„Najmilsi” W. Chmielarz i J. Ćwiek – duet, który zaskoczył formą i stylem [recenzja]

0
7
Najmilsi
fot. Beata Szwajdych

Gdy słyszę nazwiska Jakub Ćwiek i Wojciech Chmielarz, automatycznie myślę o wciągających fabułach urban fantasy albo o mrocznych thrillerach i/lub kryminałach. Tym razem jednak autorzy postanowili zaskoczyć swoich czytelników. Naprawdę mocno zaskoczyć…. Najmilsi to czarna komedia pełna groteski, absurdu i przerysowanych postaci. Pomysł odważny, ale czy udany?

Głównym bohaterem Najmilszych jest Marcin Lorenc, były korespondent wojenny, który po latach spędzonych w strefach konfliktu marzy o spokojnym życiu pisarza. Wynajmuje biuro w starej bytomskiej kamienicy, gdzie zamierza tworzyć książkę. Szybko jednak spokój ustępuje miejsca chaosowi, gdy okazuje się, że poprzedni najemca, Julek, zginął w tajemniczych okolicznościach.

Julek nie znika jednak całkowicie. Jego duch zostaje narratorem historii. Wraz z Marcinem i telefoniczną wróżką (zamiennie na telefoniczną sex workerkę) Dominiką próbuje odkryć, kto stoi za jego śmiercią. Po drodze poznajemy prawdziwą galerię osobliwości: gangstera-filozofa, ekscentryczną ekipę remontową, producentkę „grzybków” z różnymi fiksacjami czy grupę twórców gier komputerowych.

Brzmi jak pomysł na błyskotliwą czarną komedię? Teoretycznie tak, ale niestety, w praktyce nie wszystko działa tak dobrze, jak można by się tego spodziewać.

Humor, który męczy zamiast bawić

W Najmilszych niektóre żarty rzeczywiście śmieszyły i były ciekawie sformułowane, ale większość w moim odczuciu była nużąca i czasem infantylna. Absurdalny humor zdominował fabułę w czego wyniku zamiast inteligentnej satyry czy ironii otrzymałam festiwal przerysowań i chaotycznych dygresji.

Tam, gdzie potencjał kryminału mógłby budować napięcie, autorzy postawili na niekończące się dialogi i komiczne sytuacje, które częściej wywoływały we mnie zażenowanie niż śmiech. Owszem, zdarzały się błyskotliwe momenty i perełki dialogowe, ale zaginęły gdzieś w nadmiarze groteski.

Duet, który nie zagrał

Muszę uczciwie przyznać, że nie przepadam za komediami kryminalnymi i nie spodziewałam się, że Najmilsi właśnie do tego gatunku będą należeć. Czytałam większość książek Wojciecha Chmielarza i zawsze pochłaniałam je z zapartym tchem. Z kolei twórczość Jakuba Ćwieka znam znacznie słabiej i nigdy nie należałam do jego fanek, ale liczyłam, że wspólny projekt z Chmielarzem przyniesie coś świeżego i dopracowanego. Tymczasem duet w moim odczuciu niejako się rozminął a ja ostatecznie czuję się rozczarowana.

Kiedy zabawa literaturą przestaje bawić czytelnika

Najmilsi to książka nietypowa, która jednych zachwyci odwagą i absurdem, innych zniechęci nadmiarem chaosu. Pomysł narratora-ducha i bytomskiego tła był świetny, ale wykonanie momentami traci rytm i spójność. Choćby w momencie, gdy nagle bohater zamiast Marcinem, stał się… Michałem 🙂

To pozycja dla czytelników, którzy lubią eksperymentalne formy, przerysowany humor i lekkie podejście do konwencji kryminału. Jeśli jednak, tak jak ja, szukacie głębi, napięcia i logicznej intrygi, możecie poczuć się zmęczeni.

Chmielarz i Ćwiek udowodnili, że potrafią się bawić literaturą szkoda tylko, że tym razem ta zabawa bawi bardziej autorów niż czytelnika.

Podobał Ci się to, co robimy?
Wesprzyj nas i postaw nam kawę!
Wesprzyj nas
0 0 głosy
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze