Rotting Christ – Pro Xristou [recenzja]

0
147

24 Maja 2024 roku miała swoją premierę czternasta studyjna płyta greckiego zespołu blackmetalowego Rotting Christ. Album nosi tytuł Pro Xristou, co oznacza dosłownie w chrystusie. Lekko zmieniona forma wyszła zespołowi na dobre, ale nie uprzedzajmy faktów.  

Warstwa muzyczna 

Muzycznie, Pro Xristou odbiega lekko od najwcześniejszych publikacji grupy. Od 1993 roku, czyli tzw. Złotych czasów black metalu, raczyli oni nas dość klasyczną formułą. Gitara nagrywana liczydłem, wokale ledwo słyszalne, a wszystko podlane sosem z mitologii nordyckiej. Klasyka.  

Nowa płyta uderza w bardzo podobne tony, co ich ostatnie albumy. Określiłbym ich ostatnie publikacje jako coś w rodzaju poetyckiego power/black metalu z religijnym zacięciem. Skomplikowane, wiem, ale inaczej nie potrafię tego opisać. Dużo tutaj znajdziemy chórków, dzwonków i innych instrumentów niekoniecznie utożsamianych z muzyką metalową.  

Wokale nie są już tymi samymi chrapliwymi blackowymi skrzekami. Prawda, nadal mają potężną siłę, ale postawiono tutaj na dosyć bezpieczny ton, do którego zespół przyzwyczajał nas już od jakiegoś czasu. Gitara stanowi tutaj raczej tło niż pierwszy plan. Nadal wybija się lekko ponad inne instrumenty, ale raczej stanowi składową całkiem niezłego performance. Tempo narzucane przez perkusję to również coś bliżej power metalu i to temu wolniejszemu. Nie jest to raczej muzyka do pogo, ale idzie sobie pobujać głową.

Grecy z nordyckimi korzeniami 

Fanom nordyckiego metalu (choć autorzy to Grecy) powinien przypaść ten album do gustu. Dużo znajdziemy tutaj nawiązań do klasyki jak i samej mitologii, chociażby w kawałku Yggdrasil. Muzycznie także grecki zespół nawiązuje do klasyki nordyckiego metalu. Jeśli ktoś lubi albumy nawiązujące do konkretnego miejsca na świecie, chociażby poprzez mieszanie języka angielskiego z natywnym dla artysty (w tym przypadku greckim), to na pewno mu się spodoba.  

Podsumowanie 

Album to naprawdę kawał solidnego black metalu z nordyckim zacięciem. Choć teraz formuła ewoluowała, więcej będziemy tu mieli chórków i przeciągłych sekcji gitarowych niżeli blast beatów. Jest kilka ciekawych zabiegów jak akustyczne intro w piosence Pix Lax Dax. Ciekawym jest łączenie języka angielskiego z greckim. Przypomina to twórczość Rammstein, którzy robią tak samo z niemieckim. Album ogólnie naprawdę klimatyczny i pod względem muzycznym to solidne 8/10, choć może lekko nudzić. Taki w sam raz do posłuchania w tle albo do klimatycznego ogniska w lesie.  

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments