P!nk zagrała na PGE Narodowym! Towarzyszyli jej Viki Gabor, Margaret oraz KidCutUp.
Na pierwszy ogień poszła 16-letnia Viki Gabor. Razem z tancerzami starała się porwać publiczność do zabawy. Nie miała łatwego zadania, ponieważ była pierwszym supportem, i to przed taką gwiazdą jak P!nk. Ale uważam, że poradziła sobie bardzo dobrze – pełen profesjonalizm!
Drugi support – Margaret
Następnie warszawska widownia mogła zobaczyć występ Margaret. Piosenkarka zagrała takie utwory, jak Ej, chłopaku, What You Do, Reksiu, Przebiśniegi, Tańcz głupia, Cool Me Down lub Heartbeat. Widać było, że artystka czerpie dużo radości z koncertu – uśmiech niemal nie schodził z jej twarzy. Zachęcała widownię do wspólnej zabawy i starała się rozgrzać publikę, zanim na scenę wejdzie gwiazda wieczoru. Chętnie zobaczę Margaret jeszcze raz – tym razem w roli headlinerki. Jako support dała radę, natomiast – podobnie jak Viki – nie miała łatwego zadania i myślę, że jako gwiazda wieczoru sprawdziłaby się lepiej.
Przed Viki i pomiędzy występami publiczność na Narodowym mogła zobaczyć umiejętności DJ-a KidCutUpa, który prezentował takie hity, jak Livin’ on a Prayer lub It’s My Life Bon Jovi czy Since You’re Gone Kelly Clarkson.
Gwiazda wieczoru – P!nk
W końcu o 21:00 nadszedł czas na gwiazdę wieczoru. I nie będę kłamać – byłam zachwycona! P!nk zaczęła od takich hitów, jak Get The Party Started, Raise Your Glass lub Just Like A Pill. Z innych przebojów, w dalszej kolejności fani artystki mogli usłyszeć What About Us, Try lub Just Give Me A Reason. Ponadto Pink zaprezentowała nowy materiał, jak chociażby singiel Trustfall.
P!nk wie, jak zrobić mocne wejście! Akrobacje, choreografie, światła, scenografia… Przez całe show widownia bawiła się świetnie i właściwie nie odrywała oczu od sceny. Ja zresztą też. Po bardzo mocnym, energetycznym wejściu nastąpiła spokojna część, podczas której zaprezentowano nowe piosenki. P!nk bardzo chętnie rozmawiała z publiką – przyjmowała pluszaki, rysunek, a nawet… drożdżówkę z serem zapakowaną w foliowe opakowanie. Rozdała też kilka autografów. Sporo żartowała, na przykład wtedy, gdy złamała buta przy Try. Jak sama powiedziała:
Pamiętajcie, żeby zawsze mieć zapasowe buty na zapleczu.
To było fenomenalne show! Na takie koncerty chce się chodzić! Nie tylko dlatego, że nie można było oderwać oczu od sceny ze względu na scenografię, światła, tancerzy i akrobacje piosenkarki… Sama P!nk ma ogromną charyzmę i widać, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu – jej miejsce jest na scenie! Ponadto, wydaje się bardzo sympatyczną kobietą – żartuje, utrzymuje kontakt z fanami, dziękuje im za wsparcie. A słowa „Dziękuję, kochani” wypowiedziane po polsku na samym początku koncertu? Ja się wzruszyłam – to było przesłodkie!
Na pewno jeszcze nieraz wybiorę się na koncert P!nk! Jeżeli kiedyś będziecie mieć okazję, to bardzo polecam!