WaluśKraksaKryzys to artysta, o którym można napisać wiele. Zarówno jego muzyka, jak i osobowość nie bez powodu przyciągają co raz większe zainteresowanie. Ma on obecnie na koncie płytę MiłyMłodyCzłowiek, a także utwór nagrany we współpracy z Błażejem Królem. Na kilka miesięcy przed premierą nowego albumu mieliśmy okazję zadać mu kilka pytań.
Liczba mediów, w których zaczynasz się pojawiać, cały czas rośnie. Wywiady, komentarze, zapowiedzi nadchodzącej płyty. Jak twoja osobowość się w tym odnajduje? Czujesz się komfortowo, jeśli chodzi o bycie publiczną personą?
Jest takie powiedzenie, że jak ktoś jest fajny w internecie, to trochę gorzej wiedzie się mu w prawdziwym świecie. Na dziś wszystko, co się dzieje w temacie mojej osoby mam pod kontrolą, więc czuję się z tym dobrze. Wszystko sprowadza się do tego, że jak większość z nas w okresie pandemii, jestem zamknięty ze swoimi demonami w domu, więc w każdej chwili mogę stać się mocno niepubliczny wyłączając telefon i komputer. Niemniej jednak już chwilę temu musiałem na nowo nauczyć się korzystać z social mediów, bo za często przekraczałem granicę prywatności, której, znając dziś konsekwencje, przekraczać nie powinienem. Może za jakiś czas odpowiedź na to pytanie będzie zupełnie inna, ale… musimy wygrać z fobią 5G, chipami w szczepionkach i tym, że sześćdziesiąt procent Polaków nie czyta książek, nadrabiając braki czytaniem fake newsów.
Płyta zatytułowana Atak ukaże się na przestrzeni kilku miesięcy. Dla wielu dziennikarzy i słuchaczy jest to co raz bardziej wyczekiwana premiera. Jakie masz odczucia względem nowego albumu i ogólnie najbliższej przyszłości?
Pozytywne i negatywne, bo spotykamy się w najlepszym i zarazem najgorszym momencie mojego życia. Po podpisaniu kontraktu z Mystic Production moja działalność muzyczna wskoczyła na nowy poziom. Za sprawą Błażeja Króla na mojej drodze pojawiło się Męskie Granie. Więc uwaga i oczekiwania względem mojej osoby rosną. To jest super, bo przecież po to właśnie robię to, co robię. Natomiast przez lata psułem w sobie coś, czego nie naprawię w jeden dzień i muszę wykonać dużą pracę nad sobą i swoim życiem, żeby stwierdzić, że zostaję tu na dłużej w poczuciu, że jest super, extra, cool.
Czym Atak będzie różnił się od MiłyMłodyCzłowiek?
Składem chemicznym i personalnym. Będzie żywa perkusja, którą nagrał Jakub Tokarz i nie mniej żywy bas, który nagrał Bartosz Jędrecki. To pozbawiło mnie ograniczeń, jakie narzucał MiłyMłodyCzłowiek. Zmieni się też sama muzyka i nie wiem, jak mogę opisać tę przemianę, bo w gatunkowaniu muzyki jestem bardzo słaby. EURODANEK powiedział mi, że to emo i tego się będę trzymał, bo każdy utwór na tej płycie zawiera cholernie duży ładunek emocjonalny. Momentami będzie wolniej względem MMC, a momentami szybciej. Nie miałem na celu kopiowania pierwszej płyty, ale chciałem też zostać przy autentyczności, która za mną idzie. Czy się udało? To już słuchacze ocenią.
Czy dałbyś radę opisać brzmienie, które chciałbyś, żeby cię charakteryzowało? W jaki sposób odnosi się ono do twojego wnętrza, twoich przeżyć?
Hania Rani, Mery Spolsky, Ralph Kamiński, Słoń, Zdechły Osa, ja i tysiące innych – wszyscy śpiewamy o miłości, ale w totalnie różnym wydaniu. Myślę, że brzmienie, jakie uzyskujemy, formuje się przez całe życie. Od dzieciństwa, przez dorastanie, do dziś. Przez wzloty, upadki i towarzyszącą temu wszystkiemu gdzieś z boku muzykę. Mam nadzieję, że w tym, co robię słychać mnie i to, co dla mnie w życiu ważne. Ja to czuję i mam nadzieję, że czuł będę zawsze, bo w przeciwnym razie skończę z muzyką. Co do samego brzmienia, to Michał Kupicz dzieli piosenki na fajne i niefajne. Stwierdził, że moje piosenki są fajowe, cokolwiek to znaczy i temat brzmienia został zamknięty.
Jakie polskie i zagraniczne zespoły wywarły na ciebie największy wpływ pod względem tożsamościowym i czysto muzycznym? Czy jest tam dużo miejsca dla post-punkowych kapel?
Temat rzeka. Zawsze kiedy odpowiadam na podobne pytanie, to po chwili chcę odpowiedzieć zupełnie inaczej, bo czysto statystycznie, na to, jaką muzykę tworzę wpływ miało pewnie ok. pięćset zespołów. I co teraz? (śmiech) Na pewno twórczość Błażeja Króla sprawiła, że zacząłem kombinować z muzyką i tekstem. Na pewno postać Roberta Brylewskiego dała mi dziwny rodzaj pewności, że warto podjąć tę walkę. I mogę wymieniać: David Lynch, Arca, Connan Mocasin, Tame Impala, AC/DC, Gus Gus czy Paul Kalkbrenner – to wszystko ma na mnie wpływ i pozwala wyciągać wnioski. Właściwie jeden: że warto tworzyć, być kreatywnym i dzięki temu dociekać, o co właściwie nam w życiu chodzi, wywoływać dyskusję na ten temat.
Z najświeższych zespołów i artystów, kto najczęściej gości w twoich słuchawkach/głośnikach?
Viagra Boys, shame, The Presets, Oxford Drama, Szczyl, Prometh. Ten ostatni piosenką Zaszalej se zdefiniował motto mojego życia na najbliższe lata.
Współpracujesz już z większą wytwórnią, czyli Mystic Production. Jak będziesz wspominał pracę z Trzy Szóstki i jakie nowe możliwości daje ci Mystic?
Trzy Szóstki zapewniły mi bardzo dobry start. Udało się dotrzeć do całkiem dużego grona odbiorców, jak na niezal i zrobiliśmy niemałe zamieszanie. Mystic to jednak inna liga. Pieniądze na studio, klipy, merch czy długofalowe plany. Od jakiegoś czasu dzień w dzień pracujemy nad przygotowaniem się do premiery płyty. W normalnych warunkach bylibyśmy pewnie na etapie dopinania trasy koncertowej, ale COVID jest bezlitosny. Czuję, że współpracuję z ludźmi, którzy wiedzą co robią i nie dadzą zrobić mi krzywdy. Dosłownie i w przenośni. Mógłbym dodać tu dużo więcej, ale mam podpisany krwią cyrograf z diabłem i jestem w tym miejscu zmuszony postawić kropkę.
Na zakończenie – ulubiony film, reżyser?
Gaspar Noe – Love. Chciałbym, żeby było inaczej, ale… love is love.