Paweł Miszczak (My Own Abyss): Tworzymy piosenki tak jak czujemy [wywiad]

0
97
Dead End
fot. Rafał Kuczowicz

My Own Abyss właśnie wydali swoją najnowszą Epkę – Dead End. Z tej okazji Paweł, który jest wokalistą zespołu, odpowiedział na kilka moich pytań dotyczących nowego wydawnictwa, wydawania muzyki w ogóle czy planów na kolejne miesiące. Zapraszam!

Razem z Mopsonem po raz pierwszy udzieliliście wywiadu do KM w marcu 2021 roku. Co się u Was pozmieniało od tego czasu?

Dużo by opowiadać… Przede wszystkim, jest nas teraz 4, a nie 5. Zdążyliśmy w międzyczasie wydać 5 klipów i album oraz zagrać 2 trasy koncertowe. Zyskaliśmy dzięki temu dużo doświadczenia wydawniczego i scenicznego, a co najważniejsze – masę nowych odbiorców. Nauczyliśmy się, ale wciąż też się uczymy, jak wydawać muzykę własnym sumptem. 

Tak naprawdę jedyne, co się nie zmieniło, to nasze podejście do muzyki i, tak jak założyliśmy na początku, staramy się robić wszystko jak najbardziej profesjonalnie. Nie zapominajmy też o jakości naszych koncertów, która zdecydowanie się podniosła dzięki zainwestowaniu w nowy sprzęt.

Według Waszych słów, Dead End to album, który „jest głębokim przeżyciem skrajnych emocji. Opowiada o wewnętrznym konflikcie między umysłem a sercem, który w rezultacie prowadzi człowieka donikąd”. Kierujecie się sercem czy rozumem?

Zależy, w jakim kontekście. Jeżeli chodzi o naszą artystyczną twórczość, to jak najbardziej sercem – tworzymy piosenki tak jak czujemy. Z kolei w kwestiach promocji muzyki, organizacji trasy czy produkcji teledysków, to tu zdecydowanie rozumem, bo jednak trzeba traktować to jak biznes i, jak każdy, musi się zgrać budżetem i być dobrze zorganizowany.

A jak sobie radzicie z tymi skrajnymi emocjami? 

Oddajemy się w trans tworzenia muzyki i grania koncertów.

Dlaczego zdecydowaliście się na wydanie Epki, a nie całego albumu?

Żyjemy w bardzo dynamicznych czasach, w których prym wiodą krótkie treści, tj. kilku/kilkunastosekundowe reelsy czy tiktoki. Sam się przyznam, że cały album od deski do deski na raz przesłuchałem kilka lat temu, więc m.in. stąd decyzja, żeby to wydać w takiej formie. Ponadto, zespołom mniej znanym łatwiej jest się wypromować poprzez krótsze treści, takie jak single.

fot. Rafał Kuczowicz

Jak doszło do Waszej współpracy z Mattem Thomasem, który wyprodukował i zmiksował Wam Dead End?

Od zawsze chcieliśmy wydać naszą muzykę pod okiem producenta „z prawdziwego zdarzenia” i poczuć, jak wygląda taka praca z profesjonalistą. Zaczęliśmy więc poszukiwania. Po przesłuchaniu albumu Kingdom of Giants Passenger nie było już wątpliwości co do wyboru Matta Thomasa na naszego producenta, więc wysłaliśmy do niego nasze demówki. Nasza muzyka bardzo mu się spodobała i był otwarty na współpracę.

A z Joelem Wanaskiem, który zajął się masteringiem?

To już pytanie do pana producenta, skąd taki wybór (śmiech). A tak na poważnie, to Matt przy większości swoich projektów współpracuje z Joelem, gdyż posiada on swoje własne studio typowo masteringowe z najwyższej jakości analogowym sprzętem. W końcu współpracował z takimi zespołami, jak Machine Head, więc jest to top.

W ubiegłym roku udzieliłeś się wokalnie w numerze RLTVTY zespołu IAMONE. Jak doszło do Waszej współpracy?

Kuba, którego serdecznie pozdrawiam, odezwał się do mnie, czy chciałbym wziąć udział w jego tajemniczym projekcie, a że bardzo mi się ten pomysł spodobał, to od razu się zgodziłem. A odnośnie wyboru samej piosenki RLTVTY to jest to mój ulubiony numer z pierwszego albumu i chciałem się w nim sprawdzić. Mam nadzieję, że się podoba.

Mnie tak 🙂 Jak nastawiacie się na dystrybucję muzyki w dzisiejszych czasach? Czasach streamingów, ale jednocześnie mody na winyle?

Główny nacisk stawiamy oczywiście na dystrybucję cyfrową, bo jest to najwygodniejszy nośnik, ale wydajemy też CD, gdyż pełni on teraz funkcję bardziej kolekcjonerską. Winyle to bardzo fajna sprawa, ale dla małego zespołu jak nasz jest to bardzo kosztowna zabawa i z tego, co się orientuję, to czas oczekiwania jest bardzo długi.

W kwietniu zaczyna się Wasza trasa, teraz wydaliście Epkę. A co potem? Macie jakieś plany? Wiem, że jesienią ma być druga część trasy…

Dokładnie tak jak mówisz – jesienią ma być druga część Dead End Tour, a w międzyczasie będziemy pracować nad kolejnymi singlami, które też może będą spięte w jedną EPkę. Mamy też chrapkę na dłuższy wyjazd za granicę, żeby tam również promować naszą muzykę na żywo.

Bardzo dziękuję za Twój czas 🙂

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments