Reprezentacja Polski pokonała Szwecję 2:0. Tym samym zapewniła sobie udział w tegorocznych Mistrzostwach Świata. Biało-Czerwoni po raz czwarty z rzędu wystąpią na tak dużej imprezie.
Przed pierwszym gwizdkiem
We wtorek, 29 marca, Polacy mierzyli się ze Szwedami w meczu o wszystko. Zwycięzca pojedzie na Mistrzostwa Świata, a przegrany wraca z niczym. Nastroje przedmeczowe wśród kibiców reprezentacji Polski nie były zbytnio optymistyczne. Kilka dni wcześniej, 24 marca, w spotkaniu towarzyskim ze Szkocją nie pokazaliśmy się bowiem z najlepszej strony. Jednak wszyscy wierzyli i mieli nadzieję, że tak samo, jak w trakcie Euro 2020 w meczu z Hiszpanią, Biało-Czerwoni pokażą jak broni polska Husaria. Zanim mecz się rozpoczął pojawiły się już pierwsze zaskoczenia. Trener Czesław Michniewicz postawił na zawodników, którzy pod wodzą byłego selekcjonera Paulo Sousy, nie dostawali zbyt wielu szans na grę. W pierwszym składzie zobaczyliśmy m.in. Krystiana Bielika, Jacka Góralskiego i Sebastiana Szymańskiego. Michniewicz zaryzykował, ale końcowy wynik pokazuje, że ryzyko się opłaciło.
Noc triumfu
Spotkanie ze Szwedami nie rozpoczęło się dla nas najlepiej. Pierwsza połowa w wykonaniu Biało-Czerwonych nie zachwycała, brakowało nam spójności, konsekwencji w grze i dobrze rozgrywanych akcji. Na nasze szczęście, Szwedzi również nie radzili sobie wybitnie, dlatego po pierwszej części meczu schodziliśmy do szatni z bezbramkowym remisem. Na drugą połowę wyszliśmy z jedną zmianą w składzie. Jacka Góralskiego, który w 38 minucie złapał żółtą kartkę, zastąpił Grzegorz Krychowiak. Pomocnik AEK Ateny zaliczył prawdziwe wejście smoka. Po upływie kilku minut na boisku wywalczył rzut karny. Do wykonania jedenastki podszedł kapitan Robert Lewandowski i w 49 minucie zamienił karnego na bramkę. Stadion Śląski w Chorzowie oszalał. Gol dodał pewności siebie Biało-Czerwonym, którzy w końcu zaczęli mieć pomysł na przeprowadzanie ataków.
Zwycięstwo Polaków w 72 minucie przypieczętował Piotr Zieliński. Pomocnik włoskiego Napoli, przez cały mecz nie był zbyt widoczny. Jednak w chwili, gdy po błędzie Szweda pojawiła się okazja na zdobycie bramki, ten wykorzystał ją bezbłędnie i dał Polakom prowadzenie 2:0. Do końca meczu wynik już się nie zmienił, mimo tego, że reprezentacja Polski miała jeszcze kilka dogodnych sytuacji. W bramce Szwecji świetnie spisywał się Robin Olsen, który uchronił swój zespół przed sromotniejszą porażką. Wraz z końcowym gwizdkiem zarówno piłkarze, jak i kibice na stadionie oszaleli. Polska pokonała Szwecję 2:0 i awansowała na Mistrzostwa Świata w Katarze. Zawodnicy i trener nie kryli wzruszenia. To była dla nich niesamowita noc, która doprowadziła ich do upragnionego zwycięstwa.
Sukces trenera
Zwycięstwo Polaków to wysiłek wszystkich piłkarzy, całego sztabu i trenera. Czesław Michniewicz nie miał łatwego zadania, kiedy obejmował reprezentację Polski. Został wrzucony na głęboką wodę, bo już drugi mecz, który Polacy mieli rozegrać pod jego batutą, był meczem o wszystko. Michniewicz poradził sobie z tym wyzwaniem dobrze. Jego decyzje i taktyka okazały się skuteczne. Udało mu się ustabilizować reprezentację, która po odejściu Paulo Sousy miała spory problem. Po zwycięstwie ze Szwedami trener ucałował murawę i nie mógł powstrzymać łez.
“Po meczu ucałowałem ziemię, bo musiałem pokonać dużo trudności, by od małego chłopca, przez studia, trochę kariery zawodniczej i trenerskiej, dotrzeć do tego miejsca, w którym cała Polska nam kibicuje”.
Bardzo dobre podsumowanie.
Brawo nasi!