„Trwałem w stanie hibernacji” – wywiad z BUKOVSKYM

0
523
Zdjęcie wykorzystane dzięki zgodzie artysty

BUKOVSKY to muzyczny projekt Mariusza Bukowskiego. Bukovsky jest wokalistą, który powrócił do muzyki po latach. W tym wywiadzie wyjaśnił powody oraz opowiedział o nowościach.

Można powiedzieć, że wrócił pan do muzyki – i tworzenia jej – po latach. Mam na myśli między innymi studia. Jak to jest powrócić po tak długim czasie?
Przerwałem aktywność muzyczną po raz pierwszy w 1992 roku, gdy zakończyliśmy z kolegami współpracę w nowofalowym zespole Danse Macabre – po dużym koncercie, na którym graliśmy pomiędzy Gangiem Olsena, a Kazikiem Kultem. Skupiłem się na studiach, aplikacji, pracy zawodowej. Ale w latach 2002-2004, w ramach odskoczni psychicznej od pracy, uczestniczyłem w dwóch zakonspirowanych – z uwagi na wykonywane obowiązki zawodowe – projektach muzycznych, z których szczególnie drugi pod nazwą Bozon Higgsa zarejestrował interesujący i trudny do sklasyfikowania materiał z pogranicza prog-rocka z myślą o płycie.
Co było później?
Trwałem w stanie hibernacji, ale też czułem, że brakuje mi kontaktu z żywym graniem. Pierwsza jaskółka pojawiła się w 2012 roku, gdy na hucznie obchodzonych moich okrągłych urodzinach odbywających się w gliwickim jazz klubie muzycznym, moi koledzy – muzycy legendarnych gliwickich zespołów – zaskoczyli mnie i spontanicznie wykonaliśmy bez przygotowań dwa klasyczne utwory Śmierci Klinicznej, czyli Jestem ziarnkiem piasku i Nienormalny świat.
I jeszcze troszkę czasu minęło…
Tak. W 2017 roku, poprzez Facebooka, odnowiłem znajomość z Piotrem Mizernym Liszczem i oprócz wspólnych zainteresowań zarówno muzycznych, jak i na płaszczyźnie poszukiwań duchowych, wpadliśmy na pomysł, aby połączyć wszystko w formie wspólnego projektu muzycznego.
W pewnym sensie był to przypadek – albo i nie – gdy w styczniu 2018 roku wystąpił pan gościnnie z grupą muzyczną 1984. Niedługo potem dał się pan namówić członkom zespołu na swój artystyczny comeback.
Przypadek sprawił, że w styczniu 2018 roku przyjechałem do Rzeszowa na spotkanie, w którym obaj z Piotrem uczestniczyliśmy. Po nim zawoziłem go na próbę zespołu 1984, którego byłem fanem jeszcze od lat 80-tych i zostałem na niej w charakterze słuchacza. W jej trakcie Piotr nagle, bez uprzedzenia, odwrócił w moją stronę statyw mikrofonu, abym zaśpiewał kilka klasycznych utworów zespołu. Pojawiła się chemia i energia, która sprawiła to, że jeszcze na tej próbie padła propozycja – abym te utwory zaśpiewał z grupą za kilka dni na ich koncercie w Warszawie.
Udało się.
To było ekscytujące przeżycie zaśpiewać z 1984 jako ich gość, ukochane przeze mnie utwory – Białą chorągiewkęTu nie będzie rewolucji i Fermę hodowlaną. Mnóstwo emocji, ale przede wszystkim sam poczułem, że bardzo brakowało mi grania „na żywo”, ale też wypadło to muzycznie na tyle dobrze, że zespół zaproponował mi, abym zaczął przyjeżdżać na jego próby.
Przez pół roku współpracował pan z 1984.
Będąc fanem twórczości Mizernego w pełni zaangażowałem się w jak najlepsze interpretowanie przydzielonych mi do zaśpiewania utworów, zarówno już znanych, jak i nowych. Niestety – pomimo obiecujących rezultatów doszło do nieporozumień wywołanych i podsycanych w znacznej mierze przez osoby spoza 1984, nie rozumiejące przyczyn i charakteru naszej współpracy. Na szczęście udało się nam z Piotrem Mizernym, po okresie burzy zachować wzajemną przyjaźń i czasami gościnnie zdarzało się mi jeszcze wspólnie występować, co bardzo sobie cenię – zarówno ze względu na relację Piotrem, jak i stosunek do zespołu 1984.
Później zaprosił pan takich muzyków jak Piotr PawłowskiDarek Dusza i Leszek Biolik do współpracy, aby stworzyć materiał na album. Jak się pracowało… bądź pracuje z nimi? Zacznijmy może od pana Piotra.
Nasza współpraca zaczęła się znacznie wcześniej, gdyż Piotr Pawłowski, dawny lider zespołów Made In Poland i The Shipyard zaprosił mnie do niej krótko po moim rozstaniu z 1984. Później, na kolejnych umówionych spotkaniach, okazało się, że nie tylko mamy wspólne gusta muzyczne i lubimy się, ale i zaczęły powstawać interesujące piosenki. Przy czym odległość dzieląca Gdańsk, gdzie Piotr obecnie mieszka, od moich rodzinnych Gliwic wciąż powoduje, że nie możemy spotykać się tak często, jak byśmy chcieli. Natomiast realizujemy się z reguły od razu w studio nagraniowym, jak ostatnio na początku października 2020 roku, kiedy „z marszu” napisaliśmy i nagraliśmy wstępne wersje do kolejnych pięciu utworów, które teraz czekają na dopracowanie przeze mnie linii wokalnych, a następnie teksty.
Następnie Darek Dusza.
Kolegujemy się od około 30 lat. Oprócz innych wielu jego talentów –  uważam go osobiście za jednego z najlepszych tekściarzy w Polsce. Znane są wciąż jego klasyki takie jak Och Ziuta, czy Jak malowany ptak, które oprócz bezspornych wartości literackich, umiejętności narracji czy puenty, są przede wszystkim pisane w sposób bardzo dobry technicznie i wygodny do zaśpiewania.
Leszek Biolik.
Leszek Biolik to nie tylko bardzo znana postać i producent, ale przede wszystkim znakomity basista, którego miałem przyjemność poznać jeszcze mieszkając – po sąsiedzku – przy tej samej ulicy we wczesnej młodości. Już w trakcie mojej współpracy z 1984 zaistniał pomysł, aby nowe nagrania były realizowane przez niego i znalazło to kontynuację po powstaniu projektu BUKOVSKY. Należy zwrócić uwagę, że Leszek – w pierwszych dwóch singlach mojego projektu – zagrał bardzo wyjątkowe i wręcz wirtuozerskie partie gitar basowych. Był też producentem Tramwajów i realizował partie innych zarejestrowanych instrumentów.
To może teraz… single. Opowie mi pan troszkę o nich?
Wszystkie dotąd opublikowane piosenki pochodzą z tego samego okresu i powstawały na przełomie lat 2018/2019. Tak Tramwaje , jak Nie mów jej w jakiejś mierze rozgrywają się na płaszczyźnie damsko-męskiej, zaś kolejne teksty piosenek w wyraźny sposób posiadają nadany im aspekt społeczny. Nie będąc autorem tych tekstów, jednocześnie mam wpływ na ich redakcje oraz dobór tematyki. Tramwaje to trochę podróż sentymentalna w czasie. W pierwszej wersji tekstu autorstwa Piotra Pawłowskiego opowiadały wręcz wprost o podróżach konkretnymi gliwickimi liniami tramwajowymi. W znanej wersji Darek Dusza nadał tekstowi charakter uniwersalny – podróży w krainę młodości, pierwszych miłości, tęsknoty za istnieniem równoległego świata. Słowa żadnej z moich piosenek nie są adresowane do konkretnych osób, nie wykluczając inspiracji natury ogólnej.
A jak to było z wierszem Czesława Miłosza? Mam na myśli utwór Który skrzywdziłeś.
Pomysł użycia tego konkretnego wiersza Czesława Miłosza przyszedł do mnie jeszcze w czasie, gdy współpracowałem z 1984 i rozważaliśmy taką jego adaptację. W czasie pierwszego wspólnego muzykowania z Piotrem Pawłowskim, gdy wymienialiśmy się różnymi pomysłami, grając je wtedy Piotr zagrał bardzo charakterystyczny riff, który od razu skojarzył mi się z tym wierszem. Już w 2018 roku słowa noblisty wydawały się bardzo aktualne, a cóż dopiero teraz.
Finalnie kawałek zrobił furorę, ponieważ Który skrzywdziłeś stał się piosenką dnia w RadioSpacji, a nawet była na liście „Turbo Top” w Antyradiu. Spodziewał się pan takiego rozgłosu?
Nie jestem przekonany ani co do furory, ani jakiegoś szczególnego rozgłosu tego utworu. (śmiech) Jako dojrzały mężczyzna jestem odporny na tego rodzaju aspekty.
To jest Polska trafiła w sedno. Jest to kawałek na czasie. Stworzył pan tę piosenkę pod wpływem emocji aktualnie rozgrywających się w państwie – czy od dawna były takie plany?
To jest Polska jest piosenką, która powstała kilka dni po zabójstwie pana prezydenta Pawła Adamowicza i jako taka nie była zaplanowana. Jej tekst koncentruje się na zjawisku “hejtu” i jednocześnie wzajemnej zazdrości wszechobecnej życiu Polski i Polaków oraz tego, jakie dramatyczne skutki to przynosi. Bieżąca sytuacja polityczna w kraju – niestety – przyniosła nowy, jakże niedobry kontekst tym słowom.
Blaszany bębenek to już kolejny utwór promocyjny i ponownie odniósł się pan do literatury. Tym razem jest to Günter Grass. Chyba pan to lubi…?
Lubię. Książka Grassa jest jako odniesienie dla podmiotu w treści refrenu tej znakomitej piosenki, której muzyka i słowa w oryginale, mającym jednak charakter akustyczny, napisał wspominany wcześniej Darek Dusza.
Kiedy usłyszymy pana album?
Mam nadzieję, że płyta projektu BUKOVSKY ukaże się w drugiej połowie 2021 roku, ale najpierw musi zostać znaleziony jej wydawca. Teraz, przede wszystkim, kolejnymi wydawanymi piosenkami staram się znaleźć i dotrzeć do odpowiedniego kręgu słuchaczy, z którymi interakcja wydaję mi się być zasadniczo ważna. Sam jestem fanem dobrej muzyki, lubię bezpośrednie rozmowy z innymi jej fanami – na przykład na moich ulubionych forach jej wielbicieli.
A znany jest już tytuł płyty?
Być może tytuł płyty będzie pochodził od tytułu jednej z najnowszych piosenek, czyli Ludzkość nie przetrwa.
Dziękuję za rozmowę, powodzenia!
Dziękuję za tę miłą okoliczność wywiadu.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments