Rzemieślnicze Imperium – Little Big Workshop [recenzja]

0
604

Oto jedna z tych gier, do których siadamy o 20:00, gramy przez chwilkę i orientujemy się, że minęła północ. Przedstawiam państwu Little Big Workshop!

Little Big Workshop został wydany 17 października 2019 roku. Za tytuł ten odpowiedzialne jest Mirage Game Studios, a wydawcą jest HandyGames. Gra dostępna jest w polskiej wersji językowej.

Królestwo craftingu

Little Big Workshop to symulator zarządzania bardzo małym warsztatem. Polem do naszej zabawy jest makieta umieszczona na stole, na której będziemy rozwijać nasze imperium. Do naszej dyspozycji dostajemy miniaturowy warsztat, miniaturowe maszyny, miniaturowych pracowników i miniaturowe produkty do wytworzenia.

Grę tą można określić jako strategiczno-ekonomiczną, z naciskiem na ten drugi człon. Rozgrywkę, jak zwykle w tego typu grach, obserwujemy z perspektywy rzutu izometrycznego. Założenie gry jest bardzo proste: zacząć wytwarzać i sprzedawać rozmaite produkty, aby ostatecznie stać się najlepszymi w branży. Stopień naszego rozwoju możemy śledzić dzięki kamieniom milowym oraz rankingowi najlepszych warsztatów. Tak więc na naszym biurku, nie wiadomo skąd pojawia się makieta z małym światem pełnym pracoholików. Co dalej?

Mechanika

W Little Big Workshop zaczynamy z dosłownie pustą kartą, leżącą w tym przypadku na blacie stołu. Początkowo mamy zaledwie kilka małych pomieszczeń i dwóch pracowników. Przygodę rozpoczynamy od zakupu podstawowych stanowisk pracy. Jako pierwsze w naszej fabryce staje stanowisko do obróbki drewna i stanowisko do klejenia. Nic nadzwyczajnego. To jednak w zupełności wystarcza, aby rozpocząć wytwarzanie podstawowych przedmiotów. Takich jak drewniane krasnale. Szybko zaczynamy je sprzedawać, tym samym zarabiając, co pozwala nam kupować następne maszyny i zatrudniać kolejnych pracowników. Brzmi łatwo prawda?

Otóż nie do końca. Gra wymaga od nas precyzyjnego planowania już od samego początku. Co ciekawe, nie prowadzi nas za rączkę i nie daje taryfy ulgowej na start. Tutaj można by się trochę przyczepić, że gra nie oferuje żadnych instrukcji, poza tymi podstawowymi. Po prostu masz warsztat, zrób coś z tym.  Przyznam, że sam początkowo nie rozumiałem niektórych mechanik, przez co moje kilka pierwszych warsztatów szybko upadło. To prawda – początki bywają frustrujące, ale prawdą jest także, że odkrywanie każdej mechaniki sprawia sporą przyjemność. Tak więc metodą prób i błędów musimy się nauczyć jakiego podejścia wymaga od nas gra. W co warto inwestować, jak posługiwać się ekranem planowania, ilu pracowników jest potrzebnych w danej chwili i jak o nich dbać, żeby nie padali wycieńczeni na twarz.

Little Big Workshop
Mój drugi, mały i bardzo źle zaplanowany warsztat. Tak, szybko upadł.

Zadanie dodatkowo utrudnią nam różne zdarzenia losowe. Będą to np. grzyb, szczury czy szpiedzy konkurencyjnego warsztatu. Na każde z tych zdarzeń mamy jakiś sposób: grzyb tępimy specjalną maszyną odsysającą z pomieszczenia, do szczurów strzelamy osobiście z armaty, a szpiegów musimy sami znaleźć (np. widząc jak kontaktują się przez krótkofalówkę lub uszkadzają nasz sprzęt) i wyrzucić, itd. Ot ciekawe urozmaicenie, szczególnie, że dostajemy za to pieniądze, co na początku jest bardzo istotne. Później zaczynają one być bardziej frustrujące, ale można je wyłączyć w opcjach.

Proza życia

Okazuje się, że nasza siła robocza to wyjątkowi pracoholicy. Tyrają w warsztacie 24 godziny na dobę, nie wychodzą, nie śpią i żywią się tylko przekąskami z automatu zapijanymi kawą.  Jedyne czego potrzebują to pokój socjalny w którym mogą korzystać z uroków przerwy. Owe pomieszczenie i regeneracja pracowników ma dosyć ciekawą mechanikę (której początkowo nie ogarnąłem za dobrze przez co pierwsze zatrudniania w moim warsztacie skończyły się padaniem pracowników jak muchy i wylegiwaniem się na podłodze. A robota stoi!). Otóż każdy trybik w naszej maszynie do robienia pieniędzy potrzebuje przerwy, co określoną ilość wykonanej pracy. Wówczas udaje się do pokoju socjalnego, gdzie odpoczywa, o czym informuje nas rosnący pasek energii nad jego głową.

Little Big Workshop
Pokój socjalny w centrum i plaga szczurów.

Pomieszczenie dla pracowników posiada jednak określoną liczbę „odpoczynków” jaką jest w stanie wygenerować. Tak dla przykładu automat z przekąskami daje 4 punkt, a z kawą 3. Podczas każdej przerwy jeden człowiek zużywa jeden punkt. Z czasem punkty w danej maszynie się odnawiają. Tych „odpoczynków” początkowo możemy mieć zaledwie kilka i dostawianie kolejnych automatów i ekspresów nie przynosi skutku. Na szybkość generowania punktów wpływają bowiem udogodnienia w pokoju socjalnym. Są to np. lodówka, telewizor, radio, piłkarzyki itd.

Jeśli nie ma punktów odpoczynku w całym warsztacie, pracownicy zamiast udać się na przerwę padają z wycieńczenia. Dlatego bardzo istotne przy zatrudnianiu kolejnych pracowników okazuje się zapewnienie wystarczającej liczby punktów, bo jeśli tego nie zrobimy, ludzie zaczną po kolei odpadać, a wówczas, nawet jeśli będziemy chcieli uratować sytuację, to nawet nie będzie miał kto wstawić nowych udogodnień. Swoją drogą ekipa bardzo szybko się męczy, najczęściej jest to wykonanie 3-4 prac, przy czym przenoszenie przedmiotów to też praca, a więc spędzają na przerwie mniej więcej tyle samo czasu, jeśli nawet nie więcej, co w pracy. To już lepiej by dla nas było, gdyby poszli po prostu do domu i się wyspali jak ludzie.

Planowanie

Zanim się obejrzymy, od produkowania prostych drewnianych narzędzi, przejdziemy do wytwarzania dronów, robotów czy sprzętu sportowego. Jednak produkcję każdego nowego przedmiotu, będziemy musieli wcześniej dokładnie zaplanować. Początkowo sprawa jest prosta. Otwiera nam się okno planowania, w którym mamy kilka kafelków. Wybieramy interesujący nas materiał, sprawdzamy czy spełnia on standardy jakich oczekuje klient, następnie przypisujemy niezbędne czynności do odpowiednich maszyn. Na początku będzie to np. cięcie i klejenie – dwie czynności, dwa stanowiska, dwóch pracowników (choć w sumie lepiej trzech pracowników, jak wspominałem ci więcej odpoczywają niż pracują).

Little Big Workshop
Buda dla pieseła (jak nazywa ją sama gra) – prosty projekt.

Po pewnym czasie jednak nasze drabinki produkcyjne na ekranie planowania urosną do kolosalnych rozmiarów. Chcąc np. wyprodukować taką szafkę nocną, najpierw musimy pociąć drewno, powycinać wszystkie małe elementy za pomocą wyrzynarek, poskładać je do kupy na stanowiskach do klejenia, przygotować okrągłe nóżki na tokarkach, powycinać uchwyty, poskładać z wytworzonych elementów poszczególne szuflady, aby dopiero na końcu na specjalnym stanowisku do montowania poskładać wszystko w jedną szafkę. Brzmi skomplikowanie? Takie szafki nocne są wciąż jednym z prostszych i podstawowych produktów. Zobacz na takiego drona na przykład!

Little Big Workshop
Projekt prostego drona.

Nowy sprzęt – nowe możliwości

Nie pracujemy tutaj wyłącznie na materiałach drewnianych. Szybko pojawiają się także elementy plastikowe czy metalowe. Każdy z nich wymaga obróbki za pomocą innych urządzeń. Poza tym niektóre z nich są mniej wydajne inne bardziej. Z czasem będziemy mieć dostęp do coraz szybszej i znacznie droższej maszynerii. Wspominałem wcześniej o przypisywaniu pracy do maszyn. W pewnym momencie przypisywanie zaczyna być mozolne. Niektóre przedmioty wymagają nawet 20-30 prac do wykonania. Najczęściej na wyższym etapie rozwoju mamy już po kilka urządzeń każdego rodzaju, więc gdybyśmy jeszcze musieli dzielić zadania pomiędzy nie, tak aby było po równo, to już w ogóle planowanie zajęło by nam ogromnie dużo czasu. Na to jednak gra ma też swoje rozwiązanie. Mianowicie dostajemy takie mebel jak „tablica”, która umożliwia łączenie urządzeń w grupy. Wówczas, gdy już taką posiadamy i mamy do niej przypisane maszyny tego samego typu, wystarczy przypisać czynność do tablicy,  a ta automatycznie będzie dzielić zadania pomiędzy stanowiska. To tylko jeden z przykładów. Little Big Workshop ma kilka takich rozwiązań. Nadzwyczaj istotne staje się zatem maksymalne zautomatyzowanie produkcji i ułatwianie sobie tym samym życia.

W trakcie gry będzie po kolei odblokowywać nowe możliwości, takie jak nowy sprzęt, o którym wspominałem, możliwość dobudowywania dodatkowych sektorów do naszego warsztatu, udogodnienia, nowe stanowiska dla ciężarówek dostarczających materiały lub transportujących produkty, ozdobniki itd. Te ostatnie również pełnią swoją funkcję w warsztacie. Mianowicie im pomieszczenie większe i im ma więcej maszyn tym gorzej się w nim pracuje. Można temu zarazić właśnie za pomocą roślinek, stolików do kawy, automatów do gier, dystrybutorów z wodą itd.

Little Big Workshop
Hala do produkcji elementów drewnianych. Mamy piły, wyrzynarki, giętarki, tokarki, stanowiska do klejenia itd. Nie brakuje także roślin ozdobnych, automatów, wiatraków i tablic łączących urządzenia w grupy.

Warstwa graficzno-dźwiękowa

Tak jak już wspominałem grę obserwujemy z rzutu izometrycznego. Sama grafika jest mocno kreskówkowa i przerysowana, a nasze ludziki przypominają krasnoludki. Jej specyfika zdaje się idealnie pasować do przedstawionego świata. W końcu polem rozgrywki jest makieta z miniaturami leżąca na stole. Do tego dzięki dosyć prostej grafice gra oszczędza sobie problemu z animowaniem skomplikowanych czynności czy prac, a nam nie przeszkadza brak szczegółowości, powtarzalność ruchów i podobieństwo między różnymi czynnościami. Przyjemna, prosta i przede wszystkim praktyczna.

Z dźwiękiem nie jest inaczej. Nie uświadczymy tutaj żadnej warstwy głosowej w żadnym języku. Postacie po porostu wydają z siebie jakieś słowonaśladowcze dźwięki. Pracownik udający się na przerwę będzie sobie śpiewał pod nosem coś na kształt „kofka kofka kofka”, a mijający się ludzie zawsze przywitają się ze sobą podnosząc rękę i rzucając jakieś niezidentyfikowane słowo. Głupie, ale cieszy. W tle, jak to w tego typu grach przygrywa sobie jakaś przyjemna niezmienna muzyczka. Zostają jeszcze powiadomienia o czymś co dzieje się w warsztacie i to w zasadzie wszystkie dźwięki.

Little Big Workshop
Mój ostatni warsztat.

Gdybym miał się czepiać…

W Little Big Workshop brakuje mi mimo wszystko jakichś większych możliwości rozwoju. Owszem maszyn jest sporo, jest także sporo produktów, ale najczęściej robimy wszystko w dokładnie ten sam sposób. W momencie kiedy już mamy odpowiednia przygotowany warsztat, gra ogranicza się tak naprawdę to klikania w podświetlone maszyny kiedy przypisujemy do nich czynność i tak w kółko. Można by tutaj zorganizować jakieś bardzie fabryczne tworzenie przedmiotów, łączenie stanowisk pracy w grupy (jest co prawda tablica o której wspominałem, ale ona dzieli tylko zadania pomiędzy stanowiska tego samego typu), wskazywanie z której maszyny, do którego magazynu mają być odkładane produkty. Tego niestety trochę brakuje, przez co dosyć ciężko jest zaplanować wszystko tak, żeby nasi pracownicy nie musieli biegać przez cały budynek po pojedyncze materiały. Są tragarze, są strefy dedykowane do stanowiska, ale nie zawsze spełnia to swoją rolę. Jakbyś się nie starał żeby wszędzie mieli blisko to i tak będą biegać po całej fabryce i szukać produktów. Marzy mi się tutaj więcej planowania i automatyzacji.

Gra zaczyna być trochę nudna w końcówce. Wynika to z faktu, że większość rzeczy mamy już przygotowanych do produkcji. Mamy wszystkie maszyny, przygotowane hale, wszystko połączone tablicami, a w większość produktów już planowaliśmy więc nie musimy tego robić ponownie. Tak więc niestety w pewnym momencie, gra ogranicza się tylko do włączania kolejnych projektów i przyspieszania czasu. Jednak to naprawdę pojawia się już na samym końcu, niedługo przed sięgnięciem po ostatni kamień milowy, równoznaczny z ukończeniem gry.

Little Big Workshop
Zawsze milej z aktualizacją świąteczną.

Poza tym przyczepił bym się interfejsu, który jest trochę nieczytelny, a jeszcze bardziej mylący jest fakt, że ikonki pojawiają się same z siebie wraz z rozwojem warsztatu. Oczywiście, że im dłużej gramy tym mamy więcej możliwości, ale można było dać tam chociaż jakieś ikonki z kłódką. Ciężko się zorientować czy to już wszystko, czy gra nam jeszcze da narzędzia, czy mogę zrobić tu coś więcej. No i jeszcze jest to o czym wspominałem wcześniej, mianowicie zamieszanie z pomieszczeniami socjalnymi. Troszkę  tutaj ciężko się odnaleźć.

Klaustrofobia

Jeszcze jedno, ale to już bardziej w ramach ciekawostki. Gra posiada taki system w którym nasz pracownik może się zablokować, np. kładąc wokół siebie jakieś meble. Wówczas kładzie się na podłodze w strachu, a nas gra o tym informuje. Nie ma problemu, wówczas wystarczy wysłać innego pracownika, aby przestawił któryś z przedmiotów którymi się zablokował.

Tutaj zaczyna się moja historia. Otóż pewnego dnia pomyślałem, że w sumie to z mojego warsztatu nikt nigdy nie wychodzi, ani nie wchodzi. Wszystko odbywa się z pomocą ciężarówek, które odbierają i dostarczają towar. Tak więc niewiele myśląc wybudowałem dodatkowe podjazdy dla ciężarówek, ale i nowe skrzydło budynku oraz wstawiłem jakąś fontannę i kwiaty na zewnątrz, żeby było ładniej. W tym miejscu okazało się, że zostawiłem tylko jedną kratkę odstępu w miejscu gdzie można opuścić fabrykę (pracownik żeby przejść potrzebuje dwóch). Nie wyglądało to na problem, przecież nikt stąd nie wychodzi. Jednak nie do końca, bo w momencie kiedy postawiłem ostatni przedmiot, wszyscy pracownicy jak rażeni prądem padli na ziemi, gdyż okazało się, że są zamknięci. Ratunek nie nadejdzie znikąd, bo nikt nie może przestawić żadnego przedmiotu, bo wszyscy są sparaliżowani. Tym sposobem musiałem wczytać grę i nadrabiać od ostatniego zapisu. Niby nic, ale niesmak pozostał…. Nauczka: nie warto więzić ludzi w miejscu pracy.

Little Big Workshop
Ilustracja wyżej opisanego problemu. Paraliż zakładu pracy.

To fajna jest ta gra czy nie jest?

W pełni subiektywnie – zdecydowanie jest fajna. Ma to czego fani wszelkich builderów czy gier ekonomicznych oczekują. Dużo przyjemnego planowania, bardzo fajne ekrany „craftingu”, intuicyjne modele stawiania przedmiotów w warsztacie. Ciężko znaleźć tu jakieś rażące błędy które psułyby przyjemność płynącą z rozgrywki. To powyżej, to bardziej takie szczegóły, których szukałbym w grze idealnej, a taka jak wiadomo nie istnieje.

Sam bawiłem się naprawdę dobrze i z przyjemnością zatracałem poczucie czasu, bawiąc się w warsztat. Nasz świat nie jest ani za mały, ani za duży. Nigdy nie brakuje nam miejsca (o ile mamy wystarczająco funduszy), ale i nie czujemy, że czegoś nam brakuje. Poziom trudności jest bardzo dobrze wyważony. Łatwo utopić warsztat w długach, ale jeśli nie popełnimy dużego błędu to raczej stać się to nie powinno. Gra wymaga od nas ciągłego śledzenia rynku, dostosowywania ilości produktów do popytu, wybierania najkorzystniejszych ofert itd. Czyli wszystko to co misiaczki lubią najbardziej. Nie mam nic więcej do dodania, bierzcie i grajcie.

Grę do recenzji udostępnił GOG.com, znajdziecie ją tutaj.

Mitologia w grach – najlepsze tytuły z motywami mitycznymi

Mitologia w grach – najlepsze tytuły z motywami mitycznymi

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments