Krystian Broniek – Mass Effect Legendary Edition
Z mojej strony będzie nieco na temat nadchodzących remasterów. Tak, jestem sentymentalny i to pewnie jest jeden z powodów, dla których wybrałem właśnie te dwa tytuły. Ale po kolei. Zaczynamy od remake’a legendarnego Mass Effect.
Trochę faktów na początek. Mass Effect Legendary Edition to nic innego jak zremasterowana pierwsza trylogia, czyli Mass Effect, Mass Effect 2 i Mass Effect 3 podane w zupełnie nowy sposób. Edycja ta, ma trafić do graczy już na wiosnę 2021 roku. W pierwszej kolejności ma ona znaleźć się na PC, Playstation 4 i Xbox One, ale dzięki ulepszeniom określonych elementów, będzie można też w nią zagrać na Playstation 5 i Xbox Series X. Odpowiedzialne za ten tytuł jest studio BioWare, a wydawcą klasycznie jest Electronic Arts Inc.
Fanem trylogii byłem od momentu, gdy ktoś po raz pierwszy pokazał mi paluchem jedną z odsłon. Był to zdaje się Mass Effect 2 zaraz po swojej premierze. Od tamtego momentu całą trylogię przeszedłem już w całości dwukrotnie. Przy okazji męcząc wszystkie misje poboczne i dodatkowe aktywności jak tylko się dało. Przyznam, że już od jakiegoś czasu chodził za mną kolejny powrót do korzeni. Chęć zagrania jeszcze raz w trzy pierwsze części Mass Effect. Wtedy właśnie spadła na mnie wiadomość o planowanym remasterze.
Legendary Edition jest trochę jak spełnienie marzeń. Sporo już minęło od premiery pierwszej części, toteż szczególnie po niej widać piętno odciśnięte przez czas. Nie da się zaprzeczyć, że do Jedynki wraca się zawsze najtrudniej. Oprawa graficzna, mechanika itd. nieco przeszkadzają przy takich powrotach. Bardzo się chce, ale jednak trochę odrzuca. To trochę tak, jak z jedzeniem pączków: niby już nie możesz, ale odmówić się nie da. Tym bardziej cieszy mnie potwornie okazja do ponownego ogrania tych gier. Przede wszystkim szansa na zagranie w nie bez tak dużego dyskomfortu związanego ze starzeniem się. Sentyment zostaje zachowany, ale doznania z gry będą jak nowe.
Zgodnie z zapowiedzią remaster ma obsługiwać rozdzielczość Ultra HD 4K w 60 FPS. Również wszystkie animacje, modele postaci i tekstury zostały znacznie poprawione. Gra poza podstawową trylogią będzie zawierać również wszystkie DLC do tych tytułów. Ponadto Legendary Edition zostanie wyposażona w bonusowe wyposażenie, bronie, pancerze i pakiety. Co tu dużo mówić – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem (a co tu może się nie udać?!), to po premierze Mass Effect Legendary Edition, poczuje się mniej więcej tak jak te 10 lat temu. Za to warto kochać remastery.
Krystian Broniek – Prince of Persia: The Sands of Time Remake
Żeby nie było – ostrzegałem, że będzie mocno sentymentalnie. Remake Piasków Czasu. to drugi tytuł, który ląduje tutaj w dużej mierze za sprawą mojej słabości do serii. Co do niego jednak mam znacznie poważniejsze obawy.
Prince of Persia: The Sands of Time Remeke to zremasterowana pierwsza odsłona legendarnych przygód perskiego Księcia. Gra ma zadebiutować 18 marca 2021 i trafić na PC, Playstation 4 oraz Xbox One. Grę tworzy firma Ubisoft, a więc teoretycznie ci sami twórcy, którzy byli odpowiedzialni za kultowe odsłony serii. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Oryginał był tworzony przez zespół Ubisoft Montreal, Remake natomiast jest współtworzony przez Ubisoft Mumbai i Ubisoft Pune. Ten fakt, budzi już pewne wątpliwości co do jakości wykonania nowego/starego Księcia Persji. Choć warto też zaznaczyć, że pierwotni twórcy Prince of Persia brali udział w fazie pre-produkcji Remake’u jako konsultanci.
Grafiki jakie prezentują do tej pory twórcy też pozostawiają wiele do życzenia. Na pierwszy rzut oka przypominają grę z okolic 2010 roku. Mechaniki walki natomiast w materiałach promocyjnych nie wiele różnią się od tych z oryginału. Podobnie jest z animacjami. Jak więc widzicie, jest sporo obaw, które gdzieś tam cały czas mam z tyłu głowy. Remake Księcia Persji może okazać się bardzo szybko klapą. Dlaczego więc mimo tego intensywnie na nią czekam i jakie ma pozytywy?
Teraz kilka nowości jakie znajdziemy w Prince of Persia The Sand of Time Remake. Przede wszystkim postawiono na odnowioną szatę graficzną – to norma – choć jak wspominałem ta odnowiona też nie powala na kolana. Warto jednak napomnieć, że odklejono kamerę od pleców księcia, dzięki czemu będziemy mogli teraz grać z perspektywy swobodnego widoku trzecioosobowego. Do nowych standardów dostosowano również sterowanie. Z pewnością stanie się ona znacznie mniej toporne. Co więcej walka i charakterystyczne dla POP’a akrobacje, mają być teraz przyjemniejsze, bardziej intuicyjne i bardziej widowiskowe. Dodatkowo odświeżono również całą oprawę dźwiękową – soundtrack będzie skomponowany na nowo (naturalnie z pełną inspiracją utworów z oryginału), a wszystkie dialogi zostały nagrane od początku.
W gruncie rzeczy mógłbym tutaj przekopiować niemal kropka w kropkę dwa środkowe akapity z opisu Mass Effect Legendary Edition. Nie będę jednak tego robił. Zaznaczę tylko, że historia pierwszej części Prince of Persia jest dosyć podobna. Jestem w niej zakochany od dawna, ale jest to taka stara miłość: pomarszczona i brzydka, jeszcze znacznie bardziej niż w przypadku Mass Effect. Chciało by się wracać do niej częściej, ale grafika w oczy kole. Dlatego niezmiernie cieszy mnie remaster. Dzięki niemu świat gry stanie się zdecydowanie bardziej przystępny, szczególnie dla kogoś kto nigdy wcześniej do czynienia z tą grą nie miał.