Ostatnia część sagi o „prostym” życiu chłopów z kujawskiego Sokołowa. Zachwycające zakończenie historii „o ludziach, którzy cenili ziemię i rodzinę ponad wszystko” – Wieczorne gody.
Wieczorne gody to finalny tom napisanej z niezwykłym rozmachem i dużą wnikliwością Sagi o ludziach ziemi. Powieść Anny Fryczkowskiej podzielona na trzy części jest monumentalną układanką losów chłopskiej rodziny z Kujaw. Pokazuje przemiany polityczne i społeczne, krocząc przez pola, mijając kolejne miedze i zatrzymując na dłużej w izbie Józwiaków. Ostatnia część to opowieść o wejściu potomków tej rodziny w dwudziesty wiek, kiedy to najmłodsze pokolenie zaczyna zadawać pytania o życie i szeroki świat. Pozwala sobie mieć własne marzenia, wykraczające daleko poza granice wsi.
Najdociekliwszy w zadawaniu tych pytań jest Stasiek od Józwiaków. Jego niezaspokojona ciekawość nie daje mu spokojnie spać po nocach i nie jeden raz przynosi całej rodzinie spore utrapienie. W Wieczornych godach coraz liczniejsi chłopi, ale również i nieliczne kobiety, powoli podnoszą swoje głowy znad grud uprawnej ziemi i zerkają w dal, za morza.
Wichrzyciele i głos kobiet
Historia tych kujawskich chłopów rozłożona została na wiele głosów. Wieczorne gody należą do marzycieli. Do tych, którzy chcieliby czegoś więcej niż ich przodkowie. Do wichrzycieli, niosących zmiany w powiewach przyszłości. Bo czy każdy chłop musi urodzić się i umrzeć na jednej ziemi, nie poznając niczego innego jak ciężka praca i znój na orce? Czy każda niewiasta musi słuchać się we wszystkim męża i sama nie pragnąć niczego? Marianna Betowa, która dopiero co została wdową, zaczęła cenić wolność pozbawioną mężowskich rządów. Choć cała wieś z matką, ojcem i sąsiadami na czele naciskają ją do zamążpójścia, jej ciężko znów się na to porwać. Mariannie marzy się umieć czytać, a żaden chłop nie chce baby mądrzejszej od siebie…
Trzy części fenomenalnej całości
Anna Fryczkowska pisze niezwykle barwnie i soczyście. Miękko obraca słowa i łączy je w nieoczywistych zestawieniach. Robi to tak zwinnie, że Czytelnik czasem musi się zatrzymać, powrócić i kontemplować ich znaczenie, tę wyrazistość, która nagle wydobywa się z treści. Nie będę Wieczornych godów porównywać do Wpatrzonych w niebo ani Czasu rumianku, ponieważ dla mnie wszystkie te książki stanowią jedną, nierozerwalną całość. Każda z nich jest fenomenalna, swojska i bliska mojemu polskiemu sercu, choć skupiająca uwagę na innych bohaterach. Starzy powoli zlewają się z cieniami w kątach sieni, pozostając w końcu cichym wspomnieniem. Rodzą się nowi, ze swoimi marzeniami, zastępując kolejne pokolenia. Spokojna, sielska powieść o minionym. Polecam!