Natalia Grosiak, głos Mikromusic, prezentuje solowy utwór zatytułowany Damian.
Jakoś tak to sobie wszystko w głowie poukładałam ostatnio, że czasem warto zatrzymać się i spróbować sobie przypomnieć, jak wyglądała nasza rzeczywistość, gdy dawno temu marzyliśmy o czymś. A jak się spełniły te marzenia, to jaki przybrały kształt? Marzyłam o zespole, o koncertach i zanim marzenie się spełniło – grałam na gitarze i wykonywałam swoje piosenki z samą gitarą. Potem zyskałam cudowną muzyczną rodzinę, z którą obchodziłam ostatnio 20 lat istnienia. Ale przestałam grać. Polegałam na kimś, tracąc jednak zaufanie do swoich umiejętności. Bardzo długo zastanawiałam się jak ma wyglądać moja solowa płyta, podchodziłam do niej wiele razy i nigdy nie mogłam się zdecydować, w którą pójść stronę. Aż w końcu znowu zaczęłam grać na gitarze. Szczerze? Gram mega słabo. Ale… co z tego? Nagrałam kilka pierwszych piosenek i stwierdziłam, że pierdzielę niedoskonałość. (…) Sztuka żegnania się i godzenia się ze stratą to trudna sprawa. Wolimy gromadzić, niż uwalniać się od przedmiotów, trudnych związków, czy emocji. Czasem musi być trudno, aby na końcu tej drogi poczuć ulgę i radość wolności. Damian opowiada o przechodzeniu straty, o godzeniu się, że są rzeczy nieodwracalne takie jak utracona miłość, czy śmierć. Kiedyś zasłuchiwałam się w smutnych piosenkach Damiena Rice’a, dlatego, aby podziękować mu za inspirację, piosenkę nazwałam po prostu Damian. Gdy piosenka była gotowa przypomniałam sobie, że oglądałam nieskończony jeszcze film Małgorzaty Maszkiewicz o jej 300 letnim domu. Przed rozpoczęciem remontu Gosia sfilmowała wszystkie przedmioty, które zostały w tym domu po poprzednich właścicielach: zdjęcia, niedopałki w popielniczce, grzebienie, pościele, ubrania, zabawki. Wiedziałam, że ta piosenka i te obrazy dopełnią temat przemijania i straty. Odwiedziłyśmy jeszcze razem kilka opuszczonych domów w Górach Izerskich i powstał wzruszający, przejmujący obraz.