Na ten tytuł czekało wielu! W końcu na sklepowych półkach zadebiutował Eleven – gra planszowa autorstwa Thomasa Jansena. Czy najnowsza propozycja od Portal Games sprostała wysokim oczekiwaniom?
Z komputera do planszówki
Eleven to ekonomiczna gra Thomasa Jansena, w której każdy z graczy staje przed zadaniem zarządzania i rozwijania własnego klubu piłkarskiego, by pod koniec sezonu zdominować ligę i pokonać swych przeciwników. To prawdopodobnie najwierniejsze planszowe odwzorowanie piłkarskiego menedżera rodem z gier komputerowych. To także soczysta, rozbudowana gra euro, w której gracze zarządzają surowcami, poszerzają swoje możliwości akcyjne, surowcowe i mechaniczne, pozyskują nowe karty i optymalizują swoją drogę do zwycięstwa.
Jak się w to gra?
Na rundę gry składa się kilka tur ponazywanych dniami tygodnia i tematycznie pogrupowanych. Poniedziałek otwiera rundę i dostarcza wszystkich danych, jakich gracz potrzebuje do sensownego zaplanowania rundy. To czas na produkcję dostępnych w niej zasobów oraz mechanizm rozpatrywania unikatowych zdarzeń, które nieraz mocno zmianą Twoje pierwotne plany rozgrywki. Wtorek, środa i czwartek to dni, w których przeprowadzamy akcje graczy. Wśród możliwych akcji mamy: kupowanie i sprzedawanie zawodników, zatrudnianie personelu, rozbudowa infrastruktury stadionowej, pozyskanie sponsorów oraz używanie specjalnych akcji z posiadanych kart. Ostatnim elementem są rozgrywane w weekendy – rozgrywki ligowe.
To nie jest gra dla każdego
Eleven to zaawansowana gra ekonomiczna w świecie futbolu. Mimo bardzo popularnego tematu, trzeba zaznaczyć, że nie jest to gra dla każdego. Mnogość zasad, masa komponentów i wiele możliwych strategii, może przytłoczyć mniej wtajemniczonego gracza. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której rodzic kupuje swojemu dziecku grę w prezencie – bo zobaczył trenera piłkarskiego na okładce. Cóż, nie chcę widzieć rozczarowania takich dzieciaków.
Jakość komponentów
Pudełko gry Eleven wypchane jest po brzegi różnego rodzaju żetonami, kartami, planszetkami i masą kartonowych elementów. Jednak jak mawiał klasyk, nie liczy się ilość, tylko jakość. Jak w tym elemencie radzi sobie propozycja wydawnictwa Portal Games? Tutaj jest przeciętnie. Szczególnie jeśli porównamy z tym, co otrzymali gracze, którzy zdecydowali się wesprzeć projekt w trakcie kampanii wspieraczkowej. Największym rozczarowaniem są planszetki zarządzania klubem, rozbudowy stadionu oraz plansza meczowa. Wspieraczkowa wersja otrzymała grube, solidne, dwuwarstwowe plansze, do których żetony, znaczniki i karty pasują idealnie. Niestety wersja sklepowa posiada bardzo cienkie substytuty, które mocno utrudniają rozgrywkę. Cała zawartość gry się po nich ślizga, a po kilku rozgrywkach są one mocno powyginane, przez co po prostu wyglądają źle na stole. Jeśli wydawnictwo chciało na czymś oszczędzić, to chyba powinno poszukać innego rozwiązania. Różnic pomiędzy wersjami jest więcej, ale w zasadzie tylko ta zabolała mnie tak bardzo.
Karty zarówno pod względem ikonografii, jak również grafik, prezentują się bardzo dobrze. Są wykonane z dobrej jakości papieru, choć są podatne na zarysowania. Pierwsze dwie rozgrywki zagrałem bez koszulek ochronnych i na kilku rewersach kart widać drobne zarysowania. Więc jeśli zdecydujecie się sięgnąć po Eleven, to zakupcie również odpowiednie folie.
Czy wyczuwalny jest klimat?
Klimat w grach euro to coś, co twórcy często chcą uzyskać, a nie zawsze im się to udaje. Miałem spore obawy dotyczące tego tytułu, stąd odpuściłem kampanię crowdfundingową. Muszę przyznać, że czuć tutaj piłkarski klimat. warto jednak zaznaczyć, że nie wszystko wyszło idealnie. Zacznę od aspektu ekonomicznego, bo ten wypada fantastycznie. Od pierwszych chwil czujemy, że nasze decyzje mają wpływ. Jak na dobrą euro-grę, jest sporo możliwości zbierania punktów zwycięstwa. Oczywiście nie wszystko jest policzalne i łatwe do zaplanowania. Wszystko przez karty spotkań zarządu, które wprowadzają drobne fabularne wstawki, w których nasz zarząd musi podjąć decyzję. Wybór ten odbywa się poprzez rzut kością, co wprowadza sporą losowość do rozgrywki. Czasem uśmiechnie się do nas los i otrzymamy przypływ gotówki, a czasem w szeregi naszego zespołu wedrze się choroba i będziemy musieli poradzić sobie w meczu bez naszej największej gwiazdy. Takie wstawki wprowadzają klimat i powodują, że każda rozgrywka jest inna.
Gorzej wypada rozgrywanie meczów. Jest ono mocno nieintuicyjne, nie pomagają podpowiedzi skautów, a pierwszych kilka meczów zamiast bawić – irytuje. Z każdym kolejnym meczem, nasze wtajemniczenie rośnie, a rozgrywka staje się prostsza i przyjemniejsza. Brakuje tu tylko pojedynków między graczami. Tak naprawdę każdy gra swoje mecze z „wirtualnym” przeciwnikiem i nie patrzy na to, co robi współgracz. Jedyny wspólny moment to symulacja wyników pozostałych zespołów oraz śledzenie wspólnej tabeli ligowej. Po takim tytule spodziewałbym się większej interakcji.
W kawalerce nie zagrasz
Eleven to gra, w której może zagrać do 4 graczy i od razu powiem – jeśli nie masz ogromnego stołu, to nawet nie próbuj zagrać to w tak licznym składzie. Ta gra zajmuje bardzo, bardzo dużo miejsca. Już sam rynek kart piłkarzy, sponsorów i personelu jest wyjątkowo rozbudowany, a jeśli dorzucimy do tego po trzy planszetki dla każdego gracza, tabelę ligową i masę żetonów, znaczników i infrastruktury stadionowej – robi się z tego gra-gigant. Więc jeśli posiadasz niewielkie mieszkanie i często grywasz w gronie znajomych – ten tytuł powinieneś odpuścić. Optymalnie gra się w dwie osoby, a, prawdę powiedziawszy, najlepiej bawiłem się w rozgrywkach solo. To wtedy mogłem się w pełni wczuć w atmosferę gry, a dołączone do gry scenariusze dodały dreszczyku emocji.
Syndrom Kickstartera
W przypadku gry Eleven, mamy do czynienia z typowym „syndromem Kickstartera”. W jednym momencie wychodzi gra oraz aż pięć dodatków, które, w mojej opinii, powinny być integralną częścią zestawu od samego początku. Niestety, wydawcy często decydując się na ufundowanie gry na platformach crowdfundingowych, muszą wprowadzić odpowiedną liczbę bonusów i dodatkowej zawartości. Tak samo jest w przypadku recenzowanej gry. Dobrze, że chociaż dodatki nie zostały wydane jako wspieraczkowy exclusive i każdy gracz posiadający samą podstawkę, w późniejszym czasie będzie mógł dokupić wybrane, bądź wszystkie dodatki.
Podsumowanie
Eleven to produkt, jakiego jeszcze nie było. To gra, która była potrzebna i która eksploruje temat mocno pomijany przez twórców planszówek. To doskonała gra ekonomiczna do rozgrywek solo, której największe bolączki uwydatniają się w rozgrywkach wieloosobowych. Widać, że autor to pasjonat piłkarskich managerów komputerowych. Wiele mechanizmów zostało doskonale zaimplementowane do tej planszówki. Tytuł cechuje spora losowość, choć w moim odczuciu ona nigdy nie wpływa całkowicie na wynik rozgrywki. Jeśli pasjonujesz się grami euro i dobrze znasz serię Football Manager – Eleven będzie doskonałym wyborem! Jeśli piłkę nożną oglądasz tylko w telewizji, a jedyną znaną Ci grą komputerową jest FIFA – to możesz się odbić od tego tytułu.
Trochę kłuje w oczy jakość wykonania niektórych elementów, ale przekłada się to na całkiem dobrą cenę gry. W sklepach internetowych można ją wyrwać za mniej niż 140 zł. W tej cenie otrzymujesz masę konwentu, sporą regrywalność i masę frajdy. Nie jest to gra dla każdego i nie każdy pokocha ją od pierwszej rozgrywki. Ja, mimo zauważalnych problemów, bawiłem się wybornie i na pewno wielokrotnie będę wracał do tego tytułu.
Grę do recenzji otrzymaliśmy od wydawnictwa Portal Games, za co bardzo dziękujemy. Wydawca nie miał wpływu na treść recenzji.