Behemoth – „Opvs Contra Natvram” [recenzja]

0
217
Opvs Contra Natvram recenzja

Behemoth wydał nową płytę – Opvs Contra Natvram!

Chyba nie ma osoby, która nie znałaby tego zespołu. Albo nie wiedziałaby, kim jest Nergal. Adam Darski jest postacią, która notorycznie musi boksować się w sali sądowej w procesach o obrazę uczuć religijnych. Muzykowi oberwało się chociażby za spalenie Biblii lub podeptanie wizerunku Matki Boskiej. W odpowiedzi na wyrok w sprawie o to drugie Nergal założył fundację Ordo Blasfemia, która ma na celu wspieranie artystów pozywanych za obrazę uczuć religijnych. 

O słowie pisanym

Niejasne koneksje państwa z Kościołem, cancel culture, cenzura kierowana ochroną wartości chrześcijańskich, batalie Nergala w sądzie oraz zmiany w prawie powiązane z tym, co głosi KK to wszystko, czemu muzyk pokazuje środkowy palec i o czym jest najnowsza płyta Behemotha. Zresztą, sam muzyk powiedział:

Tytuł albumu oznacza pójście pod prąd. To jakby negatyw wartości, moralności i etyki, którym się zdecydowanie sprzeciwiam. Ciągle zmagam się z destrukcyjnymi tendencjami w popkulturze – ograniczanie czy wręcz zakazywanie kultury, media społecznościowe i inne narzędzia, które moim zdaniem są bardzo niebezpieczną bronią w rękach ludzi, którzy nie są absolutnie kompetentni, żeby osądzać innych. Z perspektywy artysty uważam to za bardzo destrukcyjne, niepokojące i ograniczające. Pokazuję temu wszystkiemu środkowy palec.

I trzeba powiedzieć wprost: Nergal nie jest wściekły z powodu tych zjawisk – on jest wkurwiony. I daje temu upust. Słychać to zarówno w tekstach, jak i w jego krzyku. 

Muzyka na nowej płycie Behemotha

OCN rozpoczyna się od utworu Post-God Nirvana. Jest to pewnego rodzaju intro – monumentalne i złowrogie. Sam Nergal powiedział, że chciał zrobić takie ponure intro, po którym będą następować piosenki będące takim ciosem w twarz. 

I tak też jest zbudowany ten album – po intrze mamy charakterystyczny dla Behemotha wpierdol, od Malaria Vulgata po Versus Christus. Moim faworytem jest Once Upon A Tale Horse. 

Jak to finalnie wyszło?

Niestety, mimo dopracowania pod kątem produkcji i dobrych tekstów, Opvs Contra Natvram potwierdza to, z czym ja mam częsty problem – jest dla mnie za monotonny. Utwory są monumentalne i agresywne, ale – w moim odczuciu – zlewają się ze sobą. I tak jest z każdą płytą tego konkretnego zespołu, którą słuchałam. 

Mam niesamowity szacunek do Nergala i spółki – to, co osiągnęli jako Behemoth, jest naprawdę godne podziwu. Jeżeli zaś chodzi o poglądy Nergala wobec Kościoła, podpisuję się pod nimi obiema rękami. Ponadto cenię artystów, którzy nie boją się powiedzieć wprost, że coś jest – delikatnie mówiąc – mega słabe i pokazać środkowego palca temu, co im się nie podoba. I to zrobił Adam na OCN

Dla mnie przekaz tego albumu jest jego największą siłą – to danie upustu frustracji i wkurwieniu cenzurą i koneksjami państwo-Kościół. Zgadzam się z każdym słowem Nergala na tej płycie. Są rzeczy, o których trzeba mówić głośno i, którym trzeba się sprzeciwiać. Do takich należy właśnie cenzura, cancelowanie kultury, zmiana prawa w imię chrześcijańskich wartości czy wpychanie religii wszędzie, gdzie się da. Nie tylko Nergal to zauważa i ma tego dosyć – ja, i wiele innych osób, też…

Opvs Contra Natvram jest moim zdaniem bardzo udaną płytą pod kątem tekstów i pod względem wizualnym – nawet jeśli zespół musiał zmienić okładkę, bo według „kogoś z góry” była za ostra – co samo w sobie dużo mówi o tematach, które Darski poruszył w tekstach…

Jednak muzycznie jest dla mnie za monotonny. Monumentalny, agresywny, ale nudny.

Ode mnie – 6/10

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments