„Wracam pamięcią do różnych etapów z życia” – wywiad z Krzysztofem Kreftem

0
444
Autor zdjęcia: Łukasz Jurewicz

Krzysztof Kreft to młody piosenkarz i aktor. Zdążył osiągnąć naprawdę bardzo wiele i aż ciężko w to uwierzyć, że wydał już trzeci album muzyczny o tytule Can’t Handle The Truth. Właśnie z tej okazji postanowiliśmy popisać i stworzyć z tego wywiad…

Jagoda Dobrzyńska: Spotykamy się „internetowo” z dwóch powodów. Pandemii, chociaż sytuacja się troszeczkę poprawia, oraz wydania trzeciego albumu. Jak się czujesz? Tak zwane „pierwsze” emocje już opadły czy wręcz przeciwnie, rosną?

Krzysztof Kreft: Emocje cały czas rosną, to za sprawą odzewu od słuchaczy. To jest niesamowite! Chyba najbardziej cieszy mnie fakt, że każdy ma swój ulubiony numer. Cały czas jestem na etapie promocji i planów co do kolejnych kroków związanych z płytą… więc szybko nie opadną te emocje.

Gdybyś mógł opisać swoimi słowami o czym jest ta płyta… dałbyś radę? Jak ty ją widzisz? Co chciałeś słuchaczom przekazać?

Album opowiada o prawdzie. Truth, po angielsku, to prawda, a prawda to przełamywanie stref komfortu czyli obnażenie się z nastrojów. Wracam pamięcią do różnych etapów z życia i definitywnie się z nimi rozliczam. Czasami wręcz bardzo dosadnie. Chciałbym, aby słuchacze mojej muzyki odnaleźli też swoje historie w tekstach.

Rozliczyłeś się już?

Tak. Musiałem, żeby pójść dalej.

Łatwiej, wobec tego, się tobie teraz żyje?

Wydaje mi się, że wyznanie prawdy, mimo iż jest to ciężkie… jest zarazem bardzo oczyszczające. Przynajmniej tak jest w moim odczuciu.

A jak to jest z tekstami? Śpiewałeś oraz śpiewasz w dwóch językach, przecież. Z tego co widzę, oraz słyszę, język angielski zdominował twój trzeci krążek. Dlaczego?

Owszem, trzecia płyta jest w całości po angielsku. Jest to dla mnie bardziej plastyczne, mogłem więcej detali przekazać i nie brzmi to „kwadratowo”. Zrobiłem to też z myślą o moich zagranicznych fanach. Jakkolwiek górnolotnie to brzmi… to dużo kopii wysyłamy do różnych części świata! Jestem z tego bardzo dumny!

Pochwalisz się do jakich państw wysyłasz płyty?

Szkocja, Anglia, Norwegia, Holandia, Francja, Ukraina…

Wow! A śpiewasz jeszcze w innych językach?

Tak, śpiewam w wielu językach. Zdarzyło mi się zaśpiewać po rosyjsku, niemiecku, francusku… Czasem – na koncertach – śpiewam po kaszubsku, jako podkreślenie skąd pochodzę.

Występowałeś w jakichś innych krajach, wobec tego?

Póki co, tylko w Niemczech.

Powróćmy do płyty, ponownie. Długo ją tworzyłeś? Jak się pracowało? Czy lepiej, bo przecież wydałeś już dwie i na pewno zyskałeś więcej doświadczenia… czy trudniej ze względu, między innymi, koronawirusa?

Nagrania do płyty ruszyły tydzień po premierze drugiej.

Szybko!

Tak, ale moje utwory nigdy nie powstają z myślą o albumach. Finalnie wybieram to, co ma się znaleźć na wydawnictwie, lecz pierwszym utworem – w tym przypadku – który został nagrany i wiedziałem, że znajdzie się na tej płycie… to piosenka zamykająca album.

Intuicja?

Chyba tak. Choć pandemia utrudniła nam – tylko – pracę przy nagrywaniu chóru w Is Your Love Big Enough?, gdyż staraliśmy się stosować do zaleceń. Lecz udało się.

Przy okazji… wyobraziłam sobie teraz ile masz tych piosenek w szufladzie. Dużo?

Sporo, dużo nagranych, a jeszcze więcej przed nami.

Skąd u Ciebie była taka pewność, prócz intuicji, aby ten ostatni kawałek był na płycie?

Czułem, że Rescue jest utworem, który nie może leżeć właśnie w szufladzie. Moim skromnym zdaniem, jest to jedna z najpiękniejszych piosenek w moim repertuarze. Nawet teraz jest dla mnie inspirujący, mimo że warstwa tekstowa nie jest wesoła.

Nie pracowałeś sam, bo przecież swój duży udział miał producent – Tadeusz Korthals. Jak wam wychodziła i wychodzi ta współpraca?

Z Tadeuszem znamy się wiele lat, nasza pierwsza współpraca miała miejsce aż 8 lat temu! Lecz dopiero w 2016 roku zaczęliśmy nagrywać autorskie numery. Muzycznie idziemy tą samą drogą i jeśli któryś z nas z niej zboczy, to drugie naprowadza. Podobnie czujemy muzykę, sami sobie rzucamy wyzwania. Tak jest przy tej płycie, gdyż bardzo eksperymentowaliśmy i chyba się udało.

Oprócz muzyki tworzycie jeszcze coś innego? Albo chcecie to zrobić? Widać, że między wami jest ogromny kredyt zaufania i przyjaźń.

Raczej nie, ale mamy w planach teledysk ze studia czyli chcemy pokazać jak wyglądał proces tworzenia albumu. Jednak więcej nie zdradzę, póki co tajemnica.

Okładka. Nie da się ukryć, oryginalna i nawet kontrowersyjna. Skąd taki pomysł?

To też wiąże się z tytułem – czyli z prawdą. Wymyśliłem tak zwane przesłuchanie, ale przed samym sobą. Przy tej płycie musiałem sobie odpowiedzieć na parę pytań i to również jest zawarte na zdjęciu. Z pomysłem zgłosiłem się do jednego z moich ulubionych fotografów, Łukasza Jurewicza. Przyjął moje zaproszenie i udało nam się zawrzeć ową prawdę na zdjęciach. Oczywiście, jest to trochę kontrowersyjne… ale postawiłem na autentyczność.

fot. Łukasz Jurewicz
Nie bałeś się? Na przykład opinii innych?

Nie, ponieważ nie czuję, abym przekroczył jakąś granicę. Wszyscy byli zdziwieni, myślę, lecz nikt nie pytał „po co?”, „dlaczego?” – po prostu to zaakceptowali.

Często mówisz o prawdzie i rozliczeniu się z przeszłością. Czy poczułeś swego rodzaju „oczyszczenie” bądź „ulgę”?

Tak, ale dopiero po premierze krążka.

A o czym opowiadają twoje single?

Lonely Island pojawia się wiele pytań, np. “czym właściwie jesteśmy” i jak bardzo potrafimy się poświęcić w relacji. Zaś Closer jest utworem o bliskości czyli jak dwie osoby mogą na siebie wpływać, że wszystko wokół znika. A Disaster to słodko-gorzki singiel, bo ma bardzo pozytywny wydźwięk, a jednak tekst opowiada, iż czasami się uśmiechamy i udajemy, że wszystko jest dobrze – ale w środku coś nas pali i pytanie się pojawia, ile możemy z takim uczuciem wytrzymać.

Będzie więcej singli?

Zdecydowanie, to mogę powiedzieć już teraz.

Która piosenka jest twoją ulubioną?

Nie umiem wybrać jednej, cały album jest mi bliski. W każdym utworze jest sto procent mojego serducha.

Zdradzisz jaki utwór będzie kolejnym singlem?

Wszystko w swoim czasie.

Dobrze, wobec tego zapytam teraz o teksty. Masz tak zwane „lekkie pióro”?

Moje teksty powstają z potrzeby, często kierowane jakimś uczuciem. Nie piszę z przymusu – zdarza mi się coś napisać w dziesięć minut albo siedzę nad tym przez kilka dni. Bywają bardzo płodne okresy… ale potrafię też przez miesiąc nie napisać niczego. Aczkolwiek ostatnimi czasy tworzę głównie w języku angielskim – czuję, że tak mogę więcej przekazać. Co oczywiście nie skreśla naszego ojczystego języka!

A masz jakieś metody na te płodne okresy?

To przychodzi samo. To może być jedno słowo, jakieś zdarzenie. Naprawdę, bardzo różnie to bywa – na przykład w swoim telefonie mam wiele zaczętych tekstów zapisanych. Potrafię jechać autobusem i nagrywać na dyktafonie swoje pomysły.

Ludzie patrzą wtedy na ciebie?

Tak. Prawdopodobnie wyglądam jak idiota…

Ale chyba się tym nie martwisz?

Totalnie nie!

Stworzyłeś już nowe teksty na przyszłość?

Ich jest masa, na dodatek gotowych. Większość z nich na pewno wydam… i wcale nie będzie trzeba na to długo czekać.

Ooo! Czwarty album tuż, tuż?

Jeszcze nie, lecz nowe single z teledyskami już tak. Jesteśmy właśnie po nagraniu kolejnego klipu, pozostaje czekać na premierę.

Do jakiego singla?

… zgadnij.

Rescue?

Bingo!

Nieźle! To oznacza, iż – na ten moment – czujesz się spełniony muzycznie? A może jeszcze nie i szukasz tej właściwej ścieżki w drodze do sukcesu?

Jestem jeszcze młody, wiele przede mną. Wizja spełnienia jest daleka, choć mogę już mówić o zadowoleniu, gdyż dobrą ścieżkę wybrałem.

Jednak nie jest ona twoją jedyną ścieżką. Masz wiele innych zajęć, między innymi aktorstwo.

„Aktorstwo” to zbyt duże określenie, ale to prawda, bywam na planie filmowym. Nigdy nie ukrywałem, że również mnie ciągnie do aktorstwa – w końcu zaczynałem w musicalu.

W jakim?

Czarno to widzę jako jedenastolatek czy dwunastolatek… o Boże, to było dziesięć lat temu!

Zleciało!

Tak. Natomiast to wszystko jest dla mnie wspaniałą lekcją – jak to wygląda od kuchni i nie tylko. Pod koniec lipca, na niemieckim kanale ZDF Neo, odbyła się premiera serialu Sløborn z moim udziałem.

O czym jest ten serial i kogo zagrałeś?

Opowieść o fikcyjnej wyspie, na której pojawia się śmiertelny wirus. I trzeba jakoś przetrwać, prawda? Za dużo jeszcze nie mogę powiedzieć, ale premiera wkrótce. W sumie… fabuła serialu bardzo adekwatna do obecnej sytuacji…

Tak samo pomyślałam… A będzie można obejrzeć go w naszym kraju?

Niestety nie wiem. Dam znać!

Trzymam za słowo! Czy w filmie czujesz się tak samo pewnie jak w muzyce?

Nie, bo film to mimo wszystko nowość. Jestem bacznym obserwatorem. Staram się zawsze wyjść – z planu – z nową wiedzą. Nie pcham się, bo wiem ile jeszcze pracy przede mną.

A teatr?

Praca w teatrze, rzecz jasna, różni się od tej przed kamerą. Nie ma możliwości dubla, na deskach przez czas trwania przedstawienia jesteś całkowicie postacią, którą grasz. To nie była duża rola, jeśli mowa o Czarno to widzę. Słabo wówczas śpiewałem… ale chyba ten etap mojego życia najbardziej mnie utwierdził w tym, że na scenie czuję się po prostu dobrze.

Chciałbyś to kontynuować?

Tak! Będę dalej się pojawiał w różnych projektach filmowych. Już są pierwsze plany… czekam na informację o tym, kiedy będę mógł znów wejść na plan.

Gdzie czujesz się pewniej?

Nie potrafię wybrać, bo i teatr, i kino są mi równie bliskie. Jednak odczuwam tęsknotę za teatrem, dawno nie grałem.

Masz aktorskich idoli?

Marcin Dorociński, Danuta Stenka, Maja Ostaszewska, Magdalena Cielecka, Agata Kulesza… Chciałbym kiedyś z nimi pracować. A jeśli chodzi o zagranicznych aktorów to zdecydowanie Jake Gyllenhaal i Liev Schreiber.

To czas teraz na tych muzycznych.

Inspiracją muzyczną na pewno mogę nazwać Taylor Swift, bo to dzięki niej piszę piosenki. Aczkolwiek bardzo szanuję i lubię też Dolly Parton, Kennego Rogersa, JoJo, Natalię Kukulską, Justina Timberlake’a oraz Krystynę Prońko. Słucham praktycznie wszystkiego i mógłbym tak wymieniać i wymieniać…

Jak ja.

W domu mam ponad cztery tysiące płyt.

Ile?!

Cztery tysiące.

Właśnie sobie wyobraziłam… Na półkach są twoje albumy, prawda?

Oczywiście!

Odnoszę wrażenie, że słuchasz muzyki, a nie gatunków. Czy twoja twórczość też jest różnorodna? Albo chcesz, aby tak było?

Chyba jest. Jednakże smakuję nowych rzeczy, mam otwarty umysł.

Nad czym teraz pracujesz?

Nad akustycznym projektem… ale ciii!

Zachowam to dla siebie! Dziękuję ci za rozmowę i powodzenia!

Dziękuję!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments