ATLVNTA to polski duet muzyczny, który wydał niedawno debiutancki album o tym samym tytule. W naszej rozmowie skupiliśmy się przede wszystkim na płycie.
Kiedyś byliście jako Lilly Hates Roses, a dzisiaj jako ATLVNTA. Ponieważ wydaliście niedawno debiutancki album jako „nowe wcielenie”, to powiedzcie mi, proszę, czy uznajecie ATLVNTĘ za przełomowy, efektowny projekt? Jesteście zadowoleni?
Jesteśmy bardzo dumni z nowego zespołu. ATLVNTA oznacza dla nas wolność, bo nie posiada żadnych ram stylistycznych. Dzięki niej jesteśmy w stanie wyrazić siebie oraz swoje obserwacje w postaci piosenek. Lilly Hates Roses była folkowa i taka powinna pozostać, a zamknięcie tego rozdziału było dla nas przełomową decyzją, której ani przez chwilę nie żałowaliśmy. Wierzymy, że raz na jakiś czas warto spróbować tworzyć w innej niszy i wyjść ze strefy komfortu, bo dzięki temu muza staje się znów ekscytująca – zarówno dla twórców, jak i słuchaczy
A jak przyjęliście opinie słuchaczy i krytyków muzycznych, którzy naprawdę wysoko oceniają wasz album?
Bardzo nam miło!
Krążek od początku miał mieć tytuł Atlvnta, czy jednak były jeszcze inne pomysły?
Od chwili, gdy zdecydowaliśmy, że nasz nowy zespół będzie nosił nazwę ATLVNTA wiedzieliśmy, że album powinien być tzw. „self-titled”. Dla nas ten projekt jest początkiem nowej przygody, która powinna zacząć się właśnie tak.
W utworze Anthrax są odniesienia do kilku zespołów muzycznych – na przykład Daft Punk, Rammstein, Anthrax… Tak się zastanawiam – lubicie te formacje?
W utworze Anthrax padają określenia nazw popularnych grup, by podkreślić charakter opisanej imprezki. Dziewczyny piją Fresco, chłopaki gadają o piłce nożnej, a gdy zbliża się poranek następują dyskusje o teoriach spiskowych oraz „czystości” tzw. „prawdziwego metalu”. Gdy singiel wyszedł i podzieliło go Antyradio na swoim Facebooku, w komentarzach odezwali się bohaterowie piosenki komentując, że metal skończył się na czymś zupełnie innym, albo że jeszcze trwa. Czytanie tych komentarzy było bardzo satysfakcjonujące, gdyż oznaczało pewien impakt jaki wywołała piosenka. Z socjologicznego punktu widzenia, subkultury są dla ludzi niezwykle ważne, bo dzięki nim czujemy się przynależni oraz budujemy swoją osobowość ciągle ją aktualizując. W ten sam, lub podobny sposób działają mechanizmy metali, technołbów, raperów, komunistów czy katolików. Lubimy patrzeć na nas samych jak na plemiona, które posiadają swoje wartości, z którymi się utożsamiają.
Kamil Durski: Od siebie dodam, że spośród wymienionych na wersach kapel najczęściej zdarzało mi się słuchać Soulfly i Black Flag, chociaż Rammstein na zawsze pozostaje moim guilty pleasure.
Od jutra, a właściwie teledysk do tego utworu, jest manifestacją prawa do samoakceptacji. Trzeba przyznać, iż singiel oraz wideo-klip jest zmysłowy, a także… kontrowersyjny. Lubicie prowokować?
Prowokacja zawsze leży u podstaw sztuki, zmusza do myślenia i „budzi”. Lubimy prowokować i być prowokowani, bo dzięki temu jesteśmy zmuszeni złapać nową perspektywę, spojrzeć na siebie i świat w inny sposób, to bardzo odświeżające.
KD: Osobiście jestem fanem Yoko Ono, gdyż odbieram ją jako niesamowitą prowokatorkę, która trolluje środowisko artystyczne od wielu lat.. i to z powodzeniem. (śmiech)
Wasz ostatnio wydany singiel to Mantra. O czym on opowiada?
Mantra opowiada o toksycznych nawykach, których jesteśmy niewolnikami. Jesteśmy uzależnieni od swoich słabości i mimo tego, że wiemy jak wielki mają one wpływ na nasze życie, trudno nam z nich zrezygnować. Tekst opisuje je z przymrużeniem oka porównując powtarzające się schematy działania do tytułowej „mantry”, bo każde z nas ma coś do przerobienia.
Czy będzie jeszcze jeden utwór promocyjny?
Będą, kilka. Pracujemy nad tym.
Jak wygląda wasza sytuacja z koncertami? Czy w przyszłym roku także usłyszymy i zobaczymy ATLVNTĘ?
W przyszłym roku planujemy dużą trasę koncertową, podczas której odwiedzimy najważniejsze polskie miasta. Zaprezentujemy na niej zarówno materiał z naszej debiutanckiej płyty, jak i kilka niespodzianek!
Jakie macie kolejne plany? Choć pierwsza płyta jest dość świeża, to zamierzacie wydać kolejny album?
Powoli zaczynamy pracę nad kolejnymi piosenkami, ale jak na razie traktujemy to bardziej „rozgrzewkowo” – niż poważnie. Proces twórczy, w naszym przypadku, zawsze był długotrwały, bo zazwyczaj piszemy wiele utworów, spośród których wiele odrzucamy. Selekcja to dla nas bardzo ważna część produkcji płyty, podczas której krystalizuje się sound albumu, jego charakter oraz tematyka. Pierwszy album ATLVNTY robiliśmy niemal 3 lata, a demo opiewało na prawie 60 utworów.
Co oznacza „atlvnta”?
Nowy start, nowe brzmienie, nową jakość.