Vane powrócili z przytupem i zaprezentowali nową EP-kę – The Nightmare!
Krótko o Vane
Historia Vane zaczęła się jeszcze w 2016 roku, kiedy gitarzyści Robert Zembrzycki i Mateusz Gajdzik założyli zespół. Nazwa grupy wzięła się od Charlesa Vane’a, który swego czasu był najbardziej groźnym piratem Złotej Ery Piractwa, do której nawiązania są widoczne w całej twórczości kapeli.
Vane łączą ciężkie, a zarazem melodyjne brzmienia ze Złotą Erą Piractwa. W tekstach przedstawiają fakty historyczne, jednak stawiają na ukazanie emocji bohatera (chociażby w Hangman) i czasami tworzą własną interpretację pewnych zdarzeń (na przykład w Born Again).
Od The Prologue do The Nightmare
Vane w 2017 roku wydali debiutancką EPkę The Prologue. W kolejnym roku światło dzienne ujrzał long play Black Vengeance, promowany przez single Rise to Power, Mutiny oraz Death’s Season. Etap tego albumu domyka numer The Ritual, wydany w ubiegłym roku. Jednak Vane nie dali o sobie na długo zapomnieć, ponieważ pod koniec roku ukazał się kawałek Row, Ye Scallywags! nagrany z nowym perkusistą, Kamilem Bagińskim. Raptem dwa miesiące później panowie zaprezentowali teledysk do The Cannibal, a w sierpniu pojawił się news, że nadchodzi nowy materiał. EPka The Nightmare miała swoją premierę 3 września, a poprzedzało ją opublikowanie klipu do Walk The Plank.
Między starym a nowym
Krążek ten można podzielić na dwie części. Jedna z nich to numery, które sympatycy Vane już bardzo dobrze znają – Row, Ye Scallywags! i The Cannibal. A druga to całkiem nowe utwory – Become The Nightmare i wspomniany już Walk The Plank. Między „nowym” a „starym” znajduje się przerywnik, który zgrabnie łączy obydwie części – The Burial. Warto wspomnieć, że na pierwszych dwóch kawałkach słyszymy byłego basistę Vane, Łukasza Łukasika. Na pozostałych pojawia się już Szymon Tumilewicz.
Historia na The Nightmare
Utwory na EP-ce opowiadają historię Latającego Holendra. Zaczęliśmy od sztormu i kanibalizmu (Row, Ye Scallywags! i The Cannibal), a skończyliśmy… spacerem po desce (Walk The Plank). Tak jak na debiucie, Vane przedstawiają wydarzenia, które wydarzyły się naprawdę, ale z dodatkiem własnej interpretacji. Teksty są skonstruowane w taki sposób, żeby konkretna piosenka zapadała w pamięć. Dowodzą tego chociażby Row, Ye Scallywags! i Walk The Plank.
Między Black Vengeance a The Nightmare
The Nightmare mocno się różni od Black Vengeance. Na long playu było bardziej metalcore’owo, a na EPce jest bardziej mrocznie. Słychać to w The Cannibal i na The Burial (którego początek kojarzy mi się ze Spilling Guts). Ale The Nightmare ma też do zaoferowania bardzo koncertowe numery – Row, Ye Scallywags! i Walk The Plank. Become The Nightmare jest pewnego rodzaju „powrotem do przeszłości” – może się kojarzyć z singlem Death’s Season.
Mimo iż bardzo lubię debiutancki album chłopaków, to moim zdaniem ta EPka jest lepsza. Podoba mi się ten mroczniejszy klimat oraz to, że właściwie każdy kawałek się wyróżnia, wpada w ucho i nie daje o sobie zapomnieć. Szczególnie Become The Nightmare przypadł mi do gustu.
Słychać, że panowie zrobili ogromny postęp od debiutu. Na EPce wszystko idzie gładko i wręcz się płynie przez ten krążek.
The Nightmare pokazuje, że Vane mają dużo do zaoferowania i zapewne jeszcze nieraz zaskoczą słuchaczy!
Dla mnie – 10/10!