Trudy dojrzewania wśród śląskiej szarzyzny lat 80 – „Tajni dyrygenci chmur” Wioletty Grzegorzewskiej [recenzja]

0
72
Tajni dyrygenci chmur
fot. Beata Szwajdych

Tajni dyrygenci chmur to powieść niełatwa, traktująca o trudach dorastania w biedzie późnego PRL-u na Śląsku. Mistrzowskie opisy spod pióra Wioletty Grzegorzewskiej potrafią skraść serce.

Pastelowa, różowo- niebieska okładka z melancholijnym, słomianym strachem na wróble na czele, przypominająca oprawy dziecięcych bajek od razu przyciągnęła mój wzrok. I tytuł! Tak, jeszcze ten tytuł… intrygujący, tajemniczy, nie zdradzający czego może dotyczyć fabuła. Tajni dyrygenci chmur to najnowsza książka Wioletty Grzegorzewskiej, autorki nominowanej do Nagrody Bookera. O czym jest ta powieść i czy warto po nią sięgnąć?

Niepokój dorastania w czasach późnego socjalizmu

Główną bohaterką książki jest Lola, dziewczynka dorastająca w końcówce  PRL-u na śląskiej wsi. W Tajnych dyrygentach chmur autorka doskonale odwzorowuje ducha epoki i przenosi czytelników do świata rządzonego codzienną, ciężką pracą, biedą i wszechobecnym w większości domów alkoholem. W latach osiemdziesiątych świadomość społeczna dotycząca wychowania dzieci była dosyć niska. Można by ją nazwać kulturą wychowania bez wychowywania. Od dzieci wymagano jedynie aby były grzeczne, dzielne pomagały w polu i przynosiły dobre oceny w dzienniczkach szkolnych. Dlatego też świat Loli był bardzo samotny, cichy i pozbawiony zrozumienia. 

Dziewczynka wszystkie swoje przeżycia, głównie te bolesne i niezrozumiałe, zostawiała w ciszy swojej duszy. Tajni dyrygenci chmur rozbierają je na czynniki pierwsze i tłumaczą jej wyobcowanie. Akcja przelewa się tam leniwie, niespiesznie, bez zaznaczonego początku i wyraźnego zakończenia. Skupienie przechodzi głównie na opisy, odczucia i wspomnienia widziane oczami dziecka, a później nastolatki. Przytłaczająca codzienność minionych realiów dzięki niezwykłej wyobraźni Loli stawała się lepsza do zniesienia.

Batuta słów w rękach Wioletty Grzegorzewskiej

Doceniam dopracowane wydanie tej powieści  – za solidnie oddzielone od siebie rozdziały, każdy opatrzony adekwatnym tytułem i zaczynający się od nowej strony. Za brak bękartów i wdów oraz całą estetykę tej książki. Być może aktualnie zanika w świecie czytelniczym dbałość o takie szczegóły, tym bardziej dla mnie jest ona cenna. Jeszcze te słowa! Wioletta Grzegorzewska arcywspaniale łączy ze sobą nieoczywiste wyrazy, uzyskując w ten sposób zaskakujące efekty. 

Powietrze pachniało namoczonymi rodzynkami, jakby ktoś po drugiej stronie chmur przesączał wodę przez drożdżowy placek babci. 

Zapadam się w znaczenie, smakuję wyrazy i wręcz czuję to rodzynkowe powietrze w swoich nozdrzach. Na dokładkę ta książka to skarbnica anegdot i coraz rzadziej słyszanych potocznie wyrażeń gwary śląskiej. Tajni dyrygenci chmur to dzieło pisane melancholijnym językiem literatury pięknej, które należy smakować z rozmysłem i dać mu się ponieść do kadrów minionych już historii.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments