31.03 w poznańskim Klubie u Bazyla, koncert zagrał zespół Pull the Wire.
31.03 w poznańskim Klubie u Bazyla, koncert zagrał zespół Pull the Wire. Już od jakiegoś czasu zarówno ja, jak i Natalia przymierzałyśmy się do tego, by złapać chłopaków i zadać im kilka pytań. Tym bardziej, iż ostatnimi czasy w ich składzie doszło do pewnych znaczących zmian. Koncert w Poznaniu był idealną ku temu okazją, więc nie mogłyśmy przegapić takiej szansy.
Natalia Nazar: Zacznijmy od tego, że już drugi raz zmienia się wam wokalista. Takie doświadczenie zapewne trochę „hartuje”. Jak wpłynęły na was zmiany w zespole?
Złota myśl Koziara: Ja przytyłem!
Marszal: Każdy ma swoje życie, każdy podejmuje swoje własne decyzje, każdy idzie swoją drogą. Wookie zdecydował się zrezygnować z kariery muzycznej z nami wspólnie. My zdecydowaliśmy, że będziemy grać dalej. Ciężko było znaleźć nowego wokalistę, godnego następcę, no ale znalazł się Pyza, który jest świetnym wokalistą, fajnym człowiekiem, fajnie wpasował się w klimat i miejmy nadzieję, że będziemy trwali w tym składzie jak najdłużej. Zmienił się trochę klimat zespołu, czy na gorsze, czy na lepsze, wydaje mi się, że jest to po prostu coś innego, cały czas coś fajnego.
Micro: Tak jak nam wielu fanów mówiło – zmiana frontmana, to tak jakby operacja plastyczna, przeszczep twarzy i nie wiadomo jak to zostanie odebrane. Z tego, co widzimy po naszych pierwszych koncertach, to jednak wydźwięk jest pozytywny. Wielu ludzi obawiało się o przyszłość naszego zespołu, a jednak dochodzą do nas teraz pozytywne opinie, że nowy skład jest fajny i dajemy radę. To nam daje takiego kopa motywacyjnego.
Marszal: Przeszczep się przyjął!
Katia Wichłacz: Czy nie myśleliście o tym, żeby stare utwory, te z Wookiem, nagrać z wokalem Pyzy?
Micro: Kwestia jest taka, że zawsze będą one porównywane do jakiegoś pierwowzoru, który jest mocno osłuchany, ograny z innym muzykiem. Rodzi to jakieś porównania, które naszym zdaniem nie do końca są konieczne. Postawiliśmy na to, że będziemy tworzyć nowy materiał. Taki, który pasuje w pełni całej naszej nowej piątce. Wydaje nam się, że takie ruszenie z kopyta i nagranie od razu drugiej płyty z nowymi numerami pokaże nas w zupełnie innym świetle niż kiedyś. Mamy nadzieję, że to też się przyjmie.
Marszal: Tak, idziemy do przodu. Nie ma co się cofać i ciągle odgrzewać tego samego kotleta. Porównania są niepotrzebne. Komuś będzie się bardziej podobało, komuś mniej. Jeśli ktoś chce posluchać starych kawałków z nowym wokalistą to zapraszamy na koncerty, nie musimy z tego płyty nagrywać.
Natalia Nazar: Kiedy możemy spodziewać się nowej płyty/nowego materiału? Czy działacie już w studiu?
Złota myśl Koziara: Za trzy lata!
Marek: Działania są, jednak jeszcze niekoniecznie w studio, choć studio jest już zaplanowane. Materiał jest, trzeba go tylko oszlifować. Moim zdaniem jest dobry, jest trochę inny, ale to dalej Pull The Wire.
Marszal: Dokładnie, tworzymy cały czas. Teraz, gdy mamy już taki stabilny skład, nie musimy się martwić, nie musimy szukać, kombinować, możemy się skupić tylko na muzyce i tworzyć. Teraz idzie nam to łatwiej, zmienił się trochę proces twórczy ze względu właśnie na zmianę wokalisty, na zmianę perkusisty. Jest troszeczkę inaczej, ale chyba nam to bardziej odpowiada niż jak było do tej pory. Dzięki temu szybko powstaje nowy materiał. Miejmy nadzieję,że płyta w tym roku.
Micro: Wiadomo, że nowi ludzie, to nowe pomysły. Doszli do nas doświadczeni muzycy, którzy mają zachomikowane pomysły, które leżały u nich powiedzmy przez kilka lat. Wiemy, że to to jest kawał naprawdę dobrego materiału.
Marszal: Dokładnie, jest nad czym pracować. Mamy więcej materiału niż czasu, żeby go ograć.
Katia Wichłacz: Macie w planach jakieś wakacyjne, festiwalowe koncerty?
Złota myśl Koziara: Ze dwa!
Marszal: W te wakacje, będziemy mniej aktywnie działać na scenie, bardziej skupimy się na nagraniu płyty, zrobieniu teledysku. Miejmy nadzieję, że jesienią uda nam się wypuścić nową płytę.
Natalia Nazar: Jak wpłynęło na was granie na Woodstocku. Graliscie 3 razy, 2011 i 2016 wioska kryszny, 2015 Duża Scena. Jak to wspominacie?
Marszal: Bardzo dobrze się grało! Dobrze gra się dla takiej publiczności, gdzie przyjeżdża się na jeden koncert i widzi się wszystkie znajome twarze, z tych lat w których grało się po klubach. Wielka domówka, wielka parapetówka, wszyscy znajomi, starzy, nowi. Przychodzą pod scenę, wszystkich ich się widzi, to jest naprawdę super doświadczenie! Na pewno dało nam to dużo pokory, zwłaszcza po wsytępie na Dużej Scenie. Trzeba pracować, żeby na takiej scenie dobrze zagrać. Myślę, że pracę i efekty było widać na tym występie w Pokojowej Wiosce Kryszny na scenie Viva Kultura, gdzie było spoko. Miejmy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy kiedyś.
Katia Wichłacz: Jesteście na polskiej scenie muzycznej już trochę czasu. Jak z perspektywy tych lat patrzycie teraz na swoje początki? Jakich rad udzielilibyście młodym zespołom, które dopiero są w takiej totalnej fazie początkowej swojej działalności? Przed czym moglibyście ich ostrzec, czego unikać, jakich błędów nie popełniać?
Złota myśl Koziara: Nie pijcie za dużo!
Marszal: Tak! To jest jedna z rad, nie pijcie za dużo. Druga to jest konsekwencja. Jeśli czujecie, że to, co robicie jest dobre i przede wszystkim Wam się to podoba jak gracie, to nie przejmujcie się głosami innych tylko róbcie swoje, róbcie to, co lubicie.
Micro: Jeśli chodzi o inne rady, to należy stworzyć jakąś swoją wizytówkę. Wiele zespołów do nas pisze, że chciałoby zagrać z nami koncerty, ale tak naprawdę nie mają nam się jak pokazać, nie mają żadnych nagrań ze swoich koncertów, nie mają żadnych epek, nie mogą tego wysłać do klubu. To tworzy problemy. Nie mają tak naprawdę jak , w jaki sposób się przedstawić potencjalnym klubom, żeby później można było z nimi zagrać. Więc to jest taka dosyć poważna rada. Jak zaczynamy grać, to warto byłoby stworzyć kilka numerów, które determinują, co ten zespół w ogóle gra i co sobą prezentuje.
Natalia Nazar: Ostatnio na fejsie wrzuciliście swoje „poważne zdjęcia” i oznajmiliśćie, że od teraz będziecie poważni. O co chodzi?
Marszal: Oczywiście, teraz będziemy bardzo poważni, zapatrzeni gdzieś w dal, ze smutnymi minami, jak na zdjęciach na facebooku.
Micro: Obiecujemy nie opowiadać już żadnych kawałów na scenie.
Marszal: Tak! Nie będziemy też przeklinać.
Mikro: Nie będziemy pić też piwa na jedno przechylenie, nie będziemy palić papierosów.
Marszal: Będziemy pić tylko wino i palić cygara.
Natalia Nazar: Kiedyś przed koncertami, robiliście befory, w plenerze, co by „w takie dni strzelać kapslami w niebo”. Nadal to praktykujecie?
Marszal: Myślę, że będziemy robili coś na wzór wieczorków poetyckich. Będziemy zapalać świeczki, będziemy parzyć kawę alternatywnymi metodami… A kelner w muszce będzie wam dolewał winka – alkoholu dla poważnych ludzi, jakimi jesteśmy.
Katia Wichłacz: Jakie macie plany na najbliższą przyszłość? Czego mogą spodziewać się fani Pull The Wire?
Micro: Spoważnieć!
Marek: Nagrać płytę i ją ładnie wypromować.
Marszal: Skupiamy się, jak w tenisie, na najbliższej piłce, więc nie mamy większych planów poza nagraniem płyty i jej promowaniem.
Marek: Nie chcemy się za bardzo rozdrabniać. Cały nasz fokus pójdzie na nową płytę, a potem trasa…
Marszal: To już jest i tak plan na rok, tak że wydaje nam się, że to sporo.
Natalia Nazar: Nazwa waszego zespołu. Wiadomo co oznacza, ale ciekawi nas bardzo skąd ona się wzięła?
Marszal: Wymyślił to nasz były perkusista. Nazwa taka jak każda inna. Dość fajnie pokazuje nasz zespół, że niby nie wiadomo, o co chodzi, a wiadomo, o co chodzi. Każdy to inaczej odczytuje, każdy sobie to inaczej tłumaczy. Na swój sposób jest to dosyć przewrotne.
Micro: Tak jak teksty do naszych piosenek. Ludzie sobie potrafią je na różny sposób tłumaczyć, czasami udaje się wychwicić dokładnie ten zamysł, który był w głowie autora, a czasmi w jakiś inny sposób sobie to interpretują. To też jest fajne. Tekst ewoluuje i nie jest to jednoznaczna papka, która nie daje do myślenia.
Natalia Nazar: Czego możemy wam życzyć?
Marszal: Zdrowia, szczęścia, pomyślności. Mokrego dyngusa, smacznego jajeczka. Dużo determinacji, pomysłów, wytrwałości, sukcesów.
Katia Wichłacz: Życzymy wam tego.
Natalia i Katia: Dziękujemy!
Zdjęcia wykonała Marlena Henrysiak