Czy trzygodzinny film, opowiadający historię o fizyce, polityce i moralności, może trzymać w napięciu do ostatniej minuty? Okazuje się, że jak najbardziej. Dzieło większość czasu, przedstawia mężczyzn rozmawiających w dusznych pomieszczeniach o wspomnianych zagadnieniach. Jeśli ktoś spodziewa się relacji z bombardowań, frontu lub szybkiej akcji, może się zawieść. Film pozwala, chociaż pobieżnie przyjrzeć się psychice geniusza, który uświadamia sobie konsekwencje swoich działań. Nieprzypadkowo film nosi tytuł po nazwisku ojca bomby atomowej, a nie po jego dziele.
Oppenheimer
21 lipca miała w Polsce miejsce premiera najnowszego hitu Christophera Nolana, na podstawie książki Kaia Brida i Martina J. Sherwina Oppenheimer. Triumf i tragedia ojca bomby atomowej. Produkcja pochyla się nad biografią jednego z najbardziej kontrowersyjnych fizyków świata. Od pierwszych minut przyglądamy się wyjątkowości naukowca. Jego sposób patrzenia na świat, pozwala dostrzegać zjawiska naturalne, których przeciętni ludzie nie widzą. Twórcy w rewelacyjny sposób przedstawili nam zmiany zachodzące w życiu i sposobie patrzenia na świat kierownika projektu Manhattan. Możliwość poznania całego przekroju życia naukowca (od studiów) pozwala nam, choć częściowo zrozumieć emocje i wątpliwości, które nim targają i w jaki sposób się rodzą.
Budowa filmu
Film toczy się trzytorowo, zgrabnie się przecinając. Obserwujemy historię fizyka, zaczynając od czasów jego studiów, aż do czasu skonstruowania i użycia bomby atomowej. Obsesje, przewodniczącego Komisji Energii Atomowej — Straussa, na jego punkcie, która prowadzi do ostatniej warstwy filmu, czyli przesłuchania naukowca w procesie przed komisją śledczą. Chociaż pierwsze minuty produkcji mogą wydawać się nieprzejrzyste, bardzo szybko wpadamy w rytm dzieła. Z każdą kolejną minutą rozumiemy coraz lepiej jak łączą się przedstawiane wydarzenia. Budowa filmu i zabawa kolorystyką tylko dodaje dynamiki historii.
Bomba
Konstrukcja bomby atomowej wydaje się przerażająco ekscytująca. Zarówno dla przedstawionych badaczy, jak i dla większości widzów. Wraz z rozwojem wydarzeń, obserwacjami 4-letnich starań naukowców i licznymi rozważaniami na ten temat, z niecierpliwością czekamy na efekt. Kulminacja wszystkich oczekiwań, intensywność koloru i gra dźwiękiem tworzą wyjątkowo intensywną scenę wybuchu. Mogłoby się wydawać, że w tym momencie film zwolni i przestanie tak wciągać, jest jednak odwrotnie. Bomba wybucha, a problemy dopiero zaczynają się pojawiać. Fizycy przestają być odległymi obserwatorami wojny, zaczynają realnie wpływać na losy świata. W realiach pełnych bezwzględnej polityki i sporów między naukowcami zostaje nasz tytułowy bohater.
Miłość
Film jak i życie Oppenheimera w dużej mierze dotyczy jego poczynań naukowych i działań publicznych. Twórcy ocierają się jednak również o temat jego związków romantycznych. Kobiety w ekranowanym życiu Oppenheimera są potrzebne do zbudowania i wytłumaczenia wątków o powiązaniach z komunizmem. Relacje te nie są mocno rozwijane (dla niektórych jest to wadą produkcji), jednak wystarczająco obrazują dylematy moralne, z którymi spotykał się fizyk w życiu prywatnym. Argumentem za uznaniem tych wątków za wyczerpujące są słowa głównego bohatera, który przekonuje, że nikt z zewnątrz i tak nie zrozumie jego relacji miłosnych. Bez większego żalu odbieram więc nieszczególne zagłębianie się we wspomniane związki.
Cillian Murphy
Odtwórca tytułowej postaci, nie daje oderwać od siebie wzroku. Fenomenalny aktor nie próbuje nas przekonywać, jakie wielkie emocje nim targają. Oglądając Cilliana Murphy’ego na dużym ekranie wydaje się, że mężczyzna jest ucieleśnieniem charyzmy i nikomu nie musi nic udowadniać. Aktor zarówno w bardzo emocjonalnych momentach, jak i tych neutralnych wydaje się idealnie wyważony. Nawet jeśli na twarzy aktora nie zauważamy najmniejszego grymasu, jego oczy dostarczają nam wszystkich potrzebnych informacji o jego stanie emocjonalnym. Zapewne entuzjaści serialu Peaky Blinders (w którym Murphy odgrywa główną rolę) wiedzą, ile tajemniczego uroku potrafi wnieść do produkcji ten aktor. W Oppenheimerze aktor dostaje więcej przestrzeni, którą całkowicie wykorzystuje. Przez trzy godziny produkcji oglądamy gwiazdę, która przybiera twarz, celebryty, szaleńca, mordercy i wiele innych. Za każdym razem z olśniewając.
Porywająca historia
Jeśli damy się wciągnąć w rytm filmu, trzy godziny okażą się niewystarczające. Każda scena wyda się potrzebna i istotna. Po napięciu związanym z oczekiwaniami na wybuch nie będziemy mogli zobojętnieć aż do końca seansu. Twórcy nie zasypują nas nazwiskami i wydarzeniami, których już nie pamiętamy, wracają do przedstawionych scen, aby zwrócić uwagę, na szczegół, który mógł nam umknąć. Dzięki temu nie gubimy się w ogromie informacji i możemy skupić się na seansie. Nolan stanął na wysokości zadania i zbudował świetny obraz przemian człowieka. Film graficznie, muzycznie i aktorsko nie zwalnia tempa ani na chwilę. Chociaż wydaje się, że z życia fizyka trudno wyciągnąć coś porywającego i trzymającego w napięciu, twórcom Oppenheimera się to udało.