Na Open’er Festival działo się bardzo dużo. W przerwach pomiędzy koncertami udało nam się spotkać z objawieniem polskiej sceny alternatywnej – duetem Wczasy. Oto zapis naszej krótkiej rozmowy.
Wywiad z zespołem Wczasy
Wczasy to projekt muzyczny założony w Poznaniu przez Bartłomieja Maczaluka i Jakua Żwirełło. W zeszłym roku wydał rewelacyjnie przyjęty debiutancki krążek zatytułowany Zawody. Muzyka zespołu to połączenie synth-popu rodem z lat 80. z rockowym, momentami nawet shoegazowym, pazurem. Wszystko to uzupełniają szczere do bólu teksty. Z Bartkiem i Kubą spotkaliśmy się pierwszego dnia festiwalu, a nasza krótka rozmowa dotyczyła planów na przyszłość, oczekiwań w stosunku do występu na festiwalu i wymarzonej współpracy muzycznej. Przed Wami wywiad z zespołem Wczasy.
KM: Cześć! Bardzo się cieszę, że znaleźliście czas na spotkanie ze mną. Widzimy się na Open’erze, za dwa dni zagracie na Firestone Stage. Jakie macie oczekiwania względem waszego występu?
Bartek: Ja mam nadzieję, że dostaniemy jakieś oponki zimowe, bo już nam się zużyły (śmiech).
Kuba: Dokładnie, właśnie jeździmy samochodem na koncerty i dopiero pod koniec maja zmieniliśmy z zimowych na letnie. Zimówki mogły się zetrzeć. Więc skoro gramy na scenie Firestone to liczymy na komplet opon od sponsora (śmiech).
KM: Przygotowaliście coś specjalnego na koncert podczas Open’era?
Bartek: To, co się wydarzy na scenie, jest tajemnicą. Rozmawiamy przed koncertem, więc nie możemy nic zdradzić. Nie chcemy nikomu psuć zabawy.
Kuba: Może coś będzie, a może nie (śmiech)
Bartek: Na pewno planujemy dać z siebie wszystko, zagramy najlepiej jak potrafimy. To możemy obiecać.
KM: Jesteście dalej na etapie promowania waszego debiutanckiego krążka pt. Zawody. Dla wielu recenzentów, w tym również dla mnie, jest to jedna z najlepszych płyt zeszłego roku w Polsce. Wiele publikacji opisuje album jako hołd latom 90., dla niektórych jest to swoisty manifest pokoleniowy. Jak wy odniesiecie się do tych opinii?
Bartek: Wiesz co, my najbardziej lubimy w tym, że się wydaje płytę, to że ona potem żyje swoim własnym życiem i nie musimy już niczego tłumaczyć.
Kuba: Każdy może interpretować ją na swój własny sposób i to jest super.
Bartek: Po prostu my już zrobiliśmy swoje. Teraz niech ludzie mówią co chcą o tym krążku. To jak my się zapatrujemy na to, nie ma najmniejszego znaczenia.
KM: Powiedzcie proszę coś więcej o genezie okładki do albumu Zawody. Muszę przyznać, że jest to jedna z najciekawszych okładek mijającego roku. Bardzo mnie ona intryguje, moim zdaniem idealnie pasuje do całego konceptu albumu. Jaka historia się za nią kryje?
Bartek: Ten pomysł wyniknął z wielu dyskusji. Były różne pomysły, a rozmowy na ten temat trwały długo.
Kuba: Pierwszy pomysł był taki, że na stadionie chcieliśmy zrobić po prostu zdjęcie na podium, a na różnych jego miejscach ustawić postacie, które w jakiś sposób nawiązywałyby do tego, o czym jest płyta. Ale ostatecznie skończyło się na tym, że sami znaleźliśmy się na okładce.
Bartek: Generalnie ja to pamiętam jak przez mgłę, nie jestem w stanie konkretnie powiedzieć jak się to skrystalizowało, ale może Kuba pamięta lepiej. Pomysł ogólny był, mieliśmy już tytuł płyty, wiedzieliśmy, co chcemy przekazać tą okładką, ale nie było kompletnie wiadomo, co z tego wyjdzie. To wszystko wyszło w jeden dzień na spontanie z naszym kolegą Jaremą Drozdowiczem – fotografem.
Kuba: Sesja odbyła się w lutym i było strasznie zimo, pewnie około -10 stopni. Zaczynaliśmy od zdjęć w naszej sali prób tego dnia, a potem przeszliśmy na stadion. Faktycznie robiliśmy tam różne podejścia zarówno na trybunach, jak i na bieżni. No i to jedno zostało wybrane.
Bartek: Ogólnie okładka to jedno, ale trochę zdjęć z tej sesji znalazło się również w całej oprawie albumu i zostało wykorzystane w materiałach promocyjnych.
KM: Czy po tym pozytywnym odbiorze debiutu, po tych wszystkich miłych słowach w kierunku zespołu można powiedzieć, że osiągnęliście sukces? I czym tak naprawdę jest dla was sukces w tej branży?
Kuba: Będzie, jak zagramy tam! (pokazuje na główną scenę festiwalu)
Bartek: Jak na Main Stage zagramy o godzinie np. 21 to chyba będzie można to uznać w kategorii sukcesu. A tak serio, to my się tak na to nie zapatrujemy, po prostu nagraliśmy album, lubimy robić to, co robimy, grać koncerty.
Kuba: Cieszymy się, że jest odzew i że przychodzą jakieś zaproszenia.
Bartek: Czy jest to sukces? No możliwe… Na pewno przez kogoś może to zostać tak odebrane, ale to nie jest tak, że my codziennie się budzimy i myślimy sobie “moje życie to sukces”.
Kuba: Zależy od punktu siedzenia, kto patrzy. Dla niektórych jest to sukces dla niektórych nie. Ale jeśli pytasz o sukces, to dla mnie będzie on wtedy, kiedy podczas koncertów ktoś będzie wynosił nam cały sprzęt z samochodu i rozstawiał go na scenie. A po koncercie ja będę schodził ze sceny, a on będzie to wszystko pakował i wkładał do fury.
Bartek: No i przydałby się własny kierowca (śmiech).
Kuba: Jeśli to osiągniemy, to w każdym wywiadzie będę podkreślał, że odnieśliśmy sukces.
Bartek: Dla mnie sukcesem byłoby przede wszystkim utrzymywanie się z muzyki, ale myślę, że to się nigdy nie stanie…
KM: Nastały dosyć trudne czasy dla debiutujących artystów. Jak wyglądało wasze poszukiwanie wydawcy? Czy był to żmudny proces i odbijanie się od klamki do klamki, czy wszytko przebiegło bez większych komplikacji?
Bartek: Trzeba przyznać, że nam się poszczęściło i poszło to dosyć szybko. Wysłaliśmy w zasadzie jednego maila.
Kuba: To nie do końca tak. Wysłaliśmy maile w parę miejsc, ale w sumie dość szybko odpowiedział Robert Przyszlak, czyli szef Thin Man Records. Otrzymaliśmy feedback, że posłucha materiału, ale na razie nie może, bo choroba i wyjazdy. Ale ostatecznie posłuchał, spodobało się i mogliśmy ustalać szczegóły. Od innych nie dostaliśmy zwrotnych maili i tyle.
Bartek: Ale to też nie było tak, że wysłaliśmy tysiąc maili, tylko raczej trzy, może cztery, w tym jeden taki naprawdę konkretny i był to mail do naszego obecnego wydawcy.
Kuba: To bardzo fajna wytwórnia z ciekawym katalogiem artystów.
KM: A co z nowym albumem? Macie już jakieś pomysły, inspiracje? Czy może to jeszcze za wcześnie na myślenie o nowym krążku?
Kuba: Tak, na razie mamy tytuł. Będzie się nazywał Spotkanie nad morzem.
Bartek: Mamy trochę nadmorskich sampli, mamy również odgłosy mew.
Kuba: Nagrywamy jakieś takie dźwięki terenowe, a nowe kawałki gramy też na koncertach. Nie wiemy jeszcze, czy wejdą one na nowy album, ale jakby powoli zbieramy materiał. Chcielibyśmy wydać nowy album w ciągu roku, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
KM: Skoro rozmawiamy już o nowym materiale, to czy nie boicie się, że wasz aktualny image i generalnie koncepcja przy kolejnych albumach przestanie tak mocno interesować ludzi? Teraz jesteście czymś świeżym na polskim rynku, ale wiadomo – moda jest ulotna.
Bartek: Zupełnie się tym nie przejmujemy.
Kuba: Nie myślimy o tym. Bardziej skupiamy się na muzyce, a takie rzeczy jak powiedzmy sfera wizualna, dojdą potem. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Moja dziewczyna jest kosmetologiem, więc kto wie, może usta sobie powiększę albo jakiś botoks zrobię – zobaczymy, jak to będzie. Bartek pewnie też coś o tym myślał (śmiech).
Bartek: Tak, ja też mam kilka operacji w planie, ale najpierw muzyka, a potem reszta (śmiech).
KM: Skoro spotykamy się na samym początku festiwalu, to powiedzcie mi jakie koncerty planujecie zobaczyć podczas tegorocznego Open’era.
Kuba: Wiesz co, zaraz planujemy zobaczyć Idles, który gra w Alter Stage, a potem to generalnie… ASAP Rocky, choć nie wiadomo czy ten koncert się odbędzie, bo go złapali w Szwecji.
Bartek: Ja gdzieś widziałem informację, że niby wyszedł za kaucją, ale to się okaże.
Kuba: Na pewno chcę zobaczyć Interpol, bo to kiedyś był jeden z moich ulubionych zespołów. Szczególnie cenię sobie pierwszą płytę. Koncert w namiocie może być świetny! Dziś fajnie będzie też zobaczyć Death Grips i Robyn. Jutro Normal Echo, The Strokes, The 1975.
Bartek: Na pewno Kamasi Washington! Jest trochę tego.
Kuba: W piątek to na pewno Cool Kids Of Death, The Smashing Pumpkins, Kylie Minogue i Rosalía, a reszta to na bieżąco będziemy sprawdzać. Polecamy też w sobotę koncert The Saturday Tea na Firestone Stage.
Bartek: Tak! To są nasi dobrzy koledzy, którzy ostro łoją na gitarach! Szarpidruty, ale naprawdę dobra jakość szarpania.
KM: To na koniec trochę pofantazjujmy. Jakbyście mogli sobie wybrać jednego artystę do współpracy muzycznej to był by to…? Parafrazując tekst Waszego utworu Prince czy Bowie?
Kuba: Nie wiem dlaczego, ale moja pierwsza myśl to Aleksander Kwaśniewski. Nie pytaj dlaczego (śmiech). Na co dzień dużo słuchamy klimatów post-punk i może fajnie byłoby coś zrobić z takimi ludźmi, choć ciężko by to było wpasować do naszej muzyki. Ale z tej dwójki, którą przytoczyłeś to chyba raczej David Bowie.
Bartek: Ja bym coś chętnie nagrał z Jakubem Żwirełło, ale jest chyba spora kolejka chętnych (śmiech). A tak na serio, to trudno tak na szybko podać jedno nazwisko. Wydaje mi się, że super byłaby współpraca z Jamesem Murphym z LCD Soundsystem. On mógłby nam pokazać trochę produkcyjnych sztuczek i mógłby też świetnie zagrać na perkusji. Taką współpracę biorę w ciemno!
KM: Dzięki Wam za to, że znaleźliście czas. Życzę dobrej zabawy na festiwalu i do zobaczenia na koncercie.
Bartek i Kuba: Również dziękujemy za rozmowę.