„Ta płyta pokazuje pory roku” – wywiad z Helą

0
220
Zdjęcie wykorzystane dzięki zgodzie FONOBO

Polska wokalistka Hela wydała niedawno EP-kę zatytułowaną Na swój kształt. W rozmowie artystka opowiedziała co nieco o swojej mini-płycie.

Troszkę długo czekaliśmy na twoją debiutancką EP-kę. Czy stało się tak przez pandemię?
Nie, raczej naturalny proces tworzenia i nagrywania, jak również mojej pracy i studiów. Myślę, że to była dobra decyzja. Dzięki temu mogłam dopracować wszystkie utwory i stworzyć całość, która stała się kolorystyczną koncepcją. Ta płyta pokazuje pory roku, zmienność. Obserwacja natury i życia przez cały rok dała mi idealny wgląd.
Na swój kształt ujrzała światła dziennego w serwisach streamingowych pierwszego dnia października, później już w wersji fizycznej. Jak się czujesz? Jest radość?
Oczywiście! To moje pierwsze wydanie i to jeszcze w wersji fizycznej, więc jeszcze większa radość, bo mogłam dosłownie dotknąć mojej muzyki. Wyszła też w Dzień Polskiej Muzyki – nie był do celowy zabieg, ale przypadek wyszedł piękny.
Tworzysz muzykę z pogranicza indie-folku i folk-popu, to się słyszy także na twoim mini-albumie. Skąd się wzięło zamiłowanie do tych gatunków?
Już od dzieciństwa słucham dużo folku i country. Zaczęło się właśnie od tego drugiego, ale z biegiem lat zaczęłam poznawać dużo alternatywnego folku, folk-popu i folku lat 60-tych i 70-tych. Zobaczyłam jak rozbudowany i wszechstronny jest ten gatunek. Może mieć rozbudowane aranżacje – nawet z elektroniką jak w przypadku folk-popu, albo być totalnym wyciskaczem łez, akustycznym graniem z jedną gitarą. Dla mnie w folku możliwości muzyczne są nieograniczone, bo trzonem tego gatunku jest opowiadanie historii.
Z kim współpracowałaś i tworzyłaś mini-płytę Na swój kształt?
Miałam wspaniałych muzyków! Mateusz Hulbój produkował te EP-kę, śmiejemy się razem, że jest tatą tej płyty. Ja przyniosłam piosenki “saute”, a on z nich stworzył magię, piękne aranżacje na żywe instrumenty i dużo elektronicznych brzmień. Tak naprawdę czuję, ze to są nasze piosenki, dużo tam Hulby. (śmiech) Na bębnach grał Maciek Hubczak, znany bliżej z zespołu Sonbird, myślę, ze wszyscy słyszycie ile na moich piosenkach jest mocnych bębnów. Uwielbiam to, trochę połamane rytmy. No… musiał trochę chłopak pobić w te gary. Wawrzek Topa na basie zrobił klimat, szczególnie słyszalny w ostatnim singlu Jak film. Na gitarach zagrał Lesław Matecki, trochę już ikona na polskiej scenie muzycznej. Praca z nim to był zaszczyt i niesamowita przyjemność, bardzo inspirująca, niesamowite pomysły ma Lesiu, często proste rozwiązania dają najwięcej klimatu w piosenkach. Na smykach zagrały Karolina Matuszkiewicz i Karolina Hulbój, to dzięki nim tak płaczemy w Na opał, dodało to dużo życia i duszy utworom.
Praktycznie każdy utwór jest singlem. Nie bałaś się tego, że to może być za dużo?
Celowo wybrałam utwory, które są “mocne” same w sobie. Wiedząc, ze utworów będzie 5, postawiłam na takie, które mają duży ładunek emocjonalny. Nie było na tej płycie miejsca na piosenki, które będą przecinkami. Chciałam, żeby każdy utwór wywoływał silne uczucia u słuchaczy, żeby słuchanie tego mini-albumu było intensywnym przeżyciem – krótkim, ale intensywnym.
Który utwór z EP-ki Na swój kształt, na ten moment, jest twoim ulubionym?
Oj, ciężko wybrać. Tak jak powiedziałam, każdy utwór jest dla mnie mocny i ważny. Teraz chyba najbardziej lubię Jak film. Lubię w nim to, że jest wzruszający i tajemniczy, ale jednocześnie zaproszeniem na parkiet.
Jaki będzie kolejny krok? Czy będziesz chciała niebawem rozpocząć prace nad długogrającą płytą?
Na pewno w planach mam długogrającą płytę, możliwe, że w drugiej połowie przyszłego roku. Zanim to się wydarzy mam tez inne nadchodzące muzyczne projekty, krótsze. Wypatrujcie nowości, bo ten mini-album, Na swój kształt, to dopiero początek.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments