Dzisiaj urodziny obchodzi jeden z najważniejszych polskich muzyków, który jest bardzo dobrze znany na całym świecie – Adam Nergal Darski! Tak, to prawda, nie przesadziłam ze zdaniem o światowej popularności. Ale do rzeczy. Pomyślałam sobie, że stworzę z tej – urodzinowej – okazji kolejny ranking najlepszych „moich” utworów, aczkolwiek skupię się na jego pobocznym projekcie muzycznym.
Mam na myśli Me and That Man, który powstał tak naprawdę z inicjatywy Adama. Na pierwszej płycie śpiewał razem z Johnem Porterem, aczkolwiek na drugiej słyszymy już głosy innych, znanych muzyków – m.in. Coreya Taylora czy Niklasa Kvarfotha. Ten zespół poznałam przez przypadek (a może i nie?) z powodu czwartego singla z drugiego albumu, który wyszedł pod koniec marca tego roku… i totalnie odpłynęłam w oceanie „fascynacji i przyjemności”.
Starałam się wybrać takie utwory, które mogą przypaść Wam do gustu i poznać Nergala od zupełnie innej, „artystycznej” strony. Wierzcie, lub nie, lecz ja sama byłam w niezłym szoku, gdy zdecydowałam się – i zrobiłam to… żeby nie było, że „nie”! – przesłuchać oba krążki.
5 ~ Coming Home. Ten utwór powstał razem z norweskim piosenkarzem, Sivertem Hoyenem. Moim zdaniem dzieło rozkręca się na dobre po drugiej zwrotce… oczywiście, pamiętajmy o przepięknych dźwiękach gitarowych, które są obecne przez cały, moim zdaniem, hit. Uwielbiam dykcję obu panów – sprawili, iż świetnie rozumie się ze słuchu angielski tekst.
4 ~ My Church Is Black. Są dwie wersje tego kawałka – anglojęzyczna oraz polska o tytule „Cyrulik Jack”. Ja jednak wolę tą pierwszą wersję. Można również bardzo dobrze usłyszeć wokal Johna. Przy okazji, mała ciekawostka. Z tego co się dowiedziałam, Adamowi na początku było ciężko odnaleźć się w śpiewaniu – i nie chodzi tutaj tylko o tę piosenkę, ale o cały album. Jednak uważam, że naprawdę bardzo dobrze sobie poradził i pamiętajmy, iż to były początki Me and That Man.
3 ~ By The River. Ale to jest dobre… Takie „mmmm”! Nucenie i wokalizy wygrywają, chyba sami przyznacie. A już najlepszy jest – dla mnie, starego maniaka – komentarz pod teledyskiem pewnego internauty. Stwierdził on, iż ten kawałek pasuje jako nowy hymn do gry wideo Red Dead Redemption II. Ja się zgadzam, a Wy?
2 ~ Nightride. Od lat wielbię mroczne bądź „nocne” klimaty w muzycznych utworach. Ta piosenka właśnie je zawiera. Jest idealna do podróży samochodem, tym bardziej jak jest ciemno, a drogi są puste… o, właśnie. Przy okazji czterokołowego pojazdu – obejrzyjcie teledysk, chyba najlepszy w dorobku Me and That Man.
1 ~ Męstwo. Wy już pewnie się domyślacie, ale i tak napiszę: ten utwór to mój numer jeden, jeśli chodzi o cały projekt. Bez przerwy, choć już trochę czasu minęło od premiery, czuję jak gęsia skórka przechodzi po całym moim ciele. Kawałek jest w stu procentach solowy, zaś teledysk – jak i w sumie tekst – kontrowersyjny. Właściwie; wszystko w jego stylu. Lecz, co ciekawe, można usłyszeć jak bardzo poprawił się w śpiewaniu!
Takim ciekawym akcentem kończę dzisiejszy tekst i nie pozostało mi nic innego, jak tylko złożyć najserdeczniejsze życzenia! Przede wszystkim zdrowia oraz mnóstwa utworów razem z Me and That Man, choć – nie będę ukrywała – będzie naprawdę epicko, jeśli te piosenki będą w języku polskim.
Ale uwaga, uwaga! Mam jeszcze coś interesującego…
Coś czuję, że jeszcze nas czymś, w tym roku, zaskoczy… Zwłaszcza, że trasa koncertowa promująca drugi album została – przez pandemię koronawirusa – przeniesiona na wiosnę przyszłego roku. Co w tym dziwnego? Nic. Tylko że pojawią się niespodzianki! Czyżby już teraz zaczął powstawać materiał na trzeci album?