Chaotycznie spójny album. Recenzja „Breslau Hardcore” od Zdechłego Osy

0
422

Autodestrukcja i nutka refleksji w muzycznym, kontrolowanym szaleństwie. Pod koniec lutego 2023 Zdechły Osa wypuścił swój drugi legalny album. Mimo wejścia w mainstream i dystrybucji przez duży label – Warner Music, dostajemy ten sam ekscentryczny, punkowy styl. Pytanie, czy wychodzi to na dobre, czy może Breslau Hardcore to odgrzewany kotlet?

Doceniony przez szerokie grono, nie tylko słuchaczy

Zdechły Osa to postać jedyna w swoim rodzaju. Działający wcześniej we wrocławskim podziemiu raper, w 2021 wydał pierwszy legalny album Sprzedałem dupę, który osiągnął status złotej płyty, a single na youtubie wykręcały po kilka milionów wyświetleń. Rekordzistą jest tutaj Patolove, który ma obecnie 19 mln wyświetleń. Po wydaniu legalnego debiutu raper wraz ze swoją ekipą Thirdeye koncertował po całej Polsce i stopniowo zwiększał swoje grono słuchaczy.

Jego oryginalność i bezkompromisowość została doceniona również przez wielu twórców. Pokazuje nam to dobitnie lista featuringów na nowej płycie. Mamy tutaj przekrój polskiej sceny hiphopowej, od podziemnych graczy takich jak: Pikers czy Gicik A’Mane (Hewra), do szerzej znanych Kosiego (JWP) i Hadesa. Na szczególne wyróżnienie zasługuje połączenie sił Osy z krakowskim kolektywem Ćpaj Stajl. Wrocławianin dograł się już na poprzedni album tej grupy w tytułowym numerze Złoty strzał, a ich dalsza współpraca wychodzi obu stronom na dobre.

Dużo większym zaskoczeniem byli dla mnie jednak goście spoza rapowego podwórka. Na Breslau Hardcore dograli się: Brodka, Sarsa oraz WaluśKraksaKryzys.

Muzyczny kontrolowany chaos

W sferze bitowej dzieje się tutaj równie dużo. Za większość produkcji na tym albumie odpowiada Aetherboy1 (Eter), który od początku muzycznej przygody Osy, jeszcze w podziemiu, ściśle z nim współpracuje. Eter udziela się też wokalnie w piosence Ściany pod wrażeniem. Nie jest to wybitna zwrotka i zdecydowanie wolę jego twórczość jako producent. Na szczęście zapewnia nam gitarowe, punkowe bity, które są wizytówką Osy. O talencie Etera niech świadczą także te bardziej powykręcane, elektroniczne produkcje, których możemy doświadczyć na tym albumie. W elektronicznym klimacie swoją cegiełkę dorzucają także świetni DaVoskDocta i Dendi Made-It.

Na Breslau Hardcore nie zabrakło również klasycznych, rapowych, brudnych bitów od takich osobistości jak 1988 czy MłodyGad600 i Alick z Ćpaj Stajl. Osa płynie na nich bardzo dobrze, a jego nonszalanckie flow pozwala mu się idealnie odnaleźć nawet gdy całą zwrotkę leci na czasownikowych rymach (Zakochany kundel). W jednym numerze pojawiają się także scratche od DJ Zetena. Rzecz coraz rzadziej spotykana w dzisiejszych czasach, czym Osa na pewno zdobywa sympatię tych bardziej oldschoolowych słuchaczy.

Jak widzimy warstwa muzyczna jest dość różnorodna i nie można powiedzieć, że jest to muzycznie nudny album. Osa ma dobre ucho do bitów i mimo sporego miszmaszu klimatów nie czuć przepychu, a brzmienie jest naprawdę spójne.

Przecież my to już znamy

Patrząc szerzej na najnowszy album Zdechłego Osy i porównując go do poprzedniego możemy wysnuć teorię, że sam gospodarz niczym nas nie zaskakuje. Znaliśmy już jego specyficzny głos i zabiegi wokalne. Słyszeliśmy go na podobnych bitach. Znaliśmy jego zamiłowanie do autodestrukcji. Wiedzieliśmy, że jego teksty są prosto i dobitnie napisane, że jego przekaz jest dosadny i pozbawiony wymyślnych metafor.

Czy to jednak źle, że dostajemy to, co już dobrze znamy? Według mnie nie. Stylówka Zdechłego Osy wyróżnia się na tle polskiej sceny. Zmiana nie była tu wcale potrzebna, bo nowy album nie jest wcale nudny czy powtarzalny.

Czego nie można odmówić Zdechłemu Osie, to na pewno konsekwencji. Utrzymuje on swój wizerunek i styl bycia od czasów pierwszych podziemnych nagrywek. Luźna, charyzmatyczna nawijka to wciąż jego znak rozpoznawczy. Jedyne, co się zmieniło, to liczby pod numerami i artyści tacy jak Brodka na featach. Kontrakt z majorem wcale nie wykastrował Osy.

Zadziwiająca jest dla mnie spójność tej płyty. Osa wydaje się roztrzepanym, nie do końca ogarniętym typem. Świadczą o tym też jego teksty czy refreny zaśpiewane jakby na odwal się. Szaleństwo w każdym wymiarze jest według mnie esencją twórczości wrocławianina. To wszystko składa nam się jednak w logiczną całość. Ciężko powiedzieć, czy jest to przemyślany i wykalkulowany zabieg, czy po prostu szczęście i talent. Jedno jest pewne: to działa.

Na tej płycie zauważam też u Osy proces dojrzewania. W zalewie wulgarnych, krzyczanych wersów, przepełnionych hedonistycznych stylem życia pojawiają się tutaj momenty refleksji. Przykładem jest np. numer z Brodką Do widzenia czy druga część piątego numeru Wrażliwe chłopaki. W głosie Zdechłego Osy czuć gorzkie emocje i w swoim stylu przekazuje on to, co go boli. Brak metafor, czy wyszukanych środków stylistycznych w tym wypadku sprawia tylko, że trafia to mocniej swoją prostotą przekazu.

Ugruntowanie punku na scenie

Breslau Hardcore nie jest płytą, która mnie powaliła czy zaskoczyła. Nie zmieni ona też obrazu polskiej sceny muzycznej. Jest jednak projektem, którego od Osy oczekiwałem. Dobrze wyważone style, w których Zdechły odnajduje się najlepiej, ciekawi i różnorodni goście, a także nutka nostalgii w zalewie autodestrukcji i hulaszczego trybu życia.

Album ten na pewno mnie zatrzymał i chciałem go odsłuchać kilka razy. W dzisiejszych czasach jesteśmy zalewani masą podobnej do siebie muzyki. Twórczość Osy jest zdecydowanie czymś ciekawym i wyróżniającym się na scenie. Wydaje mi się, że drugi legalny album pozwolił Osie ugruntować swoją pozycję na scenie i dopisać kolejne, udane kartki rapowo-punkowej historii. Żeby w pełni odczuć energię i brzmienie Osy oraz jego ekipy Thirdeye polecam udać się na ich koncert. Ostrzegam jednak, że można nie wyjść z niego cało.

7/10

Zdechły Osa / materiały prasowe
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments