24 osobowości? Powrót do dawnych superbohaterów? Wymierzanie przez nich sprawiedliwości… Walka z obezwładniającym systemem. Trochę o komiksach i o wszechświecie. To wszystko znajdziecie właśnie w Glass.
Premiera odbyła się 18 stycznia 2019 roku. Reżyser M. Night Shyamalan w Glass powraca do postaci stworzonych w Split i Niezniszczalny. Największą uwagę przykuwa jednak bohater Split – Kevin Wendell Crumb (James McAvoy). Właściwie ciężko ograniczyć się tutaj do jednego imienia bohatera, ponieważ ma on aż 23 osobowości. Samo to zachęca nas do obejrzenia tego filmu, bo jest to dość niespotykany szablon fabuły w ekranizacjach.
Trochę informacji o głównym bohaterze
W Split Kevin uczęszcza na wizyty do psychiatry doktor Karen Fletcher (Betty Buckley), ponieważ nie do końca radzi sobie ze swoją przypadłością, a jedna z jego osobowości zaczyna przejmować kontrolę nad pozostałymi. Wtedy właśnie Kevin, a właściwie Barry, porywa trzy pozornie niewinne nastolatki. To im objawia swoje osobowości, lecz nie wszystkie. Całokształt poznajemy dopiero w Glass. Przyglądając się jego chorobie Karen domyśla się, że coś się wydarzyło, jak również, że Barry zaczyna być niebezpieczny dla otoczenia. Wykorzystując bowiem cały potencjał swojego mózgu może stać się kim tylko chce i tak narodziła się 24 osobowość. Jest nią Bestia. Na jej przyjście nastolatki przygotowuje Patricia (kolejna z osobowości Kevina). Jako całość tworzą Hordę, czyli coś w rodzaju legionu Bestii. Kluczem do wyciszenia jej jest obudzenie osobowości Kevina wymawiając jego pełne nazwisko „Kevin Wendell Crumb”. Niestety wiedzą o tym tylko nieliczni.
Schemat działania Bestii
W jaki sposób wybiera swoje ofiary? To dość prosty schemat. Wybiera osoby, które nie zaznały w życiu żadnego bólu ani cierpienia przez co uważa je za nieczyste. Co z nimi robi i czy któreś z nich przetrwały? Nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów, ale wątek ten jest kontynuowany w Glass, więc zachęcam do obejrzenia obu części. Przez cały czas więzienia ofiar bohater nagrywa filmiki, na których również ukazuje swoje osobowości, które przydały się doktor Ellie Staple (Sarah Paulson), jak się okazuje w Glass.
Pojawiają się też David Dunn (Bruce Willis) zwany Strażnikiem oraz Elijah Price (Samuel L. Jackson) z Niezniszczalnego. Zadaniem Strażnika jest wytropienie Hordy (czyli właściwie samego Kevina), która porywa kolejne nastolatki. Ellijah zaś gra niepozornego staruszka, który jednak jest o krok przed wszystkimi. Ich drogi krzyżują się w szpitalu psychiatrycznym, co wprowadza do filmu dreszczyk emocji i trochę akcji. To właśnie tam doktor Ellie próbuje ich przekonać, że ich moce to tylko złudzenia. Na uwagę zasługuje też Casey (Anya Taylor-Joy), która ma wyjątkowy wpływ na głównego bohatera. Jednak nie liczcie tutaj na sceny romansu. Budzi ona po prostu światło dobroci w bohaterze. Wsparciem dla Davida jest jego syn Joseph, natomiast dla Ellijah jego matka. To właśnie oni trzymają postaci po ‘dobrej stronie mocy’. Jak potoczą się ich losy?
Jaki przekaz ukrywa Glass?
Glass zdecydowanie przejmuje postać grana przez Jamesa McAvoya. Oczywiście w filmie nie chodzi tylko o starcie superbohaterów czy pokazanie zachowań mężczyzny z urojeniami, atakującego pozornie niewinnych ludzi. Tak naprawdę atakuje on osoby, które są winne same sobie. Bogatych, którzy nigdy nie ubrudzili sobie rąk pracą, uczniów, którzy królują w szkole i poniżają innych, czy szefów, którzy źle traktują swoich pracowników. Bohater na swój sposób w obu częściach stara się wymierzyć sprawiedliwość. Podobnie jak David Dunn. U obu odmienność charakteru narodziła się z traumy z przeszłości. Mimo prób doktor Ellie, za sprawą Ellijah ich odmienność w nich pozostaje.
Ellijah uważał, że te moce to dar i że powinniśmy dać sobie wzajemnie przyzwolenie, by być superbohaterami. Nie zależało mu na sławie, mimo że to sobie przypisał pobudzenie w tych postaciach odmienności. Chciał pokazać światu wyjątkowość tych bohaterów, a nie to, że są źli i dziwni. Jego postać przede wszystkim miała na celu skłonienie widzów do otwartości nie tylko na innych, ale też na własne dary (umiejętności). Prawda jest taka, że każdy z nas je posiada i każdy z nas może zostać ‘superbohaterem’. Nie mówię tu oczywiście o bieganiu po suficie, czy niezniszczalności, ale o codziennych czynnościach. Bohaterem jest strażak, ale też piekarz, u którego kupujemy chleb co rano, bo to właśnie dzięki niemu mamy co zjeść. Każdy kogo mijamy na ulicy kryje w sobie jakąś tajemnicę. Każdy z nas toczy jakąś wewnętrzną wojnę.
Postać doktor Ellie Stample i jej stowarzyszenie można śmiało porównać do rządu i innych czynników, które próbują stłamsić naszą wyjątkowość. Choć jej gra aktorska była nieprzekonująca, a momentami wręcz raziła po oczach, można ją nazwać małym, rudym geniuszem zła. Oczywiście pozornie udającym, że chce dobrze. To nie pierwszy film z takim wątkiem. Możemy się z tym spotkać też w Igrzyskach śmierci, Dawcy Pamięci czy Niezgodnej. Gdyby organy sprawujące porządek i władze działały jak należy, Kevin i David tak naprawdę nie mieliby kogo karać. To niestety nie jest tylko filmowa fikcja. Często karane jest to, co tak naprawdę nie powinno, a źli ludzie wciąż pozostają na wolności. Często karana jest odmienność, czy tłumione są wyjątkowe umiejętności. System nie chce żeby ludzie się rozwijali, a przecież każdy z nas jest wyjątkowy tylko musimy pozwolić to w sobie odkryć. Jak to powiedział Ellijah „to chwila, kiedy zaczynamy rozumieć wszechświat”.
Od strony technicznej i aktorskiej
Ze strony technicznej ciekawym zabiegiem reżysera jest opowieść historii z różnych punktów widzenia i liczne retrospekcje mające miejsce zarówno w Split jak i Glass. Ujęcia kamery również są z punktu różnych bohaterów, nawet Bestii biegnącej po suficie. Muzyka raczej nie zaskakuje. Po prostu pełni funkcję czynnika budującego napięcie. Jedno jest pewne, James McAvoy zasłużył sobie tą rolą na dostanie Oscara (i wszystkie inne nagrody)! Nawet jeśli to nie wasz typ filmu, warto go zobaczyć dla umiejętności aktorskich McAvoya. Zakończenie filmu zaś podpowiada nam, że możemy się spodziewać kontynuacji. Jednak szczerze mówiąc odrobinę mnie zawiodło, co nie zmienia faktu, że było zaskakujące. Natomiast kolejna część może już okazać się wybuchową mieszanką.