Wspomnienie młodości. „Cudowne lata” Valerie Perrin [recenzja]

0
82
Cudowne lata, Valerie Perrin, Wyd. Albatros
Cudowne lata, Valerie Perrin, Wyd. Albatros

Pamiętacie swoich przyjaciół z dzieciństwa? Takich, którzy byli dla Was jak rodzina, a nawet więcej. Takich, którzy wiedzieli o Was zupełnie wszystko, nawet te najbardziej wstydliwe szczegóły. Jeśli ciągle macie z nimi kontakt – pozostaje się tylko cieszyć. Jednak życie bywa nieprzewidywalne i los może rozdzielić ścieżki nawet tych najbardziej zżytych. Tak też stało się z głównymi bohaterami Cudownych lat Valerie Perrin.

Cudowne lata to kolejna książka Valerie Perrin, czyli autorki niesamowicie poruszającego Życia Violette. Trzeba przyznać, że francuska pisarka poprzednią powieścią zawiesiła poprzeczkę dosyć wysoko. Ogrom emocji, nierozwiązanych i niejasnych sytuacji, które z każdą stroną zaczynają nabierać sensu trzymały czytelnika w napięciu. Czy w Cudownych latach możemy na to liczyć? Oczywiście, że tak. Valerie Perrin mistrzowsko gra z odbiorcą, który chce rozwiązać wszystkie tajemnice bohaterów.

Cudowne lata, czyli opowieść o wchodzeniu w dorosłość

Było ich troje – Nina, Adrien i Étienne. Najlepsi przyjaciele, których złączył ze sobą czysty przypadek. Poznali się tak, jak poznaje się większość dziesięciolatków – w szkole. Los chciał, że wszystkie nazwiska zaczynały się na literę B, więc siłą rzeczy musieli stać obok siebie.

I tak też zostało. Dzielili się ze sobą wszystkim. Nie miało znaczenia, czy były to głupoty dnia codziennego, czy poważniejsze sprawy, jak pierwsze zauroczenia i zmiany spowodowane dorastaniem. Wiedzieli o sobie zupełnie wszystko. Rodzice i opiekunowie traktowali całą trójkę jak swoje dzieci. W końcu nic dziwnego, skoro spędzali ze sobą każdą wolną chwilę.

Wraz z upływem czasu, gdy na horyzoncie zaczęły pojawiać się plany wyjazdu na studia – Nina, Adrien i Étienne także planowali przyszłość razem, w Paryżu, czyli niecałe cztery godziny od ich rodzinnego La Comelle. Mimo że byli zupełnie inni, nikt nie wyobrażał sobie, że któreś z nich kiedykolwiek odejdzie.

Podróż przez przeszłość do teraźniejszości

Perrin oferuje czytelnikowi niesamowitą podróż w czasie, dzięki której poznaje on bohaterów, ale w nieco inny sposób. Dryfuje pomiędzy schyłkiem XX wieku i czasami obecnymi. Rozdziały są ze sobą przeplecione – w jednym poznaje bohaterów za dzieciaka, a w kolejnym czyta o tych samych osobach, tyle że po upływie czasu.

Jednak, czy na pewno tych samych? Losy życiowe całej trójki niesamowicie się pozmieniały. Ścieżki, które planowo miały się przecinać i biec w tym samym kierunku, na dobre i na złe, powoli się rozwidlały, aż w którymś momencie zupełnie się rozłączyły.

Cudowne lata, czyli o tym, że nigdy nie można tracić nadziei

Na świecie są tylko dwa dobre miejsca, jeśli chcesz zniknąć: cmentarze i schroniska.

Akcja wcześniej wspominanego polskiego debiutu autorki, Życia Violette, była bardzo mocno powiązana z cmentarzem. Miejscem, które nie jest raczej zbyt przyjazne. W Cudownych latach dosyć ważną rolę pełni schronisko dla zwierząt, w którym pracuje Nina i – podobnie jak Violette – odnajduje tam swój azyl. Miejsce, w którym wreszcie może zacząć żyć na nowo. Żyć, po wszystkich okropieństwach, które musiała przejść do tej pory.

Jednak jeśli myślicie, że cały życiorys bohaterki został podany czytelnikowi na tacy, ot tak – nic bardziej mylnego. Odkrywanie go wiązało się z ogromem emocji – od złości, niezrozumienia, radości, kończąc na wzruszeniu. Lektura Cudownych lat to istna mieszkanka – nostalgii, melancholii, tęsknoty, słodyczy i jeszcze czegoś gorzkiego, dla równowagi. Nie jest to z pewnością lekka książka na zimowy wieczór.

Niemalże każdy rozdział to kolejna zagadka, która nie rozwiązuje się za szybko. A nawet jeśli już wszystko jest jasne, na miejsce poprzedniej wchodzą kolejne. Być może miłośnicy kryminałów znacznie szybciej rozwikłaliby tajemnice zaserwowane przez Perrin, jednak ode mnie Cudowne lata wymagały dużo cierpliwości i chwil przerwy, żeby sobie wszystko poukładać. No i dużo samozaparcia, żeby nie siedzieć nad książką, lekceważąc prawdziwe życie, bo powieść wciąga niesamowicie. Nie zaczynajcie jej czytać, jeśli wiecie, że nie będziecie mogli pochłonąć jej ciągiem.

Czy warto? Z tym nawet nie dyskutuję. Cudowne lata to książka, którą będzie się długo pamiętać.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments