Undead Society to zespół z Zielonej Góry, który jest aktywny od 2020 roku. Ich muzyka to mieszanka melodyjnego metalu z nutką thrashu, heavy i groove – to wszystko nawiązuje do klasyki gatunku muzyki metalowej lat 90-tych. W wywiadzie dla KM zespół opowiedział o debiutanckiej płycie i o samym procesie tworzenia. Zapraszamy!
Dlaczego Undead Society? Skąd taka nazwa?
Nazwa naszego zespołu powstała dopiero po pandemii. Kiedy zelżały pierwsze obostrzenia, a my ogromnie stęsknieni wspólnego grania, zaczęliśmy przychodzić na próby, zdumieni powiedzieliśmy: “To niesamowite, że po pandemii nasz zespół nie umarł”. “Nie umarł”… To fajnie brzmi po angielsku – “undead”. Uznaliśmy, że mogłaby być z tego bardzo spoko nazwa. Niedługo później dodaliśmy człon “Society” i zabrzmiało nam to bardzo fajnie. Tym bardziej, że nasz zespół to taki trochę przekrój społeczny przez pokolenia – w pewnym momencie bowiem mieliśmy w składzie nasto- , dwudziesto- , trzydziesto- i dwóch czterdziestolatków. Tak więc słowo “Society” także ma swoje wytłumaczenie.
Właśnie wydaliście płytę The Fool’s Tale. Co było najtrudniejsze w procesie pracy nad nią?
Zdecydowanie najtrudniejszy był aspekt finansowy. Po prostu. Nie ma co ukrywać – wyprodukowanie takiej płyty własnym sumptem, będąc kapelą z podziemia, bez sponsorów i wytwórni, grając muzykę niszową, a zarazem chcąc osiągnąć profesjonalny poziom tych nagrań, było trudne i wymagało sporego nakładu finansowego. Na szczęście wspomogli nas nasi fani, bliscy i przyjaciele, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Drugą “trudnością” była ogromna lekcja pokory, jaką dostaliśmy od niesamowitego Przemka “Perły” Wejmanna. Aż trudno opisać, jak wiele się od niego nauczyliśmy podczas pracy w studio.
Jak należy rozumieć tytuł tej płyty?
Tytuł płyty to The Fool’s Tale, czyli opowieść głupca. Głupcem może być tak naprawdę każdy. To typowy motyw everymana.
O czym są teksty? Wiem, o czym są Turn Black, Inside i Daddy…
Rebel jest o buncie, The Script (For Three) to metalowy lovesong, którego tekst jest tak naprawdę dialogiem trzech osób. The Lift to hołd przyjacielowi, który, niestety, zdecydował się pożegnać ten świat. Kali jest o śmierci uczuć i pustce. Feed Me With Gasoline to utwór o igraniu z ogniem, a Song Of The Fool to pieśń głupca, a więc utwór podsumowujący całą płytę i zamykający ją pewnego rodzaju klamrą.
O Waszym albumie można przeczytać, że: To opowieść składająca się z wielu, pozornie niepołączonych ze sobą epizodów. Jednak jako całość stanowić będzie historię tytułowego “głupca”, który po głośnym powiedzeniu stanowczego “nie” na otaczający go świat, musi przejść swoją trudną, obfitującą w mrok i szaleństwo drogę, aby w końcu zrozumieć, że jeśli chce znaleźć swoje miejsce, musi się dopasować. Jednak czy to dopasowanie to coś złego czy coś dobrego? Na to pytanie każdy słuchacz będzie mógł samemu sobie odpowiedzieć… A czy Waszym zdaniem dopasowanie się to coś złego czy dobrego?
Właśnie cała przewrotność tej sytuacji polega na tym, że nie da się jednoznacznie określić, czy to coś złego, czy dobrego. Wszystko zależy od okoliczności. Tytułowy głupiec w ostatnim numerze zderza się z potęgą władzy. Chociaż znalazł się tam “przez przypadek”, zostaje wyzwany na symboliczny pojedynek. Nie wiadomo tak naprawdę, co w tej sytuacji będzie buntem , a co dopasowaniem się – podjęcie wyzwania czy ucieczka. Życie nieustannie stawia na naszej drodze takie właśnie sytuacje. Każdy bywa w swoim życiu buntownikiem, uciekinierem, ale też głupcem. I każdy z nas dostaje lekcję…
Opłaca się mówić “Nie”? Stawiać na swoim? Czy lepiej się dopasować?
Oczywiście, że opłaca się mówić “Nie” i stawiać na swoim. Chyba że bardziej opłaca się dopasować ;). Rzeczywistość to weryfikuje.
Skąd w ogóle pomysł na taki koncept? Żeby wszystkie utwory składały się na jedną opowieść?
W pewnym momencie pracy nad płytą zadaliśmy sobie pytanie, czy nasz album będzie koncepcyjny, a czy to za dużo powiedziane? Na początku pojawił się pomysł na klamrę kompozycyjną: otwierający utwór Rebel – bunt i utwór ostatni Song Of The Fool – odnalezienie swojego miejsca. Potem zauważyliśmy, że pozostałe utwory mogą być “pozornie niepowiązanymi” przystankami pomiędzy początkiem a końcem płyty. Przystankami na drodze Głupca, który jest świadkiem lub doświadcza kolejnych “lekcji”. Do tego doszła koncepcja okładki wspaniałego Bartosza Knapika, która spaja to wszystko w spójną całość.
Na okładce płyty każda scena i postać przyporządkowana jest do danego utworu na płycie. Pomijając single, które postacie należy dopasować do którego utworu? Moglibyście rozszyfrować okładkę dla naszych czytelników?
Zachęcamy do wnikliwego wsłuchiwania się w teksty. Na pewno uda się to bez problemu rozszyfrować. A dla tych, którzy zamówią płytę CD przez serwis bandcamp lub kupią ją na naszym koncercie, czeka niespodzianka w postaci książeczki, gdzie wszystkie grafiki można zobaczyć w powiększeniu, z tekstami piosenek obok. Zapraszamy do zakupu!
W porządku. A jak w ogóle powstają Wasze utwory?
Najczęściej w ten sposób, że ktoś z nas przynosi riff, czyli motyw przewodni utworu. Jeśli wszystkim nam się spodoba, to zaczynamy go wspólnie rozbudowywać i wtedy każdy dokłada swoje trzy grosze. Tekst powstaje zazwyczaj na końcu i porządkuje konstrukcję kawałka.
Co najbardziej lubicie w ciężkiej muzyce?
To jest muzyka, na której wszyscy się tak naprawdę wychowywaliśmy i jest nam bliska. Nasze brzmienie nawiązuje do klasyki gatunku muzyki metalowej lat 90-tych. To lata naszej młodości. Już wtedy taki rodzaj muzyki przemawiał do nas najbardziej i to się nie zmieniło do dziś. Kochamy energię, którą wyzwala nasza muzyka. Poza tym, daje nam ona możliwość upustu emocji – także tych negatywnych, co, jak myślimy, czyni nas lepszymi ludźmi…