W dobie ciągłego scrollowania, powiadomień i potrzeby bycia „na bieżąco”, życie offline wydaje się prawie niemożliwe. Internet to nasze okno na świat, ale też, często nieświadomie, złodziej czasu, energii i skupienia. Czy można dziś jeszcze odłączyć się na tydzień? Przetestowaliśmy to na własnej skórze!
Dzień 1 – Mimowolne Odruchy
Rano budzisz się i od razu, bez zastanowienia sięgasz po telefon, widzisz na ekranie głównym zero powiadomień, myślisz sobie: jak to możliwe? Po chwili przypominasz sobie, że wyłączyłeś internet – jesteś offline.
To uczucie pustki i… spokoju. Ale przez cały dzień łapiesz się na tym, że szukasz jakiegoś „bodźca” – informacji, rozrywki, czegokolwiek. Nagle nawet okładka książki wydaje się wyjątkowo interesująca.
Dzień 2-3 – wyizolowanie czy ulga?
Zaczyna do ciebie dochodzić, że żyjesz offline. Nie ma Messengera, nie ma Instagrama, nie ma newsów. Z jednej strony – czujesz się „wykluczony”, z drugiej – pojawia się coś, czego dawno nie czułeś: przestrzeń. Zamiast scrollować, pijesz kawę i patrzysz w okno. Spotykasz się z ludźmi „na żywo”. I nie sprawdzasz, czy ktoś odpisał. Czujesz ogarniającą cię ulgę.
Dzień 4-5 – więcej czasu na myślenie i błędy
Nagle okazuje się, że masz czas. Na porządki. Na pisanie. Na gotowanie bez przepisu z YouTube. W końcu czegoś nie wiesz, znowu masz mimowolne odruchy, by zajrzeć na ten telefon i poszukać przepisu na twoje ulubione ciasto. Teraz możesz się pomylić i zrobić coś źle. Potem pojawia się więcej myśli. Bo kiedy nie uciekasz w ekran, zaczynasz rozmawiać z samym sobą. Niekiedy to przyjemne. Innym razem niekoniecznie.
Dzień 6-7 – Detoks czy nowy sposób na twoje życie?
Zbliża się koniec eksperymentu. Czujesz się lżej, spokojniej. Śpisz lepiej. Masz więcej cierpliwości. Zaczynasz rozumieć, jak bardzo byłeś „przywiązany” do internetu. I że nie zawsze było to zdrowe. Czy wrócisz do online’owego życia? Tak. Ale z głową.
Może nie musisz rezygnować z sieci całkowicie. Ale może warto spróbować? Choćby na jeden dzień. Tak jak kiedyś, nasi rodzice czy dziadkowie.