Rafał Napieralski (Bruklin): Dostaliśmy szansę, z której postanowiliśmy skorzystać najlepiej jak potrafimy [wywiad]

0
268
Rafał Napieralski
fot. K. Wyzynski

Bruklin to zespół rockowy z Łodzi, który niedawno wydał swoją pierwszą płytę – Szumopolita. O co chodzi z tytułem? Jak doszło do współpracy muzyków z Andrzejem Puczyńskim? Jakie wartości zespół stara się przemycać w utworach? Odpowiedzi na te i inne pytania udzielił gitarzysta Rafał Napieralski. Zapraszam!

Powiedz mi proszę, kim jest Szumopolita? Pomijając to, iż jest to tytuł Waszej płyty…

Myślę, że w pewnym stopniu jest to każdy, kto żyje w naszych czasach – w dobie wszechogarniającego szumu informacyjnego, graficznego, dźwiękowego. W czasach po rewolucji cyfrowej, kiedy jesteśmy niewolnikami sieci, która sama w sobie jest tylko szumem. Szumopolita to osoba, która z jednej strony jest poddana tym wszystkim bodźcom, a z drugiej – ma przed sobą wyzwanie, które polega na tym, iż musi z tego szumu wydobyć to, co wartościowe.

A propos wyzwań… Co było dla Was największym wyzwaniem podczas tworzenia tego albumu?

Bardzo dobre pytanie! Album powstawał w bardzo twórczej i pozytywnej atmosferze – nagrywaliśmy z Andrzejem Puczyńskim. Każdy z nas przeżył przed nagraniem chwile tremy – w końcu Andrzej jest legendą i pracował z najlepszymi… Jednak kiedy prace ruszyły, wszystko poszło bardzo sprawnie – nie było tutaj żadnych problemów. W zasadzie jedynym wyzwaniem było znalezienie momentu, w którym skończyć, bo mamy gotową rzecz.

Jesteście zadowoleni z tego albumu? Czy coś byście pozmieniali?

Jesteśmy bardzo zadowoleni. Natomiast podchodziliśmy do tej płyty ze sporym dystansem, ponieważ debiut to jest moment, w którym możesz wszystko, ale z drugiej strony wiesz, że to wpłynie na późniejszy odbiór zespołu i w pewnym stopniu go zdefiniuje. Staraliśmy się podchodzić do tego na chłodno. Efekt przerósł nasze oczekiwania – ta płyta świetnie brzmi! Jest spójna, w pewnym sensie również dojrzała. 

Z drugiej strony, zabawne jest to, że ona wychodzi niemal 2,5 roku po tym, jak powstała – została zmiksowana i zmasterowana w 2021 roku. Od tamtego czasu walczyliśmy o to, aby ją wydać w należyty sposób. Zatem nie jest ona dla nas nowa. Jesteśmy z niej dumni, ale na pewno teraz wiele rzeczy byśmy w niej zmienili. Dlatego, kiedy przysiądziemy nad nowym materiałem, to będzie to zupełnie inny rozdział.

Jak w ogóle powstają Wasze piosenki – najpierw jest tekst, czy muzyka? Jak to działa?

Zdecydowanie muzyka. Stworzenie szkieletu utworu – w postaci zwrotek i refrenu – pozwala od razu ukształtować frazę do tekstu i wokalu. Dlatego najpierw powstaje fraza, a później tekst jako taki. Wydaje mi się, że praca w odwrotnym kierunku – najpierw tekst, a potem muzyka, jest dużo trudniejsze. U nas zaczynamy od muzyki, w której tworzeniu bierze udział nasz wokalista i tekściarz, Bartek, a dopiero później zamykamy formę tekstem. Ale cały proces przebiega bardzo naturalnie – jeden element układanki napędza kolejny. 

fot. Robert Przybysz

Kilka lat temu wydaliście Epkę #nieznam. Jakbyś miał porównać Was za tamtych czasów, a teraz, to co byś powiedział? Co się u Was pozmieniało?

Wszystko się zmieniło. Epkę nagraliśmy w ekspresowym tempie. Wygraliśmy Przegląd Kapel Rockowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i dostaliśmy vouchery do kilku studiów nagraniowych. Wyglądało to tak, że spędziliśmy 2-3 dni w jednym studiu, w którym nagraliśmy bas, bębny i kawałek jednej gitary, a później 2 dni w innym, gdzie zarejestrowaliśmy resztę jednej gitary i całą drugą oraz trochę wokalu. Zmiksowaliśmy to wszystko w jeszcze innym studiu. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ zespół istniał wtedy dopiero kilka miesięcy. Pierwszy materiał nagrywaliśmy na totalnym spontanie i byliśmy sami dla siebie producentami, co było dla nas dużym wyzwaniem. Wydaje mi się, że byliśmy wtedy nieokrzesanymi jeszcze muzykami – wszystko było spontaniczne i impulsywne. Robiliśmy wszystko, żeby zmieścić się w czasie, jaki mieliśmy w studiu. Wyszło nam to bardzo dobrze, jak na nasze ograniczone możliwości…

Na etapie płyty podeszliśmy do tego z większą świadomością – wiedząc, że Andrzej Puczyński będzie z nami w studiu, staraliśmy się zdać się na niego, jeśli chodzi o produkcję. Nauczyliśmy się odpuszczać. Jeżeli pracujesz z kimś takim, jak Andrzej, to najlepiej jest pozwolić mu nadać albumowi ostateczny kształt – on po prostu wie, jak to ma wyglądać. 

Później jeździliśmy w trasy koncertowe. Byliśmy między innymi supportem Nocnego Kochanka, gdzie dostaliśmy poważną lekcję tego, jak powinna wyglądać cała praca przed koncertem i za sceną – czyli wszystko to, czego widownia nie widzi. Zespół Nocny Kochanek robi to na światowym poziomie – panuje tam bardzo duży porządek, który pozwala lepiej zagrać koncert. Kiedy jesteś zespołem grającym lokalnie, wydaje ci się, że granie na żywo całkiem fajnie ci wychodzi, ale później okazuje się, że jeszcze wiele rzeczy można poprawić i ulepszyć. Zdecydowanie zwiększył się też poziom naszej świadomości i umiejętności muzycznych – zmieniliśmy się z nieokrzesanego zespołu w muzyków, których działania są bardziej ukierunkowane. 

Jak doszło do Waszej współpracy z Andrzejem?

Wygraliśmy Antyfest Antyradia w 2019 roku i nagranie tej płyty było jedną z nagród. Do samego końca nie spodziewaliśmy się wygranej i nie nastawialiśmy się na to, że ta współpraca będzie kiedykolwiek możliwa…

Już od pierwszego kontaktu z Andrzejem mieliśmy dobry kontakt i nawiązaliśmy dobrą relację. Wysłaliśmy Andrzejowi demo i jasno określiliśmy, co chcemy osiągnąć. Zareagował bardzo pozytywnie – powiedział, że podoba mu się, iż jesteśmy zespołem, który sygnalizuje, czego chce. Dołączył do nas w tym poszukiwaniu jak najlepszego efektu. Tak naprawdę dostaliśmy szansę, z której postanowiliśmy skorzystać najlepiej jak potrafimy. 

A jak odbiorcy na Was reagują? Na koncertach na przykład?

Kiedy gramy przed jakąś gwiazdą, na przykład przed Nocnym Kochankiem lub Airbourne, to zwykle jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni odbiorem. Startujemy z pozycji nieznanego zespołu, a dostajemy feedback, że ludzie nie spodziewali się tak dobrego supportu. Na koncertach Nocnego Kochanka jesteśmy zespołem trochę odstającym stylistycznie od headlinera, a i tak publiczność przyjmuje nas bardzo pozytywnie, co jest super. Publiczność, która widziała nas już kilka razy na żywo, daje nam feedback, że podobają im się nasze wybory artystyczne, rozwój i to, w jakim kierunku zmierza zespół. Jest to bardzo budujące. Zespół sam w sobie jest tylko jednym biegunem, a publiczność – drugim. Muszą się spotkać, aby powstała wzajemna chemia. Takie bardzo pozytywne reakcje publiczności są dla nas paliwem. 

Przeczytam Ci coś: Szumopolita (…) to próba znalezienia odpowiedzi na ogólne i osobiste pytania, które zadajemy sobie sami, ale również konfrontacja ze światem nas otaczającym. Co to za pytania?

Jak żyć? Co jest w życiu ważne? Czym się kierować? Jak sobie radzić? Którędy droga? Czy robię to dobrze? To są takie pytania, na które właściwie cały czas szukamy odpowiedzi. Wydaje mi się, że to są wątpliwości, które w różnym stopniu dotykają nas wszystkich. W trakcie tworzenia albumu ta koncepcja była nam najbliższa – staraliśmy się opowiedzieć o tym, co można wyciągnąć z tego szumu, który nas otacza i na jakie pytania można spróbować odpowiedzieć. Oczywiście, nie sugerujemy odpowiedzi – każdy musi sobie sam na nie odpowiedzieć. Natomiast są pewne uniwersalne wartości, które staramy się przemycać w utworach. 

A ta konfrontacja ze światem? Jak Wam wyszła, Twoim zdaniem?

Moim zdaniem, nawet lepiej niż mogliśmy tego oczekiwać. Na płycie jest konkretna ilość utworów. Udało nam się zawrzeć na niej zarówno utwory o sprawach osobistych, jak i utwory będące komentarzem społecznym. Rzutem na taśmę powstał nasz ostatni singiel, czyli Nie wiem. Ostatecznie stał się utworem o bardzo aktualnym temacie, jakim są stany depresyjne i depresja. Nie jesteśmy żadnymi specjalistami i nikomu nie chcemy mówić, jak ma żyć, ale każdy z nas, w mniejszym bądź większym stopniu, przeżył lub obserwował takie sytuacje. Jest to temat, który zatacza coraz szersze kręgi i dotyczy coraz większej ilości osób… 

Myślę, że udało nam się dość przekrojowo opowiedzieć o tym, co jest dla nas nieoczywiste i co wymaga komentarza, albo po prostu zwrócenia uwagi.

Wy o sobie mówicie tak: Tam gdzie słowa niosą więcej niż dźwięk – na zatłoczonych alejach Łodzi, zasnutej smogiem i marzeniami. Tam odradzamy się codziennie na nowo, żeby nie zniknąć całkiem. Co to za marzenia?

To są takie proste rzeczy, które każdy nosi w sobie – wolność, spełnienie, satysfakcja, spokój ducha, sumienia… O tym mówimy w tym opisie, który przeczytałaś – zwłaszcza, że żyjemy w mieście, które jest nieco romantyczne, oniryczne i inspirujące dla nas. 

A macie jakieś wspólne muzyczne marzenie lub cel, do którego dążycie?

Jedno już się spełniło, ponieważ wydanie płyty jest marzeniem każdego zespołu i muzyka – szczególnie takiej, z której faktycznie bylibyśmy zadowoleni. Z drugiej strony, kiedy już osiągasz jakiś swój cel, to na horyzoncie pojawia się kolejny. Na pewno chcemy się rozwijać: nagrywać i wydawać kolejne płyty. Grać coraz więcej, zwłaszcza że mamy tak pozytywny odbiór. Docierać do coraz większej liczby odbiorców. I tego sobie życzymy: żeby to szło, a właściwie płynęło, jak najdalej.

To będę trzymać za Was kciuki 🙂 Dziękuję Ci bardzo!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments