Wij – „Przeklęte wody” [recenzja]

0
410
Wij Przeklęte wody

Wij prezentuje Ep-kę Przeklęte wody!

Trio Wij zadebiutowało w 2021 roku albumem Dziwidło, który był utrzymany w klimacie hard rocka i bluesa. Porównywano go do dokonań Black Sabbath i Led Zeppelin, a sam zespół określono „nową nadzieją sceny rockowej i metalowej”. Teraz Wij powraca z Ep-ką Przeklęte wody. W informacji prasowej na ten temat możemy przeczytać, że:

Zespół zapowiada odejście od klimatu lat 70. na rzecz własnego stylu – więcej brzmieniowego ciężaru, ale bez utraty melodyjności. Utwory mają być mieszanką hard rocka, doom metalu, occult rocka z bigbeatowym wokalem. 

Czy tak faktycznie jest?

Tak jak na Dziwidle mieliśmy 10 autorskich kawałków i jeden cover (W przymierzu z diabłem – polskojęzyczna wersja In League of Satan z repertuaru Venoma), tak na PW mamy trzy oryginalne piosenki i jeden cover. Tym coverem jest Wilczy nów – polskojęzyczna wersja Wolf Moon od Type O’Negative, mówiący o krwi miesięcznej, która w utworze jest traktowana jako fetysz.

Teksty na Przeklętych wodach

Jeżeli chodzi o teksty na Przeklętych wodach, to Tuja nadal bierze na warsztat ludowe wierzenia. Przykładowo, singiel Narwal opowiada o XVIII-wiecznej tradycji pozyskiwania rogów narwali, które harpunnicy sprzedawali jako rogi jednorożców, uważane wtedy za lekarstwo na wszelkie choroby, zwłaszcza na panującą wówczas dżumę. Podmiot liryczny to zwierzęta, które płacą swoim życiem za ludzkie zabobony i lęki. Z kolei utwór Jutra nie ma jest hymnem bachanaliów na koniec świata. Bachanalia były rzymskim odpowiednikiem Dionizji, czyli obchodów na rzecz boga Bachusa (Dionizosa), czyli boga wina.

Dziwidło vs Przeklęte wody

Epka składa się z utworów, które zaczynają się powoli, aby następnie przyspieszyć – w większym lub mniejszym stopniu. Jedne są szybsze – na przykład Narwal, inne spokojniejsze – Wilczy Nów. Co łączy wszystkie cztery piosenki, to powolny, leniwy start. 

Dziwidło było mocno hard rockowe z bluesowymi naleciałościami, skoczne i – teraz, z perspektywy czasu – uważam, że było próbą znalezienia własnego brzmienia, które przytłumiły wpływy Black Sabbath i Zeppelina. Ta Epka jest znacznie mroczniejsza i cięższa od Dziwidła, który był bardziej catchy. Przeklęte wody są doomowe, leniwe i stonowane. Moim zdaniem, tak właśnie brzmi Wij

Jedyny mój zarzut dotyczy głosu Tui – uważam, że czasami za bardzo próbowała ozdobić niektóre utwory. Wiem, że potrafi śpiewać wysoko, ale momentami wydawało mi się to wymuszone. Co więcej, Narwal nie jest moim ulubieńcem – jest bardziej w stylu Dziwidła niż Przeklętych wód. Ale poza tym – nie mogę się do niczego przyczepić.

Wydaje mi się, że utwory na Ep-ce powstały bardziej naturalnie od tych na debiutanckiej płycie. Dobrze się tego słucha, lepiej niż Dziwidła, które obecnie, po tych kilkunastu miesiącach, oceniam jako gorsze. A PW cechuje spokojne, ale ciężkie, mroczne brzmienie, przywodzące na myśl granie w garażu lub w jakimś małym klubie przed publiką z piwem w rękach… Jak dla mnie – super! 

8/10

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments