Omna Mah to pierwszy projekt muzyczny autorstwa Piotra Kachnego. Porozmawialiśmy o tym.
Skąd pomysł na założenie zespołu, Omna Mah? Jakie były początki?
Odkąd wyodrębniłem sobie tzw. salkę prób w moim mieszkaniu kilka lat temu, przyjeżdżali do mnie różni muzycy. No i coś tam sobie próbowaliśmy. Jednak z tego próbowania nic nie wychodziło. Poza tym, że utrzymywało się jakąś formę. Wiadomo, trening czyni mistrza. (śmiech) Jednak ja miałem sporo pomysłów w głowie i im dłużej grałem z tymi muzykami, tym coraz bardziej zaczęło do mnie docierać, że z nimi tego nie zrealizuję. Zależało mi na tym, żeby nie tylko grać i jamować, tylko zacząć rejestrować pomysły i nagrać płytę.
Co, wobec tego, zrobiłeś?
Kupiłem więc trochę sprzętu i zacząłem nagrywać. Jeszcze w tym samym roku, czyli w 2020, powstała pierwsza płyta Omna Mah zatytułowana Worlds No Collide. Tytuł niepoprawny gramatycznie, ale „worlds don’t collide” jakoś mi nie brzmiało najlepiej. W samym tytule chodziło o połączenie różnych światów kultur, ale nie tylko pod względem muzycznym, lecz też właśnie kulturowym, językowym i tak dalej. Gram na instrumentach perkusyjnych od ponad 20 lat i dopiero od jakichś 7, czy 8 lat zacząłem myśleć o tym, aby coś wreszcie nagrać… i naprawdę zacząłem tego pragnąć. A marzenia się spełniają, jeśli w to wierzysz.
Co oznacza „Omna Mah”?
Om Namah Śiwaja to hinduistyczna mantra, ku czci Boga Śiwy. Stąd wzięła się nazwa. Om Namah Śiwaja znaczy: składam tobie pokłony Śiwaja. Najpierw usunąłem słowo Śiwaja, bo nie jestem związany z żadną religią, ani też nie uważam, że należy składać pokłony jakiemukolwiek bóstwu. Pokłony składam wszechświatowi. Kłaniam się przed majestatem. Dla mnie bogiem jest wszechświat. Podążam za filozofią Indian, jeśli chodzi o ten temat, ale też Jezus mówił: podnieś kamień a ja tam będę. Czyli Bóg jest we wszystkim, zatem wszystko jest Bogiem. Jesteśmy częścią Boga, tego nieskończonego organizmu, jakim jest Wszechświat.
Jaką muzykę w projekcie grasz? I z kim tworzysz całą formację?
Najogólniej mówiąc, jest to muzyka świata – world music. Omna Mah to muzyka bardzo eklektyczna, zawierająca wiele gatunków muzycznych. Nie chcę ograniczać się do jednego, czy nawet do kilku. Gram to, co gra mi w duszy. Może brzmi to banalnie, ale muzyka, podobnie jak słowo, taniec, malarstwo, jest wyrażaniem siebie – a ja nie wyobrażam sobie wyrazić siebie poprzez jeden określony gatunek muzyczny, ponieważ od dzieciństwa nasiąkałem wieloma gatunkami. Obecnie formację tworzę z moim wieloletnim przyjacielem, Rafałem Wawrzyniakiem, z któym znam się od czasów, kiedy byliśmy nastolatkami. Rafał jest świetnym muzykiem, przede wszystkim gitarzystą, chociaż w Omna Mah zagrał nie tylko na gitarze. No i jest Alexandra Whitewater – dziewczyna o bardzo pięknym, głębokim głosie. Na ostatniej płycie zaśpiewała również Martyna Kaleta, która wniosła do Celestial Abyss pogańskiego zacięcia. Na dwóch poprzednich płytach współpracowałem z Indią Czajkowską, jak również z Joanną Cieliszak, która na co dzień udziela się w zespole Wibes ‘n’ Power. Na każdej z płyt Omna Mah udziela się również moja partnerka, Agnieszka Marciniak, która napisała tekst do każdej płyty i wyrecytowała go.
Ostatnio wydana została właśnie płyta Celestial Abyss. O czym ona opowiada? I co słuchaczom może powiedzieć sam tytuł?
Płyta opowiada o bogach, boginiach, naturze, piramidach, kotach i ich znaczeniu w kulturze egipskiej, o relacji człowieka z naturą, podziemiach, duszach, które obcują między nami. Sam tytuł jest dość przewrotny, bo znaczy: niebiańskie otchłanie.
A co powiesz o singlach? Czy będzie jeszcze jeden utwór promocyjny?
Raczej nie, choć jest taka możliwość. O ile dojdzie do pracy nad teledyskiem, o któym rozmawiam od pewnego czasu z Alexandrą Whitewater. Jednak samego singla, bez otoczki wizualnej, nie zamierzam wydawać, ponieważ według mnie jest to zabieg niepotrzebny i niczego nie wnosi. Poza tym, od pewnego czasu pracuję nad nowymi kompozycjami, ale w obecnej fazie kompozycji nie będę mówić, do którego projektu muzycznego te utwory trafią. W tej chwili jest czas na poszukiwanie nowych dźwięków i budowanie numerów.
Jak wygląda u ciebie sytuacja koncertowa?
Zespół Omna Mah zagrał jedynie dwa koncerty, z których jestem średnio zadowolony. To znaczy – nie jestem zadowolony z tego, że sporo dźwięków zostało odtworzonych z loopera, czy innego urządzenia. Uważam, że aby naprawdę odegrać z pompą te utwory, trzeba byłoby mieć na scenie co najmniej 6-7 muzyków, gdyż wiele się tam dzieje w tle, a ja sam tego nie zagram na scenie. Nawet w przypadku, gdyby wokalistka na czymś zagrała, a gitarzysta zagrał swoje partie, to i tak część musiałaby być odtworzona z jakiegoś loopera. Według mnie to już jest taki jakby pół koncert. Nie zamierzam też szukać, przynajmniej na chwilę obecną, muzyków, którzy zechcieliby towarzyszyć nam na scenie. No chyba, że sami się zaoferują. (śmiech) Zobaczymy, jak to będzie.