O płycie„Przeczas” i nie tylko, czyli rozmowa z BEZJAHZGH

0
387

Wtorek, 15 listopada, co to był za wieczór! Nie codziennie ma się możliwość rozmawiać orkiestrą z Trzciamajki. Pojechałam spotkać się z jednym z zespołów, które naprawdę cenię. BEZJAHZGH, jedenastoosobowa ekipa, która właśnie wydała nową płytę. W rozmowie wzięła udział przynajmniej połowa składu, co okazało się małym wyzwaniem, ale najważniejsze, że dobrze się przy tym wszyscy bawiliśmy. Sami się przekonajcie.

Natalia: Cześć chłopaki, cześć Ana 🙂

Zespół: Siema!!

N: Powiedzcie mi, co słychać u BEZJAHZGH?

Norba: Co słychać u nas? Wydaliśmy właśnie płytę, wydaliśmy również singiel – drugi, choć jednak pierwszy. Trudno to zrozumieć, ale tak jest. Płyta „Przeczas”, 10 listopada premierowo w sklepach, wszędzie, gdzie chcecie.

N: Wydaliście płytę, ale co działo się w zespole przez 6 lat od momentu wydania pierwszej płyty do teraz?

Paproch: Przez te lata tworzył się „Przeczas”, stąd też taka nazwa płyty. Trochę to mimo wszystko trwało, ale potrzebowaliśmy tego czasu, żeby w końcu nagrać tę drugą płytę. Zmienił się częściowo skład, w sumie nawet bardzo przez te sześć lat. To też odbiło się na tej płycie na tyle fajnie, bo wiele osób, które z nami grały są na tej płycie, mimo że już się pozmieniało i nie wszyscy gramy na co dzień koncerty

N: Jak ktoś nie chodzi na koncerty, ciężko jest zorientować się, kto gra w zespole, czy ile jest osób…

Ana: To jest liczba zmienna, zmienna stale.

Paproch: Tekst do „Agrorapu” też to odzwierciedla. Wers „Na początku jedenaście, teraz tylko dziesięć” – „Na początku jedenaście, teraz sam już nie wiem” i tak się przyjęło. Ale już ukształtowała się jakoś ta liczba. Jedenaścioro nas jest i Maciej jest dwunasty (realizator dźwięku – przyp. red.).

N: Jak gra się w tak dużej ekipie? Jak Wam się komponuje? Czy każdy ma wpływ na to, co powstaje?

Ana: Każdy coś dorzuca swojego.

Norba: Tak naprawdę przez to nie jest to jednostajne. Nie jest to typowe reggae, folk, czy jak nazwać wszystko, co Wam podajemy.

Paproch: Na pewno dużo brzmień można usłyszeć na tej płycie.

Ana: Każda osoba przynosi ze sobą swoje czucie muzyczne i potem wychodzi takie BEZJAHZGH.

Norba: I niekiedy gotowe pomysły na nowe kawałki, ale i tak wszystko opiera się na osobowościach.

N: A zmiany personalne Wam w czymś pomagają, czy bardziej przeszkadzają?

Ana: To wygląda tak, że każda zmiana osoby wymaga nauczenia się przez tą osobę materiału lub zinterpretowanie tego, co było wcześniej na własny sposób. I tak robimy trzy kroki wprzód, a potem trochę jednak w tył, ale przez to dochodzimy do takich rzeczy, do których byśmy nie doszli, gdyby nie te zmiany.

Paproch: Przez to też te kawałki są tak wyszlifowane, poukładane aranżacyjnie, bo naprawdę przegraliśmy je na tysiąc różnych sposobów, w różnych wykonaniach, z różnymi rzeczami, wszystko sprawdziliśmy…

Ana: A jedną ze zmian było na przykład też to, że saksofonista stał się basistą.

Norba: Choć jest bardziej basistą niż saksofonistą.

N: I to może zmylić osoby, które szukają informacji na Wasz temat. Raz jest napisane, że ktoś jest basistą, a tu za chwilę jest ktoś inny…

Norba: Bo jesteśmy taką orkiestrą.

Ana: Na przykład Deny’ego nie było jakiś czas i znowu jest. W końcu dorobiliśmy się puzonu, takiego z prawdziwego zdarzenia. Poza tym jest też tak, że wszyscy nie jesteśmy z jednego miasta i to jest taki wysiłek lekki. Z kilku miast jesteśmy.

N: Jak Wam udaje się spotkać na próby?

Ana: Trzeba mieć samodyscyplinę. Jest Ostrowiec pod Wałczem, Chodzież, Mirosławiec, Trzcianka, Poznań, Swarzędz…

N: Dobrze, że Wam się to udaje.

Ana: Trzeba.

Paproch: Każdy z nas ma swoją rodzinę, dzieci…

Ana: Ale musimy zdążyć i być.

N: Wracając do nowej płyty. Jakie są te nowe kawałki? Jak one powstawały? Dlaczego to tak długo trwało?

Norba: Tak naprawdę sporo kawałków jest starych.

Paproch: Jest jeden kawałek, który nie załapał się na płytę poprzednią, a reszta to w sumie są kawałki, które powstały w tym całym czasie sześciu lat.

Norba: Trochę takich utworów jest, do których wracaliśmy po czasie i stwierdzaliśmy, że są zajebiste. „W walce z codziennością” to jest taki nasz stary utwór, przerobiony.

Paproch: To jest jeden z pierwszych kawałków tak naprawdę.

Ana: „Sam” to jest utwór, który był na mojej pierwszej próbie sześć lat temu w listopadzie. Dokładnie teraz mija sześć lat.

Mihu: Tak że to nie jest tak, że tworzymy materiał, a później go rejestrujemy na płycie. Tylko on powstaje, gramy go na koncertach…

Paproch: Mamy już zrobione nowe kawałki, które nie mogły już wejść na tę płytę, a już powstały i trzeba je grać na koncertach. Też się nimi jaramy.

Mihu: Producentka nas ciśnie.

N: I to jest właśnie to, że znałam większość tych utworów, bo bywam na koncertach i powiem Wam, że czekam na kolejny album. Robicie coś w tym kierunku?

Ana: Teraz będzie łatwiej, bo najlepsze, że ten skład w końcu dostał takiej formy i w końcu będzie łatwiej to zrobić. Cały czas zmienialiśmy skład, były śluby, porody, były jakieś przerwy, krótkie urlopy macierzyńskie, „tacierzyńskie”, przeprowadzki, remonty w domach – po prostu nie było czasu na to.

N: Myślicie, że to będzie szybciej niż te parę lat, które trzeba było czekać na najnowszą płytę?

Ana: Na pewno!

Norba: Myślę, że ze trzy. Tak liczę czasem BEZJAHZGH, to trzy.

Paproch: Tomek, nasz realizator, u którego nagraliśmy większość materiału, też musi odpocząć od nas trochę. Przez te sześć lat jego cierpliwość się poważnie nadszarpnęła.

Norba: Pod koniec drugiej płyty słyszałem jak przeklął.

Mihu: A nie przeklina! Rzadko mu się to zdarza.

Czapla: Ja słyszałem, że Tomek bał się w domu otwierać lodówkę, bo bał się, że chłopaki wyskoczą.

Paproch: Umówmy się, że nie nagrywaliśmy tej płyty sześć lat.

Norba: Nie, nagrywaliśmy ją prawie trzy.

Ana: Najpierw był plan na inne studio, zaczęliśmy, potem się okazało, że jednak tam nie. Nawet studio zmieniliśmy w trakcie nagrywania.

Paproch: Wróciliśmy do korzeni, bo wróciliśmy do studia, w którym nagraliśmy pierwszą płytę, tylko w innym miejscu, ale z tym samym człowiekiem. No tamto miejsce było magiczne, nie da się go powtórzyć.

Norba: Z Tomkiem mamy dobre relacje zwłaszcza, że jest autorytetem – jeśli chodzi o wokal, to na pewno. Wie, co jest grane.

Ana: Słyszy wszystko, daje dobre rady, naprawdę trafione.

Mihu: Nawet gramatykę w tekstach nam poprawia.

Norba: Po prostu jest profesjonalistą.

N: A z przeszłości, dalszej lub bliższej, to który koncert Wam się najbardziej podobał? Czy jest w ogóle taki koncert?

Norba: Było kilka takich koncertów, ale ostatnio, to koncert w Trzciance (31 paździenika 2016 – przyp. red.). Było zarąbiście! Byłaś, prawda?

N: Oczywiście! W Trzciance koncert był charytatywny.

Paproch: W Trzciance to jest zawsze granie dla znajomych, którzy się tutaj spotykają, w tym wypadku jeszcze w święta. Możemy spotkać się z ludźmi, którzy przyjeżdżają, a nie ma ich na co dzień. No zawsze jest fajnie. Zawsze to wywołuje jakąś taką niepowtarzalną atmosferę.

N: Czyli można założyć, że najlepiej gra się Wam w Trzciance?

Norba: Nie no, są miejsca, w których gra się też zajebiście, ale wiadomo – w domu jesteśmy. To nie jest duże miasto, raczej większość ludzi się zna, a jak ktoś robi muzę, to w ogóle wszyscy się znają.

N: Takie z Was gwiazdy.

Norba: Chyba rozgwiazdy.

N: Planujecie jakąś trasę?

Norba: Tak, cały czas ją planujemy.

Paproch: Tak że jeżeli chcecie, żebyśmy zagrali, to piszcie do nas, bo cały czas planujemy.

Czapla: BEZJAHZGH ma jedną główną zaletę, która wielu może się wydawać wadą: BEZJAHZGH nie planuje.

Paproch: My też nie jesteśmy natrętni, nie narzucamy się.

N: Myślicie o udziale w jakimś konkursie, w którym wychwytują talenty?

Zespół: Nieeee…

Ana: Przedyskutowaliśmy tę sprawę na wszystkie sposoby i wyszło nam, że jednak nigdy nie będziemy programach tego typu.

Norba: A z przeglądami, to nie jest już ten etap.

Ana: Przyszedł nowy członek rok temu, próbował nas namówić, ale nic z tego nie wyszło.

N: Tak na koniec powiedzcie mi, o czym marzy BEZJAHZGH?

Paproch: O odsłuchach teraz dobrych (zespół szykował się do próby – przyp. red.).

Ana: Każdy ma jakieś swoje marzenia.

Norba: Prawda jest taka, że z takich marzeń, które wyjdą niedługo, to jest następny klip. Polecamy poprzedni klip do „Świat razu pewnego”. Bardzo dobry klip, naprawdę jestem z niego dumny. Filminati zrobiło zajebistą robotę.

Paproch: Z chłopakami zaprzyjaźniliśmy się w pierwszy dzień, tak że poczuliśmy się tak, jakbyśmy byli kumplami od zawsze.

Mihu: Współpraca poszła fenomenalnie. Też są mega zadowoleni z tego klipu. Na pewno zrobimy z nimi jeszcze jakiś teledysk.

N: To do nowej płyty, która wyjdzie w przyszłym roku 😀

Norba: Nie, do starej nowej.

Ana: Kolejny utwór z tej płyty już jest, że tak powiem, zaczęty.

N: Życzę Wam i sobie, żeby kolejna płyta wyszła jak najszybciej.

Ana: A jak tobie słucha się kawałków, które znałaś już dawno i usłyszałaś je nagrane?

Czapla: Teraz my z Tobą zrobimy wywiad.

N: Problem polega na tym, że czuję drobny niedosyt, bo znam te wszystkie kawałki. Z jednej strony nic nowego, a z drugiej fajnie, że w końcu mogę sobie tego w domu posłuchać. Chcę jeszcze więcej, dlatego tak pytam o tą płytę. I oczywiście życzę Wam, żebyście zagrali na Woodstocku, bo bardzo bym chciała Was tam zobaczyć.

Dziękuję Wam bardzo za rozmowę.

screenshot_2016-11-15-21-02-46.png

Po rozmowie zostałam na próbie i dostałam energetycznego kopa 😀 Teraz czekam na kolejne wydawnictwo, chociaż premiera płyty „Przeczas” była 10 listopada…

Natalia N.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments