Oryginalna wersja The Office stała się fundamentem amerykańskiej, zdecydowanie bardziej popularnej i kultowej wersji. Brytyjski twór jest jednak zdecydowanie krótszy, ale oczywiście nie sprawia to, że postacie mają zbyt mało czasu na rozwój, a relacje pomiędzy pracownikami zbyt szybko dochodzą do kulminacyjnych punktów. Co sprawia, że produkcja, której współtwórcą oraz odtwórcą głównej roli był Ricky Gervais, jest jednym z najgenialniejszych przykładów angielskiego humoru?
Przede wszystkim aktorstwo. Każdy dialog, reakcja czy nawet ton głosu brzmią niezwykle naturalnie, ani na chwilę nie jesteśmy w stanie zwątpić w intencje bohaterów. W główne role wcielają się m.in. 30-letni Martin Freeman (który stawiał pierwsze kroki w showbiznesie), Ricky Gervais (genialny, brytyjski satyryk) czy Mackenzie Crook (znany m.in. z roli Ragettiego w Piratach z Karaibów). Nie spotkamy się z patetycznymi reakcjami, które oczywiście znakomicie sprawdzają się w typowo dramatycznych serialach, jednak tutaj wszystko brzmi bardziej realistycznie. Prawdopodobnie większość z nas w dyskomfortowych sytuacjach zachowywałaby się tak samo, jak przedstawiciele Wernham Hogg Paper Company.
Co sprawia, że serial The Office broni się jakością?
Scenariusz oraz komizm The Office bazuje głównie na momentach, w których bohaterowie nie wiedzą co powiedzieć, odczuwają ogromną żenadę czy wstyd za zachowanie współpracownika. Wszystko to ma nadawać maksymalnie tragikomiczny wydźwięk, pokazywać rutynę i beznadzieję codziennej pracy biurowej. Oprócz tego kolory czy ubrania bohaterów są stonowane, wydaje się, że za oknem ciągle pada, a niebo jest zachmurzone przez całą dobę. Jest to całkowita opozycja do amerykańskiej wersji, w której koszule są np. jasnoniebieskie, a pomieszczenia jasno oświetlone. Negatywny wydźwięk cechuje brytyjski humor, a Ricky Gervais, wraz ze Stephenem Merchantem, odnajduje się w tym stylu znakomicie.
Całkowitym mistrzostwem jest budowa relacji między postaciami. W żadnym innym komediodramacie nie znajdziecie tak naturalnych i świetnie zainscenizowanych wydarzeń, wpływających na rozwój naszych ulubionych bohaterów. Nawet osobowości, których wydaje nam się, że nie lubimy, wprawiają nas we wzruszenie, kiedy przydarza im się coś nieoczekiwanego czy tragicznego. Należy pamiętać, że aby w pełni prześledzić losy pracowników firmy Wernhama Hogga, trzeba obejrzeć również dwuczęściowy special, który całkowicie wieńczy wątki, prowadzone przez 12 odcinków standardowej wersji.
The Office – serial wyprzedzający swoje czasy
To właśnie brytyjski The Office już w 2001 roku śmiał się z trenerów osobistych, poruszał tematy dyskryminacji (np. seksizmu oraz rasizmu) w miejscu pracy czy „horych curek”. Do dzisiaj wszystkie gagi, żarty sytuacyjne czy przekraczanie granic nie zestarzały się, stoją na bardzo wysokim poziomie. Właśnie dzięki tym cechom produkcja stacji BBC jest jedną z najlepszych komedii w historii telewizji. Amerykańska wersja trwała 9 sezonów, co wielu krytyków komentowało jako zdecydowanie za długo. Oryginał to tylko 2 krótkie sezony, mające po 6 odcinków. Wszystko oczywiście kończy special, trwający łącznie około półtorej godziny. Pomimo krótkiego okresu nadawania, David Brent, wraz ze swoją ekipą, pożegnał się z telewidzami z godnością i cholernie wielką satysfakcją. Cytując klasyka: Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym.
W The Office czołówka, będąca wprowadzeniem do rutyny, braku sensu czy ponurego życia pracowników biurowych odgrywa ogromną rolę. Zachęcamy więc do przeczytania o innych przypadkach, kiedy piosenka otwierająca serial okazuje się hitem.