The Future Bites – o Stevenie, który pikował w dół

3
1504

Dla osób słuchających brytyjskiego prog rocka nazwisko Steven Wilson mówi bardzo wiele. Po wydanym w 2017 To The Bone nadszedł czas na coś zupełnie nowego. Jak więc prezentuje się szósty solowy album muzyka, The Future Bites?

Progresja do tyłu

Na albumie nie uświadczymy dużo progresywnych brzmień. Zamiast tego mamy dużo rocka i dźwięków wyciągniętych ze starego popu – drugiej miłości Wilsona. Album zaczyna się parą utworów UNSELF i SELF. Pierwszy z nich to zagrane gdzieś w oddali akordy na akustyku. Drugi to altorckowy utwór o “ja”. Następnie odwiedza nas King Ghost, który jest świetnie wyprodukowaną piosenką o nie jednoznacznym znaczeniu.

Kolejny kawałek to 12 Things I Forgot, który od początku bije nas swoim popowym brzmieniem. Jest jak melasa – może dość szybko zemdlić. Poza głosem słychać w nim rękę Wilsona, ale wyraźnie jest coś nie tak. Na szczęście następny utwór – Eminent Sleaze – przychodzi nam na pomoc. Świetnie wyprodukowany, przypominający brzmieniem lepsze piosenki Pink Floyd. Tematycznie opisuje wysoko postawionych ludzi, którzy dzięki swojej charyzmie i wysoko postawionych przyjaciołach mogą wszystko.

Szybki spadek

Niestety na tym to co dobre się kończy. Man of The People jest dla mnie zwyczajnie nudny. Rozumiem kontekst, w jakim może się podobać, niestety nie trafia do mnie. Najdłuższy utwór na podstawowej wersji płyty, Personal Shopper, zaczyna się złowieszczymi dźwiękami keyboardów. Tematycznie jest to krytyka konsumenckiego trybu życia, potrzeby posiadania czegoś jak najszybciej – i w jak największej ilości.

Follower to najżywszy utwór z całej kolekcji, nadal jednak oparty na mocno popowym szkielecie. Za to zamykający album Count of Unease jest kolejnym obok Man of The People utworem powolnym i spokojnym. Posiadając ten album w postaci fizycznej bałbym się odpalać go podczas jazdy w obawie przed spowodowaniem wypadku. Na tym kończy się podstawowa edycja płyty.

Pretensjonalność

Ciężko jest porządnie opisać The Future Bites. Steven Wilson po raz kolejny wskakuje na mównicę by pogrozić każdemu konsumentowi, który kupuje bez opamiętania, każdemu kto podąża za fałszywymi celebrytami. Okazuje się przy tym niezłym hipokrytą – przy krytyce konsumenckiego stylu życia, w tym wersji deluxe albumów, co słyszymy na Personal Shopper, sam wydaje wersję deluxe.

Wspomniałem także wcześniej o tym, że komentowanie świata wychodziło Wilsonowi dobrze. Płyta Porcupine Tree Fear of A Blank Planet jest tego świetnym przykładem. Wydaje się że wraz z wiekiem Wilson coś traci. Niestety, potrafię dokładnie określić co to jest. Na tym albumie zamiast jednego z moich ulubionych artystów słyszę człowieka wygłaszającego pretensjonalne tyrady o świecie. Nie mogę cały czas pozbyć się wrażenia że Wilson na płycie próbuje mówić do słuchaczy z wyższej pozycji, jakby sam był ponad tym systemem. Przykład z wersją deluxe pokazuje jednak, że jest w nim bardzo mocno osadzony.

Nie da się jednak ukryć, że pod względem technicznym The Future Bites jest cudowną płytą. Świetna produkcja, wszystkie elementy pasują do siebie i dopełniają się nawzajem. Na szczególną uwagę pod tym względem zasługuje Eminent Sleaze i Personal Shopper.

OCENA KOŃCOWA
7/10

Steven Wilson - The Future Bites

2.3 3 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
Adam
3 lat temu

Matko z Buska i Bożeno tania!!

Czyżby kolejny “pisarz polski”, który nie zna języka, w którym pisze.

Panie “Redaktorze”, naprawdę nie chciało się Panu powyższego tekstu dać komuś, kto zna polski język w stopniu choćby podstawowym, by przeczytał go przed publikacją? To za wiele, by czegoś takiego oczekiwać po “dziennikarzu”?

Naprawdę?! – “Dla osób słuchających brytyjskiego prog rocka nazwisko Steven Wilson mówi bardzo wiele.”

Taki byk wstrętny już na początku sprawia, że odpuściłem czytanie po kropce kończącej to zdanie. Specjalnie nie poddaję poprawnej wersji, bo pewnie większość prawdziwych Polaków to czytających nie uważała w podstawówce i teraz może z oburzeniem słusznym krzyczy sobie w głowach: “Czego on chce?! Przecież jest poprawnie!”. Taaa.

PS Czy dobrze zakładam, iż tytułowe “pikował w dół” jest z przymrużeniem oka?

Adam
Adam
3 lat temu

Nie spodobał się komentarz błędy przybłędy zauważający?

Tomasz
Tomasz
3 lat temu

Recenzja jest bardzo chaotyczna. Wątki krytyczne słabo rozwinięte i bez wystarczającego uzasadnienia. Język kiepski. Autor za bardzo się nie przygotował.