Pośmiertny album Michael wydany pod nazwiskiem Michaela Jacksona budził kontrowersje od czasu swojej premiery. Wielu, łącznie z rodziną Jacksona, wątpiło w to, że w utworach naprawdę został użyty głos Króla Popu. Kontrowersyjny temat znowu wrócił na tapetę – okazuje się, że to nie były zwykłe plotki.
Początek domysłów
Trzy utwory Breaking News, Keep Your Head Up i Monster pojawiły się na pierwszym pośmiertnym albumie Michaela Jacksona w 2010 roku. Album zadebiutował na 3 miejscu na liście Billboard 200 z tygodniową sprzedażą 228 000 sztuk. Niektórzy fani byli sceptyczni, gdy Epic Records i Sony Music Entertainment wydali album. Twierdzili, że niektóre utwory nie zostały wykonane przez Michaela Jacksona, ale przez jego naśladowcę. Katherine Jackson, matka Jacksona, zgodziła się z tym domysłem, dwójka najstarszych jego dzieci również – Prince i Paris. Doniesienia potwierdziła także siostra La Toya i bratankowie – TJ, Taj i Taryll.
Pozew przeciwko spółce Productions LLC
W 2014 r. fanka Vera Serova wniosła pozew zbiorowy przeciwko wieloletniemu przyjacielowi Michaela Eddiemu Cascio i spółce produkcyjnej jego brata, Angelikson Productions LLC. Zarzuciła im tworzenie fałszywych piosenek, a następnie sprzedaż za pośrednictwem Michael’s Estate i Sony Music Entertainment. Do sprawy wezwano Jamesa Porte. Jest on rzekomym współautorem dwunastu kontrowersyjnych piosenek Michaela, w tym trzech wymienionych powyżej.
Dowody w sprawie
Eddie i James twierdzili, że utwory te nagrali w piwnicy Jamesa w New Jersey w 2007 roku. Nie dostarczyli jednak żadnych konkretnych dowodów na poparcie tej tezy. Vera argumentowała w sądzie w Los Angeles, że piosenki są fałszywe i były wykonywane przez imitatora głosu Jacksona – Jasona Malachiego. Vera stwierdziła kilka niespójności w sposobie, w jaki utwory te wyszły na rynek. To poparł sądowy audiolog dr. George Papcun, który wyszedł wraz z 41-stronicowym raportem. Biegły stwierdził jednoznacznie, że to nie Michael Jackson wykonywał utwory.
Vera dysponowała kilkoma dowodami opartymi na wątpliwościach zespołu Michaela. Między innymi to czy w tych trzech utworach uwzględniono typowego dla legendarnego piosenkarza pstrykania palcami czy tupania. Sony próbowało się bronić i poprosiło Eddiego i Jamesa o alternatywne wokalne ujęcia tych piosenek. Oświadczyli, że je usunęli. Vera powiedziała również, że Sony Music i Eddie próbowali usunąć dowody popełnienia jakiegokolwiek błędu, by media tego nie zauważyły.
W grudniu 2016 r. Prawnicy Sony Music i Michael Jackson’ Estate ostatecznie przyznali, że piosenki mogą w rzeczywistości być podróbkami. Powiedzieli, że Sony i The Estate wzięli Eddiego i Jamesa za słowo i nie zrobili własnego śledztwa.
Co Sony może, a czego nie?
Dopiero niedawno, bo 21 sierpnia bieżącego roku, Sony i The Estate odwołały się od wyroku. Sąd Apelacyjny w Kalifornii wysłuchał argumentów w apelacji, w której Sony Music przyznało, że trzy piosenki Breaking News, Keep Your Head Up i Monster (gdzie możemy usłyszeć 50 Centa) były rzeczywiście wykonywane przez odtwórcę, a nie Michaela Jacksona. Stwierdzili jednak, że mają prawo sprzedawać piosenki pod nazwiskiem Jacksona, nawet jeśli to nie artysta był na nich piosenkarzem. Trzech sędziów w tej sprawie musi teraz podjąć decyzję w tej sprawie. Mają na to 90 dni.
Czy uważacie, że wytwórnia może wypuszczać na rynek płyty pod szyldem danego artysty, nawet jeśli to nie on wykonuje te utwory?