być prezesem, ale trudno jak trzeba” weszły mi do głowy już podczas pierwszego odsłuchu.
Na dobrym poziomie
Transfer to Małolat jakiego już słyszeliśmy wielokrotnie. Jego warsztat rapowy, zakres tematów, mocne i słabe strony właściwie się nie zmieniły. Album ten nie zachwyci, więc słuchaczy jak do tej pory nieprzekonanych do rapu Małolata. Malkontentów zachęcam jednak do sprawdzenia Transferu ze względu na fenomenalne bity Auera. Owszem, jako całość ten krążek ma wiele wad. Osobiście nie zachwycił mnie na tyle, żebym stawiał go w ścisłej topce płyt tego roku. A mimo to uważam, że jest pozycją wartą sprawdzenia. Poniżej pewnego, niezłego poziomu Małolat po prostu nie schodzi.