Zespół Materia działa już od kilkunastu lat i aktywnie działa zarówno w naszym kraju, jak i za granicą. Miałam okazję popytać chłopaków o początki z muzyką, tworzenie zespołu i plany na kolejne miesiące. Zapraszam!
Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką?
Każdy z nas pochodzi w zasadzie z muzycznej rodziny i od dziecka mieliśmy z nią kontakt. Graliśmy w różnych zespołach za dzieciaka, zawsze to było dla nas w pewnym sensie magia i odskocznia.
A jak powstała Materia?
W 2007 roku Tadziu i ówczesny bębniarz (buziaki dla niego) Kuba Marciniak zaczęli tworzyć swoje kompozycje. Niedługo później do składu doszedł Michu. Po roku grania prób i komponowania utworów zaczęliśmy koncertować, jeździć na przeglądy i tak to się zaczęło kręcić.
Dlaczego Materia? Skąd taka nazwa?
Materia jest wszystkim, co nas otacza. Chcieliśmy odnieść nazwę zespołu do medium, którym jest muzyka.
Jacy twórcy Was inspirują?
Jest tego wiele. Zaczynaliśmy od Korna, Linkin Park, Limp Bizkit itp. Później pojawiło się Killswitch Engage, Veil Of Maya, Periphery, Meshuggah, Gojira, Bring Me The Horizon, Architects. Animals As Leaders itd. Każdy z nas słucha trochę innych zespołów. Jesteśmy chyba trochę wypadkową tego wszystkiego.
Czym dla Was jest metal?
Emocjami, stylem życia, pasją, nirvaną.
Czym jest dla Was Materia?
Materia jest dla nas życiem.
Gracie od kilkunastu lat. Jak przez ten czas zmieniliście się jako zespół?
Muzycznie ciągle eksperymentujemy. Jako zespół dojrzeliśmy do pewnych rzeczy. Wydaje nam się, że ważnym elementem tej drogi jest coraz lepsze granie na żywo. Dużo dają nam też wyjazdy za granicę – poznajemy dzięki temu różne zwyczaje związane z graniem na żywo.
A co się w Was zmieniło? Mam na myśli – w Was jako w ludziach, nie tylko muzykach?
Jesteśmy starsi … Hehehe.. . Może zmieniło się trochę nasze podejście do życia, trochę spoważnieliśmy. Ale w tym wszystkim dalej muzyka gra dla nas pierwsze skrzypce, jeśli chodzi o pasję.
Jak byście podsumowali ten czas Waszej działalności? Jesteście zadowoleni z tego, co osiągnęliście?
Jesteśmy zadowoleni z naszych osiągnięć, ale powstrzymamy się od podsumowywania działalności, bo to przecież jeszcze nie koniec 🙂
W 2019 roku wydaliście płytę The Rising. Opowiedzcie proszę o procesie jej powstawania – jak powstały utwory?
Kompozycje to dzieło w większości Tadzia i Adiego. Wokale w większości napisał Michu. W studiu pracowaliśmy natomiast nad produkcją całości i tutaj popis dał Filip Mieszkalski. Sporo rzeczy w studiu zostało dopracowanych we współpracy z Filipem, co dało zajebiste efekty. Dużo pracy, trochę starć, trochę łez, ale summa summarum naszym zdaniem wyszło elegancko.
Czy od czasu debiutu zmienił się Wasz sposób komponowania i tworzenia muzyki?
Troszkę tak. Wcześniej komponowaliśmy w zasadzie tyko na próbach. Teraz sporo naszej muzyki powstaje solo i przynosimy pomysły na próby, które później są wspólnie modyfikowane.
Chciałam Was też spytać o koncerty. Jeżeli o to chodzi, to powoli wracamy do normalności – coraz więcej zaczyna się dziać, coraz więcej jest ogłaszanych imprez tego typu. Waszym zdaniem, ludzie są spragnieni muzyki na żywo?
Dobrym przykładem tego, że ludzie tęsknią za koncertami, był duży sukces frekwencyjny naszego festiwalu Materiafest w Szczecinku. Po rocznej pauzie na imprezę przybyło naprawdę dużo ludzi.
W przyszłym roku macie zagrać na Mystic Festival, 24 lipca zagraliście na Louder Feście. Wolicie grać w klubach czy na festiwalach?
Myślę, że nie da się tego porównać. To dwie różne i równie zajebiste sprawy 🙂
Jakie macie plany na kolejne miesiące?
Zaczynamy trasę po Polsce, w planie mamy też wydawanie po kolei nowych numerów. Jeśli sytuacja pozwoli, na pewno będziemy chcieli pojechać za granicę.
Macie jakąś radę dla zespołów, które dopiero zaczynają grać? Taką receptę na sukces?
Normalne rzeczy: ćwiczenie, determinacja, kompromis, szczerość i czerpanie przyjemności z grania.
Chcecie coś powiedzieć na koniec?
Pozdrawiamy serdecznie ludzi, którzy nas wspierają, nasze rodziny, przyjaciół. Chodźcie na koncerty i słuchajcie dobrej muzy!