Van Weezer – cięższy materiał w solidnym opakowaniu

0
263

Weezer jest jednym z kilku rockowych zespołów, które mogą pochwalić się pokaźną dyskografią. Do głowy Riversa Cuomo, lidera grupy, nadal przychodzą nowe pomysły. Pomimo prawie trzydziestu lat na scenie panowie nadal eksperymentują. Czym mogą pochwalić się na piętnastym długogrającym krążku, zatytułowanym Van Weezer?

Hołd dla legendy

Nazwa albumu nie wzięła się znikąd. Podczas koncertów na trasie w 2019 Cuomo zauważył, że tłum bardzo pozytywnie reaguje na improwizowane solówki wtrącane w hity  takie jak Beverly Hills. Z tego też powodu zaczął pracę nad cięższymi, wypełnionymi riffami piosenkami przypominające hard rock z lat 70. i 80. Płyta inspirowana była więc Metallicą, Led Zeppelin, Black Sabbath, Kiss, oraz Van Halen. Ostatni z zespołów zainspirował także tytuł albumu.

Początkowo Van Weezer miał zostać wydany w maju 2020. Czekało na nią wielu fanów, którzy liczyli na powrót zespołu do formy po chłodno przyjętym Black Albumie, wydanym w 2019. Niestety, pandemia COVID-19 sprawiła, że planowaną z Green Day i Fall Out Boy trasę przesunięto. Przesunięciu uległa także data wydania płyty – o cały rok.

Pierwsze single, pierwsze wrażenia

Singlem promującym album był wydany jeszcze we wrześniu 2019 End of the Game. Utwór zaczyna się od tappingu, po czym przechodzi w riff z flażoletami, przypominającymi to, co robił Van Halen. Następną piosenką promująca płytę – Hero –  jest nieco żywsza. Została zadedykowana osobom walczącym z koronawirusem. Trzecim singlem został Beginning of The End, który śmiało można nazwać jednym z najbardziej chwytliwych kawałków na płycie. Brzmieniem przypomina mocno to, co pojawiło się na Maladroit, który ukazał się w 2002 roku.

Ostatnią piosenką promującą płytę jest I Need Some of That. Piosenka rozpoczyna się bogatym w brzmienia intrem, z harmonią gitarową, tylko po to żeby wejść w przytłumione power chordy. Zabija to impet intra i słuchając tego singla miałem nadzieję, że reszta albumu będzie bardziej podobna do trzech poprzednich, niż do tego.

Daddy i Slayer w jednym

Najwięcej kontrowersji wzbudziła piosenka One More Hit. Dla jednych jest ona nie do zniesienia, dla reszty – fenomenalna. Riff ze zwrotki przypomina Hash Pipe z Green Albumu, jednak najgorsze jest to co dzieje się tuż po niej. Przed refrenem znajduje się krótka wstawka:

Pump it up into me
Please daddy, please daddy
Pump it up, pump it up
Into me

Rivers Cuomo znany jest z pisania tekstów zniechęcających słuchaczy. Przykład powyżej jest na szczęście jedynym, który znajdziemy na Van Weezer. Jest w tej piosence fragment, który stara się nam to wynagrodzić: breakdown po drugim refrenie. Niespodzianką okazała się inspiracja – Slayer, jedna z najbardziej popularnych thrash metalowych grup. Nigdy nie podejrzewałem, że będę potrzebował w życiu takiej hybrydy.

Nie trudno też zgadnąć czym inspirował się Rivers podczas pisania Blue Dream – sporą jego część zapożyczono z Crazy Train Ozzy’ego Osbourne’a. Za to oryginalny refren jest jednym z najbardziej chwytliwych fragmentów na płycie, zaraz obok Beggining of The End.

Album klasycznie kończy akustyczny kawałek, zatytułowany Precious Metal Girl. Jest to świetny moment wyciszenia po dynamicznej, pełnej przesterowanych gitar płycie.

Dobra, zła płyta?

Van Weezer zapowiadano jako album stricte gitarowy. Taki też produkt otrzymaliśmy. Nie ma tu wielu szalonych momentów. Ostatni singiel i fenomenalny OK Human, wydany na początku tego roku poddały oczekiwania fanów w wątpliwość. Ostatecznie jednak uważam, że płyta ta jest kolejną solidną pozycją w dyskografii grupy. Przypomina ona bardzo dokonania sprzed 20 lat, jak wspomniany wcześniej Green Album i Maladroit. Mam nadzieję, że passa dobrych płyt nie skończy się za szybko, a nadchodzący projekt muzyków będzie równie solidny, albo nawet lepszy.

OCENA KOŃCOWA
7/10

Weezer - Van Weezer

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments