W miniony wtorek Lana Del Rey opublikowała w sieci nowy singiel hope is a dangerous thing for a woman like me…but I have it. To kolejny utwór, promujący jej nadchodzący album, którego premiera odbędzie się w tym roku.
hope is a dangerous thing …
Najnowsza ballada jest trzecią ujawnioną pozycją z track listy szóstego wydawnictwa artystki. hope is a dangerous thing … to intymne studium wyznań i osobistych refleksji piosenkarki nad jej karierą, a także stanem, w jakim obecnie się znajduje. Słowa oprawione stłumionymi, pojedynczymi dźwiękami pianina, wybrzmiewają tu silniej niż w poprzednich dziełach Del Rey. Twórczyni po raz pierwszy w tak czysty i niepretensjonalny sposób odsłania się przed słuchaczami. Także nie boi się używać śmiałego porównania do postaci Sylvi Plath (słynnej, amerykańskiej poetki, cierpiącej na zaburzenie afektywne dwubiegunowe – przyp.red.). Wnioskując po tym utworze możliwe, że Norman Fucking Rockwell będzie bardziej dojrzałym albumem od pozostałych. Na w.w. premierę trzeba jeszcze chwilę poczekać, ale poniżej prezentujemy wszelkie informacje, jakie udało nam się zebrać na temat nadchodzącego tytułu.
Kiedy premiera?
Data wydania Norman Fucking Rockwell określana jest tajemniczym terminem „mid-2019” (środkiem 2019) lub „the top of 2019” (szczytem 2019). Mimo tych enigmatycznych zwrotów, Lana ujawniła w zeszłym tygodniu, że pracę nad najnowszym krążkiem nareszcie zostały zakończone. Zanim jednak usłyszymy nowe dzieło Amerykanki, wpierw będziemy mogli przeczytać … jej tomik poezji!
Poezja ponad wszystko
Del Rey już wcześniej wyjawiała swoją chęć do opublikowania zbioru tekstów, przed wypuszczeniem nowego wydawnictwa. We wrześniowym wywiadzie pisarka przyznała, że poezja jest dla niej formą dającą jej pełną swobodę tworzenia. Po chwili zostały zdradzone kolejne tajemnice:
Obecnie mam 13 nieco dłuższych wierszy, które zaczęłam oprawiać i pomyślałam „Wow, te strony zaczynają przybierać na ilości. Niezły stos!”. Z haiku* jest też łatwiej, ponieważ to tylko trzy linijki, więc możesz mieć 30 stron haiku i to tylko 200 słów czy coś koło tego. Ale uświadomiłam sobie, że stają się komplementarne wobec siebie i zaczynają przypominać prawdziwą książkę. Dlatego wydaję mi się, że chciałabym samodzielnie wydać ten tomik, choć dystrybuowanie nie jest moją najmocniejszą stroną. (…) Wstępnie będzie się nazywał Violet Bent Backwards Over the Grass. To fragment zaczerpnięty z mojego ulubionego wiersza, który napisałam.
* haiku – klasyczna miniaturka poetycka, składająca się z 17 sylab, wywodząca się z kultury japońskiej, zapoczątkowanej jeszcze w XVII w.
Hi! pic.twitter.com/glpCw8EvHu
— Lana Del Rey (@LanaDelRey) August 6, 2018
Norman Fucking Rockwell
We wspominanym już wywiadzie Lana Del Rey opowiedziała również historię, stojącą za nazwą zbliżającej się płyty:
Współpracując z Jackiem (Antonoff – przyp. red.)*, byłam w pogodniejszym nastroju, gdyż był on niezwykle zabawny. Stąd numer tytułowy nazywa się Norman Fucking Rockwell. Po części jest on o facecie, który jest genialnym artystą. Jednak w jego mniemaniu jest do dupy i zdaje sobie z tego sprawę, więc nie przestaje o tym nawijać. (…) Bardzo często „kończę” z takimi kreatywnymi typami i wiesz oni ciągle mówią tylko o sobie, więc ja im przytakuję: „tak, tak”. (…) Tytuł tego kawałka spodobał mi się Tak bardzo, że powiedziałam: „Ok, koniecznie chcę, żeby płyta nazywała się tak samo.”
Jack Antonoff to amerykański muzyk, piosenkarz i producent odpowiedzialny za sukcesy m.in. Lorde czy Taylor Swift. Współpracę z nim piosenkarka potwierdziła w sierpniu zeszłego roku, tweetując powyższe zdjęcie, na którym oboje ubrani są w białe garnitury. Para muzyków tworzyła razem od grudnia, a jak wspomina Lana:
Jack przyjeżdżał do Los Angeles na około 9 dni w miesiącu. (…) Mamy kolekcję piosenek, które sama zsekwencjonowałam i szczerze pokochałam.
Pierwsze dźwięki
Mariners Apartment Complex było pierwszą oficjalną zapowiedzią nadchodzącego albumu. Utwór miał swoją premierę we wrześniu w ubiegłym roku. Był utrzymany w klasycznej estetyce Lany: subtelne, przygaszone dźwięki muzyki country, przeplatane wstawkami orkiestrowymi. Autorka wspomina o sytuacji, która zainspirowała ją do napisania wspomnianego singla:
Byłam na nocnym spacerze z pewnym facetem, z którym akurat się spotykałam. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się przed kompleksem apartamentów jego przyjaciela. Wówczas on położył rękę na moim ramieniu i powiedział: „Myślę, że jesteśmy razem, bo jesteśmy do siebie bardzo podobni. Oboje jesteśmy popieprzeni.”. Jego słowa bardzo mnie zraniły. Odpowiedziałam mu:” Nie sądziłam, że utożsamiasz się ze mną w taki sposób … Tak naprawdę obecnie czuję się bardzo dobrze. Nie jestem smutna.”
Ówczesnego partnera Del Rey taka odpowiedź bardzo zdenerwowała, a jego złość stała się inspiracją dla piosenkarki. Uświadomiła sobie wtedy, że musi wejść w rolę osoby pokazującej drogę. Musi w pewien sposób wyrzucić z siebie to wszystko, sama korzystając z tego oczyszczenia, jak i podzielić się nim z innymi.
Premiera za premierą
W tydzień po opublikowaniu Mariners Apartment Complex fani Amerykanki mogli zachwycać się kolejną nowością Venice Bitch. Utwór trwający niemal 10 minut jest zmysłową, wdzięczną pocztówką nakrapianą nostalgią, w której łatwo się zanurzyć. Mimo swojej pokaźnej długości, piosenka jest tak zbudowana, że czas przy niej “płynie”. Odpręża słuchacza, dostarczając ogromną przyjemność, przez co paradoksalnie wydaje się być za krótka. Lana sama przyznaje, że tytuł Venice Bitch jest szalony i nieco przewrotny, ale to w końcu “tylko” tytuł nagrania.
Z kolei w październiku na niespodziewanym wystąpieniu Del Rey zaśpiewała premierowo kolejny numer. Podczas cyklicznego wydarzenia organizowanego przez Apple na Brooklynie, gwiazda wykonała How To Disappear. Przy tym utworze akompaniował jej na pianinie producent Jack Antonoff. Oficjalne audio wideo ukazało się 30 października na platformie YouTube.
Trasa?
Na razie Lanę Del Rey można usłyszeć na festiwalach. W najbliższych miesiącach artystka odwiedzi: Tinderbox Festival w Dani (27-29.06), Lollapaloozę w Sztokholmie (28-29.06), jak i Benicassim Festival w Hiszpanii (18-21.07). Dalsze plany koncertowe zostaną zapewne ujawnione stopniowo wraz ze szczegółami dotyczącymi premiery Norman Fucking Rockwell. Wszystkim fanom pozostaje tylko czekać i wypatrywać kolejnych niespodzianek, sygnowanych pseudonimem Del Rey.