Za Bitaminą już ponad połowa wiosennej trasy koncertowej. Ostatnim miastem, który miał okazję bawić się do ich muzyki był Toruń. Zespół bujał tam, aż miło patrzeć.
Moje pierwsze spotkanie z muzyką Bitaminy na żywo miało miejsce w ubiegłym roku na Festiwalu Co Jest Grane 24 w Warszawie. Los na szczęście chciał (no dobra, może to w sumie ja bardziej chciałam), żebym doświadczyła tego jeszcze raz. I wyszło mi to drugie spotkanie na dobre. A nawet na bardzo dobre.
Bitaminą – koncert w Toruniu
Toruński koncert odbył się 24 marca w Klubie Lizard King. Wydarzenie rozpoczęło się z nieznacznym opóźnieniem. Na początku obie strony – artyści i widownia zdawali się być nieco wycofani, ale do rozkręcenia imprezy wystarczyło tylko kilka minut. Niesamowita swoboda jaką wykazuje zespół podczas występów przechodzi również na słuchaczy. W ostateczności powstał jeden organizm, w którym wszystko jest powiązane. Jeśli tłum przejawiał chęci do współpracy to i zespół chętniej go angażował w różne działania.
Wokalista – Mateusz, który podczas koncertu pełni rolę nakręcacza jest w tym wszystkim bardzo naturalny. Potrafi zachęcić tłum do powtarzania kroków podczas Pornosów, które bujają całym klubem, ale też uspokoić go, by inny utwór – melorecytowany przez Piotrka – wybrzmiał w całkowitej ciszy. I tu trzeba oddać widowni, bo pięknie się spisali. Fajnymi momentami były też utwory, które tłum znał nieco lepiej niż inne i przez to więcej śpiewał. Wybrzmiewał wtedy głośny chór tworzony przez fanów, a w tym zawsze jest jakaś taka nieopisana magia. I było to słychać zwłaszcza podczas Postu, w którym Mateusz zostawiał fanów samych, a reszta zespołu nieco się wyciszała.
Halo, a co na setliście?
Muzycznie septet był wyśmienity! Bardzo podobało mi się, że koncert nie był prostym odegraniem utworów. Panowie pokusili się o ciekawe aranże i super! Płytę każdy może włączyć w domu, a od sytuacji koncertowej wymaga się czegoś innego. Ja na przykład szukam jakiejś ulotności. Czegoś co sprawi, że faktycznie będzie wyjątkowo. I między innymi dzięki innym wersjom utworów tak faktycznie jest (wpisują się w to też niepowtarzane, nieoklepane kwestie między piosenkami.) Jeśli chodzi o setlistę, pojawiły się obiecywane nowe utwory – w końcu kolejna płyta tuż tuż! Było opublikowane już Na pół, które mimo swojego dość krótkiego żywota w streamingu i tak było entuzjastycznie śpiewane, ale też kawałki nieznane.
Bitaminie za ten wieczór należy się chapeau bas. To był naprawdę dobry koncert. Zdecydowanie lepszy od tego podczas czerwcowego festiwalu w Warszawie – głównie dzięki klimatowi. Na Bitaminę po prostu warto chodzić wtedy, kiedy widownia jest nastawiona konkretnie na nich, a nie jest mieszanką losowych i mniej losowych ludzi. Trzeci koncert koniecznie muszę zaliczyć bez aparatu, który narzuca pewne obowiązki i ciąży na ramieniu. Zamiast tego wezmę wygodny strój, żeby móc bujać się bez ograniczeń.
Zapraszam na fotki z tego wieczoru!
Bitamina jest w trasie już tylko do 7 kwietnia. Jeśli jeszcze nie byliście na ich koncercie lub macie ochotę powtórzyć dobrą zabawę, zachęcamy Was do szybkiego zakupu biletów, na któryś z nadchodzących występów. Nie zwlekajcie – bilety na niektóre koncerty z trasy się wyprzedały! Możecie usłyszeć chłopaków jeszcze w:
28.03 Bydgoszcz | Estrada
29.03 Ostów Wielkopolska | Stara Przepompownia
30.03 Poznań | B17
31.03 Zielona Góra | Kawon
04.04 Rzeszów | Pod Palmą
05.04 Lublin | CSK
06.04 Zabrze | CK Wiatrak
07.04 Opole | NCPP