Dla przeciętnej osoby nazwisko Hamilton kojarzy się raczej z kierowcą Formuły 1, a nie z jednym z ojców założycieli USA. A jednak, dla Lina Manuela Mirandy, Alexander Hamilton, którego Amerykanie kojarzą głównie z banknotem dziesięciodolarowym to postać, której życiu warto poświęcić musical. I to nie taki zwykły musical, jeden z najlepszych w historii Broadwayu.
Not throwing away my shot
Hamilton opowiada o życiu Alexandra Hamiltona od momentu jego przybycia do Nowego Jorku, aż do jego śmierci z ręki Aarona Burra. Urodzony w Portoryko, Alex już od początku nie miał łatwego życia. Śmierć matki, dewastujący huragan, samobójstwo opiekującego się nim kuzyna, to tylko kilka sytuacji które spotkały go jeszcze przed ukończeniem 17 roku /życia. Szczęście uśmiechnęło się do niego, dopiero kiedy przybył do Nowego Jorku. Nowego Jorku, w którym napięte nastroje polityczne oznaczają jedno – rewolucję. Alex w mieście poznaje nowych przyjaciół, w tym wschodzącego polityka Aarona Burra czy francuskiego markiza La Fayette. Po wybuchu wojny o niepodległość Hamilton zaciąga się do wojska, gdzie jego talent pisarski dostrzega sam Jerzy Waszyngton. Późniejszy pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych z marszu zatrudnia Alexandra jako swojego sekretarza.
Helpless
Mimo trwającej wojny nasz bohater znajduje chwilę na miłość. Podczas jednego z bali organizowanych przez Philipa Schuylera, Alex poznaje swoją przyszłą żonę Elizę. Para bardzo szybko pieczętuje swoją miłość małżeństwem. Niedługo później Alexander doczekuje się pierwszego syna, Philipa.
Non stop
Po uzyskaniu przez USA niepodległości, Hamilton kończy studia prawnicze i rozpoczyna pracę w zawodzie, gdzie ponownie drogi jego i Burra przecinają się. Dzięki swojej inteligencji i zgromadzonym podczas wojny kontraktom, Alexander zostaje pierwszym sekretarzem skarbu nowego państwa. Jednak ta nowa, polityczna część życia Alexa oznacza ponowny koniec sielanki. Hamilton bowiem nie jest zbyt popularny czy lubiany wśród swoich współpracowników.
Aaron Burr, Sir
W wyniku skandalu obyczajowego z Hamiltonem w roli głównej oraz coraz bardziej agresywnej walki politycznej, Alexander staje w szranki z Burrem po raz ostatni. Nasz bohater ginie podczas pojedynku z ówczesnym wiceprezydentem USA.
Coś „innego”…
Hamilton nie jest typowym musicalem. I nie chodzi tu o to, że podejmuje on tematykę historyczną, to się już zdarzało, chodzi o styl. Hamilton bowiem utrzymany jest w klimatach… hip-hopu. Ten obecnie dominujący na świecie gatunek muzyczny bardzo niechętnie wkracza na Broadway. Poza Hamiltonem, ostatnim rapowym musicalem, który odbił się jakimkolwiek echem było In the Heights. Rapowane utwory nawiązujące do klasyki amerykańskiej sceny hip-hopowej usłyszymy w trakcie całości spektaklu.
…a jednak znajomego
Dla Broadwayowych purystów jednak niecała nadzieja stracona. Hamilton, mimo dominującego hip-hopowego brzmienia, posiada też dużą liczbę utworów bardziej „klasycznych”. Lin Manuel Miranda postanowił przydzielić bohaterom swojego musicalu konkretne style muzyczne. Tak więc Thomas Jefferson śpiewa w klasycznym, wpadającym w jazz stylu, Jerzy Waszyngton śpiewa wręcz operowo, a Burr jako bohater skomplikowany i przechodzący przemianę, łączy klasyczny stylu Broadwayu z hip-hopem.
Symbolika, symbolika, jeszcze raz symbolika
Styl muzyczny bohatera jest w Hamiltonie elementem symbolicznym. Cały musical zresztą zawiera w sobie masę symboliki, dzięki której nabiera głębi. W całym utworze przewijają się między innymi motywy oczekiwania i działania, które są kołem napędowym rywalizacji Hamiltona i Burra. Ten pierwszy działa od razu, nie przepuszcza żadnej szansy, ten drugi natomiast czeka i ostrożnie bada grunt. Oprócz tego bardzo ważna w utworze jest śmierć oraz spuścizna – co pozostanie po nas, gdy odejdziemy i kto opowie naszą historię.
Hamilton jako komentarz świata
Hamilton też w bardzo sprawny sposób sprawdza się jako komentarz obecnego świata. Mimo że od śmierci Hamiltona minęło prawie 220 lat, historia politycznej walki i „podkładania sobie świni” nadal jest aktualna. Jednak, mimo takiej ilości czasu, nie zmieniliśmy się zbytnio. Mimo prawie dekady na karku, sztuka dalej spełnia swoją rolę jako komentarz otaczającego nas świata, a dzięki współpracy z Disneyem możemy ciągle cieszyć się dziełem na platformie Disney+.