Królowa powróciła! Florence And The Machine w Łodzi

0
385

Brytyjska formacja Florence And The Machine po raz kolejny zawitała do Polski. Tym razem zespół promował ostatnie wydawnictwo High As Hope koncertem w łódzkiej Atlas Arenie. Czy koncert po raz kolejny okazał się sukcesem?

Florence And The Machine w Łodzi

Organizator koncertu, agencja GoAhead, bookując koncert Florence And The Machine w Łodzi mogli zacierać ręce. Mimo relatywnie częstych wizyt zespołu w naszym kraju, zawsze można spodziewać się tłumów chętnych zobaczyć charyzmatyczną wokalistę po raz kolejny. Nie inaczej było tym razem, Atlas Arena pękała w szwach, a rozentuzjazmowany tłum mógł podziwiać świetny wokal i niekończącą się energię sceniczną Florence Welch.

Young Fathers gościem specjalnym

Nim sceną zawładnęła rudowłosa artysta wraz z zespołem, swój koncert dali goście specjalni całej trasy koncertowej – zespół Young Fathers. Co prawda szkocka kapela na rynku funkcjonuje od kilku lat, ale dopiero ostatnia płyta spowodowała większe zainteresowanie twórczością zespołu. Wszak zeszłoroczny Cocoa Sugar to jeden z najciekawszych albumów 2018 roku. Szczerze powiedziawszy to chyba właśnie support zmotywował mnie do kupna biletu na koncert. Florence widziałem już dwa razy, a Young Fathers nie miałem okazji. O scenicznej formie zespołu słyszałem wiele dobrego i chciałem to sprawdzić na własnej skórze.

Young Fathers – świetny zespół, świetna muzyka, ale czegoś zabrakło

No i niestety muszę stwierdzić, że jestem odrobinę zawiedziony. Jeśli miałbym szukać powodów takiego stanu rzeczy, to chyba postawiłbym na miejsce koncertu. Muszę przyznać, że muzyka zespołu zdecydowanie bardziej pasowałaby do mniejszej lokalizacji, jakiegoś klubu lub namiotowej sceny podczas festiwalu. Odniosłem wrażenie, że tworzone przez nich dźwięki ulatniały się gdzieś w przestrzeni Atlas Areny. Inna sprawa, że publika też specjalnie nie pomogła artystom. Trybuny w zasadzie były w znakomitej większości puste, a ludzie zgromadzeni na płycie nie wykazywali większego zainteresowania koncertem. Wygląda na to, że muzyka Young Fathers nie trafia w gusta przeciętnego fana Florence And The Machine. Szkoda, ale mam nadzieję że zespół przyjedzie na swój solowy koncert do któregoś z klubów podczas jesiennej trasy koncertowej.

Kolejna wizyta Florence And The Machine w Łodzi!

Jak pisałem wcześniej, nie była to moja pierwsza styczność koncertową wersją Florence And The Machine. Zespół widziałem dwukrotnie, ale zawsze w formie festiwalowej. Tak więc gdy pojawiła się opcja zobaczenia kapeli podczas halowej trasy, w dodatku z gościnnym udziałem uwielbianych przeze mnie Young Fathers, nie trzeba było mnie długo namawiać. Miałem pewne oczekiwania w stosunku do tego występu i znakomita większość została spełniona, ale nie wszystkie. Największe zastrzeżenia mam do koncertowej setlisty, która mogła i powinna być lepsza. Oczywiście jest to moje subiektywne zdanie, a jestem też świadom, że mając na koncie cztery płyty studyjne, ciężko jest dogodzić wszystkim fanom.

Florence Welch – prawdziwy wulkan energii

Chyba każdy z obecnych w hali ludzi wiedziało, czego spodziewać się po liderce zespołu – Florence Welch. Przez te wszystkie lata działalności, podczas wszystkich koncertów w Polsce, artystka zawsze dawała z siebie sto procent. Jej energia nie kończy się nigdy, a jej umiejętności wokalne budzą podziw, nierzadko wywołując gęsią skórkę. Nie inaczej było podczas koncertu w Łodzi. Florence tańczyła, skała, a w kulminacyjnym momencie koncertu postanowiła wskoczyć w tłum powodując egzaltację najbardziej zagorzałych fanek.

Zespół promuje album High As Hope

Koncert rozpoczął się tak samo jak ostatni album zespołu – od piosenek June i Hunger. Mimo że nie jestem entuzjastą krążka High As Hope, to uważam, że te dwa utwory w wersji live brzmią bardzo dobrze i świetnie nadają się na inaugurację koncertu. June to bardzo przyjemna, delikatna ballada z całą masą uroku, a Hunger to singlowa petarda, która na żywo potrafi rozbujać nawet najbardziej sztywnych słuchaczy. W kolejnej części koncertu otrzymaliśmy kilka starszych utworów – Between Two LungsOnly If for a Night oraz Queen Of Peace. Kilka słów chciałbym poświęcić temu ostatniemu, gdyż jest to jedna z moich ulubionych piosenek zespołu, a w wersji koncertowej to zawsze gwarancja dobrej zabawy! Podczas piątkowego koncertu utwór zabrzmiał znakomicie, co jest wielką zasługą nie tylko liderki, ale również pięknie brzmiących skrzypiec, które w tej piosence wybitnie dobrze wkomponowały się w aurę i klimat koncertu.

Hołd dla południowego Londynu oraz legendarnej Patti Smith

Florence Welch wielokrotnie podkreślała przywiązanie do miejsca, z którego się wywodzi – południowej części Londynu. Artystka dała temu wyraz w piosence South London Forever, przed którą wyraziła swoją miłość do Londynu i subtelnie skrytykowała Brexit, mówiąc, że wszyscy jesteśmy Europejczykami. Następnie wokalistka zadedykowała piosenkę Patricia swojej idolce, Patti Smith, która była inspiracją do tworzenia tego utworu. Był to bardzo ciepły, subtelny moment podczas koncertu Florence And The Machine.

Najlepszy moment koncertu – energia kipiała ze sceny!

Po kilku spokojniejszych utworach przyszła pora na najlepszy, bardzo żywiołowy moment łódzkiego koncertu. Zespół zagrał koncertowe perełki Dog Days Are Over, Ship To Wreck oraz Moderation. Szczególnie dobrze wybrzmiała ta ostatnia, najnowsza kompozycja. Ja nie potrafiłem przestać skakać, podobnie jak ubrana w rustykalną sukienkę Florence. Rudowłosa wokalistka po raz kolejny udowodniła, że ma ogromne poczucie humoru i dystans do własnej ochoty. Artystka kilkakrotnie dała do zrozumienia, że nie stroni od alkoholu, co często obracała w żart. Świetnie też wypadł moment, w którym Florence “kulturalnie, w stylu angielskim” poprosiła o schowanie telefonów do kieszeni.

Akcje koncertowe polskiego fanklubu

Nie jestem fanem wszelakich akcji koncertowych, z których słyną fani w Polsce. Często takie przedsięwzięcia nie są dostatecznie nagłośnione, przez co zazwyczaj po prostu okazują się klapą. Na szczęście podczas koncertów Florence w Polsce, nad wszelkimi akcjami pracuje bardzo prężnie działający fanklub. Członkowie tegoż fanklubu nie dość, że wymyślili proste, aczkolwiek bardzo efektowne akcje, to jeszcze dopilnowali, żeby o akcji było głośno i sami z własnej kieszeni wyłożyli fundusze na torebki śniadaniowe i kolorowe folie. Papierowe torebki śniadaniowe wraz z latarkami telefonów utworzymy morze lampionów, które rozświetliły arenę podczas utworu 100 Years. Wyraźnie wzruszona Flo była bardzo szczęśliwa widząc efekt akcji. Jeszcze większe wrażenie zrobiła kolejna akcja, która odbyła się przy hicie Cosmic Love, podczas którego latarki telefonów przybrały różnokolorowe barwy, tworząc mozaikę kolorów.

Thank you Florence + The Machine Fan Club PL ✨

Opublikowany przez Florence + The Machine Poniedziałek, 18 marca 2019

Florence w tłumie!

Podczas utworu Delillah – utworu z albumu How Big, How Blue, How Beautiful – Florence dołożyła pracy ochroniarzom dbającym o bezpieczeństwo artystów. Uskrzydlona ciepłym przyjęciem polskich fanów artystka postanowiła zacieśnić interakcję z publicznością poprzez zejście na płytę areny i zabawę z najzagorzalszymi fanami. Oczywiście spodziewałem się tego, ale mimo to akcja spowodowała uśmiech na moich ustach. Lubię, gdy artysta decyduje się na taki ruch. Na koniec artystka zagrała świetny, gitarowy What Kind Of Man, po czym zeszła ze sceny.

Florence And The Machine na bis!

Oczywiście to nie był koniec imprezy, bo Florence And The Machine przygotowali jeszcze dwie ostatnie piosenki, przygotowane na bis. Mowa o utworach – Big God oraz absolutnym hicie Shake It Out. Szkoda, że ten pierwszy nie został zamieniony na bardziej energetyczny na przykład – Rabbit Heart (Raise It Up). Gdybym ja mógł zadecydować, to tak by się właśnie stało. Na szczęście Shake It Out idealnie zakończyła ten znakomity koncert.

Florence And The Machine w Łodzi – podsumowanie

Jak wynika z mojej relacji, koncert w Łodzi można uznać za wyjątkowo udany. Jednak jak zaznaczyłem na początku, występ nie był pozbawiony kilku wad. Ponarzekałem trochę na dobór utworów do setlisty, wiec nie będę się powtarzał. Trochę rozczarowała mnie produkcja koncertu. Elementy scenografii były wyjątkowo ubogie i w tej materii liczyłem na zdecydowanie więcej. Duże zastrzeżenia mam również do wielkości strefy Golden Circle. Była ona zdecydowanie zbyt wielka, przez co fani posiadający bilety na zwykłą płytę mogli po prostu niewiele widzieć. Nie wiem czy za taki stan rzeczy odpowiada organizator czy management artystki, ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Mimo tych kilku ale, które mam, uważam że koncert Florence w Łodzi był rewelacyjny, a forma sceniczna artystów artystów jest znakomita. Kto nie był niech żałuje! To co, kiedy kolejny koncert Florence w Polsce?

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments