„Nasze stowarzyszenie to kolektyw twórców” – wywiad z Piotrem Wykurzem (ARS LATRANS Orchestra)

0
650
fot. Klaudyna Schubert

ARS LATRANS Orchestra rozkręca się niezwykle szybko. O projekcie, jak i o płycie, opowiedział Piotr Wykurz – prezes stowarzyszenia Ars Latrans.

Spotykamy się w dzień premiery waszego debiutanckiego wydawnictwa. Jest ekscytacja, czy może bardziej zmęczenie? Za wami wiele pracy.
Tak, jest ekscytacja, jest szczęście, chociaż z drugiej strony ogrom zmęczenia i może nawet… może nawet jakaś nutka smutku? Bardzo czekaliśmy na moment, kiedy w końcu będziemy mogli podzielić się owocem ostatniej pracy, ale przede wszystkim – oddać w ręce słuchaczy zapis towarzyszących nam wtedy przemyśleń, historii i emocji, a ten zbliża się dosłownie w podskokach. Szkoda tylko, że kilka kroków za nim kroczy świadomość, że po festiwalu, gdzie po raz pierwszy zaprezentujemy całość albumu na żywo, najprawdopodobniej nastąpi chwilowa cisza. Ta koncertowa radość z oddania Sztuki Miłości w ręce odbiorców będzie więc wyjątkowo krótka w przeciwieństwie do nakładu pracy, serca i zaangażowania, które każdy z nas włożył w ten projekt. Na szczególne wyróżnienie zasługuje producent muzyczny albumu, czyli Nikodem Dybiński. Żadne z nas nie ma chyba na koncie tylu nieprzespanych nocy czy przepracowanych przy materiale dni, co on. Zdecydowanie należą mu się za to wielkie brawa i słowa uznania.
Myślę, że warto jest wrócić na chwilę do początków – czym tak w ogóle jest stowarzyszenie Ars Latrans? Co skłoniło cię do jego założenia?
Oficjalnie? Nasze stowarzyszenie to kolektyw twórców, ambasadorów i inicjatorów kultury i sztuki, którego główne działania mają miejsce na południu Polski, w Krakowie. Mniej oficjalnie – ARS LATRANS to po prostu stale rozrastająca się grupa mega utalentowanych ludzi, którzy postanowili zadedykować swoje życie aktom twórczym, a pasją, energią, talentem i miłością do działań artystycznych przy okazji zarażają też innych. Od zawsze wśród moich znajomych było wielu świetnych ludzi, których prace trafiały głównie do szuflady. Bardzo chcieliśmy to zmienić – dać im pole do tego, by pokazać się światu. Właśnie dlatego organizujemy chociażby ARS LATRANS Festival – przestrzeń, w której można doświadczyć wielu dziedzin sztuki jednocześnie i, co równie ważne, artyści i potencjalni odbiorcy spotykają i poznają się na naprawdę fajnym gruncie.
Warto też chyba zaznaczyć, że to nie jest pierwszy raz kiedy właśnie jako Ars Latrans decydujecie się stworzyć projekt, jak wasza własna Orchestra. Do tej pory funkcjonowało to jednak czysto festiwalowo, z waszymi reinterpretacjami utworów już istniejących, prawda?
Tak, choć wstępem do tego działania była już Orchestra z 2019 roku. Tematem festiwalu był wtedy japonizm i po raz pierwszy udało nam się skomponować dwa autorskie numery specjalnie na to wydarzenie – Sakuran i Tokyo. Oba zresztą znajdują się na albumie, który dziś ujrzał światło dzienne.
fot. Klaudyna Schubert
A co sprawiło, że teraz zdecydowaliście się na stworzenie w pełni autorskiego materiału? Ba! Co sprawiło, że właśnie teraz zdecydowaliście się na debiutancki album?
Po wydarzeniu z 2019 poczuliśmy się zwyczajnie na to gotowi. Wiedzieliśmy, że nie chcemy więcej odgrywać utworów już istniejących. Mieliśmy masę energii, motywacji i pomysłów. Paradoksalnie sprzyjająca pracom okazała się także pandemia, która zamknęła wszystkich w domach. Wystarczyło jeszcze tylko znaleźć rezonujący z nami temat i takim właśnie okazała się sztuka miłości. Izolacja, sporo wolnego czasu i miłosne historie do opowiedzenia okazały się być przepisem, by napisać cały album.
Na wydawnictwie usłyszymy artystów jak Bass Astral, Clock Machine, Gypsy and The Acid Queen czy chociażby Odet. Zastanawia mnie klucz doboru członków Orchestry, opowiesz o tym trochę więcej?
Klucz doboru był bardzo prosty – ręka do góry, kto chciałby wziąć udział w projekcie! Mieliśmy szczęście pracować w wyjątkowym gronie, bo oprócz tego, że bardzo dobrze rozumiemy się muzycznie i zawodowo, prywatnie również jesteśmy ze sobą blisko, przyjaźnimy się. Te twórcze obozy, spotkania i praca nad utworami były dla nas właściwie ratunkiem, gdy w 2020 roku w pełnej krasie uderzyły pandemia i lockdown – to było niczym mała furtka do tajemnego świata, w którym na przekór wszystkiemu, w towarzystwie słów, dźwięków i oczywiście własnym spędziliśmy naprawdę piękny czas.
A temat, który wzięliście na tapet? Skąd pomysł na przyjrzenie się z bliska sztuce miłości?
W zasadzie ciężko jest to jednoznacznie powiedzieć. Co roku wspólnie zastanawiamy się nad tematem kolejnego festiwalu i te poszukiwania trwają dopóki na trafimy na coś, co będzie współgrać i odpowiadać nam wszystkim i każdemu z osobna. Sztuka Miłości okazała się przewrotna. Na początku myślałem, że wyjdzie z tego pozytywny, lekki i przyjemny materiał, jednak, jak to zwykle bywa, im dalej w las, tym i drzew więcej. W miarę rozwoju prac i zagłębiania się w doświadczenia i emocje, nasze prywatne sztuki miłości odkrywały całą gamę barw. Nie zawsze był to proces łatwy, ale tak właśnie bywa przecież także i w uczuciach – nie zawsze jest sielankowo. Przychodzą niespodziewane zwroty akcji – rozstania, nieporozumienia, czasami także powroty. Nie zawsze jest pięknie – czasem jest ciężko i boleć potrafi wręcz piekielnie. Każde z nas musiało przyjrzeć się własnej perspektywie na te sprawy, a potem pracowaliśmy nad tym, by znaleźć wspólny głos, stanowisko i razem stworzyć z tego utwory.
Wspomniałam wcześniej, że do tej pory Ars Latrans Orchestra była projektem tworzonym na potrzeby odbywającego się w Krakowie interdyscyplinarnego festiwalu. Na tegorocznej edycji zadzieje się wiele ciekawych rzeczy, między innymi spektakl muzyczny w temacie sztuki miłości. Możesz przybliżyć nam trochę festiwalowy line-up?
Można powiedzieć, że festiwal rozpoczynamy już dzisiaj, wraz z premierą albumu, który jest w pewnym sensie “nastrajaczem” przygotowującym na wszystko, co zadzieje się w Krakowie już na początku października, a będą to…

5.10 – wystawa sztuki Aleksandry Banaś w galerii Eksperyment Rynek Główny 29

6.10 – kino festiwalowe w Hotelu Forum, gdzie będzie można oglądać filmy oraz animacje absolwentów Łódzkiej Szkoły Filmowej – niejako interpretację zagadnienia sztuki miłości, ale nie tylko, bo pokażemy także film Nature is my Homeland

7.10 – panele dyskusyjne o miłości, bliskości, relacjach, cielesności, naszych ograniczeniach, a zarazem potrzebach w związku

8.10 – apogeum festiwalu, czyli spektakl ARS LATRANS Orchestra – Wyjątkowo zimny sierpień

9.10 – noc elektroniczna, czyli wyjątkowi artyści sceny elektronicznej: Foxall, SARAPATA, Dafeat x Gribble oraz Dominik Szczepaniak

… po bardziej szczegółowe informacje, zapraszam na profil Ars Latrans w social-mediach. Warto wspomnieć, że małymi krokami, ale intensywnie pracujemy nad coraz wyższą dostępnością wydarzenia dla wszystkich zainteresowanych, w związku z czym w tym roku po raz pierwszy oferujemy specjalne bilety dla osób z niepełnosprawnością uprawniające do udziału w wydarzeniu z osobą wspierającą w ramach jednej wejściówki. Z wybranych wydarzeń prowadzić będziemy także internetowe streamingi, a na miejscu festiwalowych działań obecni będą wolontariusze gotowi do wsparcia festiwalowiczów w każdej wymagającej tego sytuacji.
Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak tylko dołączyć się gorąco do zaproszenia na festiwal, bo zapowiada się super. Na samo zakończenie… płyta jest już w naszych i waszych rękach. Czego mogę ci życzyć, jako jednemu z jej autorów, żebyś czuł się w pełni usatysfakcjonowany z kierunku, w jakim z tym materiałem zmierzacie?
W zasadzie wszyscy chyba czujemy się dziś napraaaaawdę usatysfakcjonowani, niczego więcej do artystycznego szczęścia na ten moment nam już nie potrzeba. Stowarzyszenie się rozrasta, robimy razem super rzeczy na coraz większą skalę. Wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku, więc… możesz nam chyba życzyć, żeby to się nie kończyło, żeby wszystko, co wokół dobre, trwało dalej.
Trzymam więc za to kciuki. Dziękuję za rozmowę.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments